Przesłuchano rodziców wcześniaka, który może być na zdjęciach
Rodzice wcześniaka, z którym prawdopodobnie fotografowały się pielęgniarki z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka i Matki (GCZDiM) w Katowicach, zostali przesłuchani przez katowicką policję.
24.10.2005 | aktual.: 25.10.2005 15:05
To jest prawdopodobnie on, ale nie jesteśmy w 100% pewni. To jest malutkie dziecko. Nie trzymałam go wówczas na rękach, zdjęć z tego okresu też nie mam - powiedziała dziennikarzom mama Mateusza, Barbara Krawczyk.
Opublikowane w prasie zdjęcia, na których pielęgniarki trzymają niespełna kilogramowe wcześniaki, wkładając jedno z dzieci do kieszeni fartucha, zbulwersowały opinię publiczną. Pielęgniarki tłumaczyły, że sfotografowały się z dziećmi na pamiątkę, chcąc pokazać rodzinie, jakimi maluchami się opiekują.
Obu kobietom prokuratura zarzuciła narażenie dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, za co grozi do 5 lat więzienia. Jedna z pielęgniarek przyznała się do winy, druga utrzymuje, że nie naraziła bezpieczeństwa dzieci, a zdjęcia zostały zrobione incydentalnie, przy wyjmowaniu wcześniaków z inkubatora do ważenia. Pielęgniarki zostały zwolnione z pracy, prokuratura nakazała im też powstrzymanie się od wykonywania zawodu.
Jak poinformowała rzeczniczka katowickiej policji Magdalena Szymańska-Mizera, o tym, że to właśnie Mateusz może być na zdjęciach, świadczy nazwisko. Policyjni eksperci ustalili, że na zrobionych przez pielęgniarki fotografiach widać napis z fragmentem nazwiska, które ma osiem liter, a jego końcówka to - czyk.
Będziemy teraz prowadzić dalsze czynności zmierzające do potwierdzenia tej informacji. Rodzice chłopca wyrazili zgodę na zrobienie mu zdjęć, które zostaną porównane przez biegłego z wykonanymi przez pielęgniarki - powiedziała Szymańska-Mizera.
Według szefa Prokuratury Rejonowej Katowice Centrum-Zachód Grzegorza Ocieczka, Mateusz to "na 90%" jedno z dwojga dzieci ze zdjęć. Prokuratura jeszcze nie przesłuchała jego rodziców. Potwierdzenie tej informacji na 100% może trwać nawet miesiąc, w tym celu zostaną przeprowadzone m.in. badania antropologiczne. Ustalanie tożsamości drugiego dziecka jest na dalszym etapie - powiedział.
Urodzony w 26. tygodniu ciąży Mateusz w ciężkim stanie znajduje się obecnie w GCZDiM. Ma problemy z nerkami, a szpik kostny nie funkcjonuje tak, jak powinien. Dziecko jest podłączone do respiratora. Do katowickiego szpitala trafiło na przełomie sierpnia i września. 21 września chłopiec przeszedł operację oczu, po której lekarze określali jego stan jako zadowalający. W nocy z 26 na 27 września w stanie krytycznym trafił jednak na oddział intensywnej opieki medycznej - nie oddychał, miał powiększoną wątrobę i krwotok z ust i nosa. Prokuratura ustaliła już, że zdjęcia zrobiono w pierwszym tygodniu września.
Rodzice Mateusza rozważają złożenie skargi na szpital, jeśli potwierdzi się, że to ich dziecko było na zdjęciach a specjaliści ustalą, że działanie pielęgniarek mogło mieć wpływ na pogorszenie jego stanu zdrowia. Będziemy się kontaktować z policją. Czy stwierdzą czy to był on, czy nie - czas pokaże. Mam nadzieję, że to nie był powód, że jego stan się nie pogorszył przez te pielęgniarki. Lekarze dbają o te dzieci. Myślę, że będzie dobrze - powiedziała pani Barbara.