PolskaPrzesłuchanie pobitego ochroniarza Jarugi-Nowackiej

Przesłuchanie pobitego ochroniarza Jarugi-Nowackiej

Kilka godzin trwało w prokuraturze przesłuchanie funkcjonariusza BOR, którego w niedzielę nad ranem w Gdyni napadła i pobiła grupa mężczyzn, kiedy odprowadzał do domu wicepremier Izabelę Jarugę-Nowacką. Ochroniarz, który podczas zdarzenia ranił 28-letniego mężczyznę, dopiero po około dwunastu godzinach zgłosił się na policję. Nie postawiono mu żadnych zarzutów.

03.10.2005 | aktual.: 03.10.2005 09:48

Przesłuchanie funkcjonariusza zakończyło się około godziny 21. BOR-owiec tłumaczył, że odszedł z miejsca zdarzenia, bo był "zdenerwowany, zmęczony, obity" i poszedł spać, bowiem był już po służbie.

Taka jest jego wersja - powiedziała wiceszefowa Prokuratury Rejonowej w Gdyni Barbara Wnętrzak-Damianos. Poinformowała, że mężczyźnie nie postawiono żadnych zarzutów. Prokuratura, która wszczęła m.in. śledztwo w sprawie możliwego przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza BOR uznała na obecnym etapie postępowania, że do tego nie doszło.

Według wiceszefowej gdyńskiej prokuratury, nie ma podstaw do tego, by stwierdzić, że funkcjonariusz podczas interwencji był nietrzeźwy. Dodała, że żadna z osób towarzyszących nie potwierdza, by był pijany. Pytana, czy ochroniarzowi pobrano krew do badania na obecność alkoholu, stwierdziła, że tego nie wie, ale zastrzegła, że nie ma pełnej informacji z przesłuchania oraz czynności jakie miały miejsce po zgłoszeniu się ochroniarza na policję, gdzie przebadał go lekarz.

Według wstępnych ustaleń, do zdarzenia doszło o godz. 2.30 na Skwerze Kościuszki, kiedy wicepremier Jaruga-Nowacka wraz z córką i dyrektorem swego biura poselskiego, w asyście dwóch BOR-owców wracała do domu z przyjęcia w jednym z gdyńskich lokali.

Jeden z funkcjonariuszy, który szedł z przodu, 20 m od lokalu został zaczepiony przez ok. 10-12 mężczyzn. Drugi, ochraniający wicepremier i towarzyszące jej osoby, miał ominąć miejsce, gdzie doszło do incydentu. Doszło do szamotaniny. Według niektórych świadków, BOR-owiec był bity przez napastników i leżał na ziemi. Chwilę później padł strzał. Ranny został 28-letni mężczyzna. Napastnicy uciekli z miejsca zdarzenia. Zniknął także funkcjonariusz.

Po przesłuchaniu na policji zwolniono niegroźnie postrzelonego w bark 28-letniego mieszkańca woj. małopolskiego, Piotra M. W chwili zdarzenia był pijany.

Postrzelonemu mężczyźnie nie przedstawiono zarzutów. Twierdzi on, że nie wiedział, co się stało i ocknął się dopiero na komisariacie. Utrzymuje, że znalazł się przypadkowo w miejscu zdarzenia i nie ma z nim nic wspólnego. Będzie to jeszcze weryfikowane - powiedział Janusz Staniszewski z pomorskiej policji.

Rzeczniczka BOR Jolanta Łazowska powiedziała, że niezależnie od policyjnego dochodzenia, Biuro Ochrony Rządu przeprowadzi wewnętrzne postępowanie wyjaśniające, standardowe po każdorazowym użyciu broni przez funkcjonariusza. Według niej to, że postrzelony szybko opuścił szpital, bo odniósł niegroźne obrażenia, świadczy o prawidłowości postępowania ochroniarza, który zneutralizował zagrożenie, nie wyrządziwszy szkód.

Policja i prokuratura ustalają przebieg zdarzenia. Poszukiwani są napastnicy, którzy zaatakowali funkcjonariusza BOR. Staniszewski podkreślił, że nie zaatakowano wicepremier, lecz ochroniarza.

W związku z incydentem prokuratura wszczęła dwa śledztwa. Prowadzone są w sprawie, a nie przeciwko konkretnym osobom. Jedno dotyczy czynnej napaści na ochroniarza, a drugie prowadzone jest w kierunku przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza BOR.

Wicepremier Jaruga-Nowacka w rozmowie w niedzielę wieczorem potwierdziła przebieg zdarzenia. Powiedziała, że była to ewidentnie chuligańska napaść. Podkreśliła, że ani przez moment nie miała wrażenia, że atak jest wymierzony w nią, jako członka rządu, osobę publiczną. Jak wyszliśmy z lokalu znaleźliśmy się w środku awantury, która już trwała - mówiła Jaruga-Nowacka.

Wicepremier cieszy się, że odnalazł się oficer BOR i że jest tylko poturbowany. Dodała, że bała się, że odniósł jakieś poważne obrażenia, które uniemożliwiły mu skontaktowanie się z policją.

Jaruga-Nowacka powiedziała, że nie uświadamiała sobie, że nawet centra miast są tak niebezpieczne. Jak się musi czuć "zwykły" człowiek chodząc po ulicach, jeśli przeszkolony oficer BOR został pobity przez chuliganów - mówiła. Zamiast budować czwartą Rzeczypospolitą to zróbmy tak, żeby w trzeciej dało się żyć - zaznaczyła wicepremier.

Wyjaśniła również, że o każdym swoim wyjściu informuje BOR i to ono decyduje o tym, czy oficerowie będą towarzyszyli jej przez cały czas trwania jakiejś imprezy, czy tylko ją odwiozą i przywiozą.

Do gdyńskiej komendy policji przybył po południu szef MSWiA Ryszard Kalisz przebywający w Trójmieście, by - jak mówią anonimowo policjanci - zapoznać się ze sprawą.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)