Przewodniczący Demokracji Bezpośredniej Adam Kotucha chce pozwać do sądu premiera Donalda Tuska i PO
Sprawa posiedzeń zarządów Platformy w Kancelarii Premiera może skończyć się w sądzie administracyjnym – podaje „Rzeczpospolita”. KPRM nie powinna bowiem służyć formalnym posiedzeniom poszczególnych partii.
17.12.2013 | aktual.: 17.12.2013 11:50
Taśmy z Dolnego Śląska – tym żyła PO pod koniec października. Zarząd partii, który zdecydował, że regionalne wybory nie zostaną powtórzone, zwołany był w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Relacje medialne z tego posiedzenia zbulwersowały członków partii, która powstała na fali protestów przeciw ACTA – Demokracji Bezpośredniej. Ugrupowanie zwróciło się do KPRM z prośbą o udostępnienie pomieszczeń na planowane w grudniu posiedzenie swojego zarządu.
W odpowiedzi Centrum Informacyjnego Rządu można przeczytać, że „30 października br., podobnie jak w innych dniach, w KPRM odbyło się spotkanie Prezesa Rady Ministrów z zaproszonymi przez niego gośćmi".
– Nie zgadzam się, że jest jakieś powiązanie między działalnością partii a rządzeniem krajem – mówi „Rz" przewodniczący DB Adam Kotucha, który zanim założył ugrupowanie, był działaczem Platformy. Jego zdaniem PO powinna udostępnić protokół posiedzenia, w którym musi znaleźć się miejsce obrad.
– Samo zebranie osób przynależnych do PO nie jest naganne, problemem jest formalne posiedzenie – tłumaczy Kotucha i dodaje, że jeśli w protokole jako miejsce obrad podano KPRM, będzie to podstawą, by skierować sprawę do sądu administracyjnego, by stwierdził legalność takiej praktyki. Jeśli sąd przychyli się do oceny DB, partia ma zamiar domagać się odpowiedzialności premiera Donalda Tuska za przekroczenie uprawnień.
Odmowa udostępnienia protokołu ze spotkania byłaby według Kotuchy patologią władzy. Zgodnie z ustawą o partiach politycznych PO jest organizacją jawną – tłumaczy i przypomina, że ustawa o dostępie do informacji publicznej wymienia również partie. Jeśli PO odmówi ujawnienia zapisu z obrad, Kotucha zapowiada, że również partia zostanie pozwana.
Źródło: „Rzeczpospolita”