Przewodnicy pod lupą muzeum II Wojny Światowej. Odsunięci wprost mówią o cenzurze
Przedstawiciele muzeum II Wojny Światowej przyjrzeli się pracy wykonywanej przez przewodników i doszli do wniosku, że część z nich nieodpowiednio wykonywała swoje obowiązki. Pracownicy są innego zdania i wprost mówią o cenzurze.
Kilku pracowników nie otrzymało nowych umów, pomimo tego, że mieli honorowe certyfikaty i byli już przeszkoleni w muzeum. Zdaniem przedstawicieli placówki dochodziło do sytuacji, w której niektórzy przewodnicy mieli elementarne braki w wiedzy oraz w swoich opowiadaniach znacząco wychodzili poza temat wystawy. "Były przypadki wypowiadania opinii absolutnie nieprawdziwych i kontrowersyjnych, ocen historii, poszczególnych epizodów, ocen postaci historycznych. Przewodnik nie jest do tego powołany, żeby formułować oceny. A takie przypadki miały miejsce"- stwierdził w rozmowie z TOK FM rzecznik placówki Aleksander Masłowski.
Radio TOK FM dotarło do odsuniętych pracowników i jak się okazało mają oni zupełnie odmienne zdanie. Twierdzą, że władzom muzeum nie podoba się sposób przedstawiania wojny. "Mamy nie mówić, o tym, co wojna robi z ludźmi, o tym, że niszczy etykę ludzką, o tym, że jak się nie ma czym nakarmić dzieci, to się kradnie, że wojna zmienia wartości. I jeszcze o tym, że to prowadzi do tak haniebnych wydarzeń jak te z Jedwabnego" - powiedział jeden z przewodników, który chciał zachować anonimowość. Przewodnicy uważają, że muzeum chce, aby wojna była przedstawiana w świetle bohaterstwa i heroizmu, a nie jako najgorsze nieszczęście, które może spotkać społeczeństwo.
Pod koniec września informowaliśmy o nowych umowach i regulaminach współpracy z przewodnikami, które zostały wprowadzone w muzeum II Wojny Światowej. To, co zaproponowano, przewodnicy określali jako "powrót do sytuacji sprzed kilkudziesięciu lat, kiedy obowiązywała jedyna słuszna wykładnia".