PolskaPrzesłuchania ws. zabójstwa Beksińskiego

Przesłuchania ws. zabójstwa Beksińskiego

Cały czas trwają w mokotowskiej prokuraturze przesłuchania trzech mężczyzn, zatrzymanych w związku z zabójstwem znanego malarza Zdzisława Beksińskiego. Prawdopodobnie jeszcze w czwartek zostaną w tej sprawie postawione zarzuty, nadal jednak policja i prokuratura czekają m.in. na wyniki badań kryminalistycznych.

24.02.2005 | aktual.: 24.02.2005 21:45

Prokuratura obecnie wyklucza już wersję samobójstwa malarza, którą wcześniej brano pod uwagę w śledztwie. Z nieoficjalnych źródeł zbliżonych do sprawy wynika, że zatrzymani to: wieloletni znajomy Beksińskiego Krzysztof K., jego syn i 16-letni kolega syna.

Z nieoficjalnych informacji PAP ze źródeł zbliżonych do śledztwa wynika, że prokuratura zastanawia się czy postawić zarzut najmłodszemu z zatrzymanych. Z kolei w przypadku K. i jego syna - według informatora PAP - wchodzą w grę zarzuty zabójstwa i współudziału w zabójstwie.

Ani prokuratura, ani policja nie chcą na razie udzielać żadnych informacji na temat ewentualnego motywu zabójstwa malarza.

W czwartek po południu zakończyła się sekcja zwłok Beksińskiego. Na razie prokuratura nie udziela informacji na temat jej wyników.

Trzej mężczyźni zostali zatrzymani w środę późnym wieczorem. Jak wyjaśniali policjanci, w ich wcześniejszych zeznaniach było najwięcej niejasności.

Krzysztof K. jest wieloletnim znajomym malarza (pomagał mu, miał nawet - jak sam przyznawał - komplet kluczy do jego mieszkania). Mężczyzna informował media, że jako pierwszy znalazł zwłoki Beksińskiego. Według jego relacji, malarz zadzwonił do niego w poniedziałek ok. godz. 22, gdy jednak on próbował oddzwonić do Beksińskiego, ten już nie odpowiedział. Zaniepokojony pojechał do mieszkania malarza i znalazł jego zwłoki na balkonie. Według ustaleń policji, Beksiński został ugodzony 17 razy ostrym narzędziem, prawdopodobnie nożem.

Wątpliwości policjantów wzbudził m.in. fakt, że znajomy Beksińskiego, nie mogąc otworzyć drzwi jego mieszkania, zrobił dziurę w ścianie, by się do niego dostać, mimo że - jak sam przyznawał - miał klucze.

Do wyjaśnienia sprawy została powołana specjalna grupa policjantów z wydziału do walki z terrorem kryminalnym Komendy Stołecznej Policji.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)