Przerażające podręczniki - tego uczą się małe dzieci
Chwalą dzieci, które rzucają się pod czołgi wroga, uczą, że państwo Izrael nie istnieje, a Zachód to demoniczny agresor. Co jeszcze jest napisane w szkolnych podręcznikach wydawanych w Iranie, Pakistanie czy Palestynie? Według "Polski Zbrojnej", także te elementarze ponoszą winę za popieranie przez młodzież radykalnych ideologii.
15.12.2011 | aktual.: 15.12.2011 08:22
Podręczniki szkolne mogą rozbudzać roszczenia, uczą też odróżnić wroga od przyjaciela. Stają się częścią oficjalnej propagandy państwowej, gdy promują skrajnie nacjonalistyczną wizję państwa, demonizują obcych i wzmacniają patriotyczne uczucia młodych obywateli. Jeśli patriotyzm rozumiany będzie jako konieczność konfrontacji z "innym", tym, który nam zagraża, jego unicestwienie przyniesie najwyższą chwałę. I wówczas właśnie powstaje problem.
Pierwszy elementarz
Podręcznik pojawia się, gdy tworzą się narody i kształtują ideologie. Jest przy tym uniwersalnym wskaźnikiem zmian zachodzących w społeczeństwie. Porównanie treści podręczników, które ukazywały się w Iranie przed rewolucją islamską i po jej zakończeniu, pokazuje głęboką zmianę świadomościową i ideologiczną. Świat otaczający Iran jest oceniany na podstawie relacji z islamem: mamy opresyjny Zachód i uciemiężonych muzułmanów, mamy Palestynę i konieczność jej wyzwolenia. Podręczniki pakistańskie, zwłaszcza te wydane po przejęciu władzy w 1977 roku przez generała Zię ul-Haqa, inaczej definiują, kim jest Pakistańczyk i jak należy postrzegać islam, palestyńskie zaś pokazują radykalizującą się postawę wobec Izraela.
Podręczniki - bez względu na to, czy są przeznaczone do historii, nauki o społeczeństwie, geografii czy literatury - zadziwiająco spójnie (przynajmniej w przypadku Iranu, Pakistanu czy Palestyny) prezentują ideologicznie poprawny materiał, niezbędny do formowania umysłów młodych obywateli. Treść tych książek jest nie tylko wynikiem polityki edukacyjnej i kulturalnej państwa, lecz także strategii bezpieczeństwa i obrony.
W Iranie po 1979 roku na fali nowej polityki zwolniono w sektorze szkolnictwa tych, którzy sprzeciwiali się rewolucji. Po wojnie z Irakiem kryterium w nominowaniu nauczycieli stał się ich udział w walce. Uczestniczyło w niej również około 500 tysięcy młodych ludzi, z których pokaźny procent stanowiły dzieci poniżej osiemnastego roku życia. Wspomnienie tych wydarzeń jest o tyle istotne, że tak jak rewolucja islamska wprowadziła do podręczników nowe rozumienie roli Iranu w świecie jako obrońcy islamu przed Zachodem czy obrońcy Palestyny przed syjonistami, tak w sensie moralno-etycznym wojna z Irakiem przyczyniła się do sformułowania wymagań stawianych młodym. Promowała gotowość do poświęceń na rzecz Republiki Islamskiej, nawet za cenę utraty życia. Oznacza to zgodę na dżihad, będący społecznym obowiązkiem i narzędziem utrwalania dominującej roli islamu w świecie. Idea ta, nieobca podręcznikom pakistańskim czy palestyńskim, wcale nie musi oznaczać walki zbrojnej, jednak kontekst, w jakim jest wspominana,
świadczy o tym, że chodzi o poświęcenie życia.
Podręcznik zawierający materiały i treści do nauki literatury czy języka (perskiego, urdu, arabskiego) przygotowuje w istocie do męczeństwa i samopoświęcenia, a idea bycia szahidem zostaje wzmocniona słowem poetyckim i specjalnie przygotowanymi czytankami.
Dż jak dżihad
Za panowania talibów w Afganistanie i w czasie walki mudżahedinów z Armią Czerwoną, tamtejsze dzieci korzystały z podręczników opracowanych w Pakistanie przez Centrum Edukacyjne. W czytance wyjaśniającej litery alfabetu odpowiednikiem "Ala ma kota", stało się "A (alef) jak Allah, Allah jest jeden", "B (be) jak baba (ojciec), ojciec idzie do meczetu", potem piąta litera alfabetu DŻ (według transliteracji polskiej): "dż (dżim) jak dżihad, dżihad jest obowiązkiem", i tak dalej. Obecnie w Afganistanie podręczniki odzwierciedlają inne treści (islam wciąż jest ważny, ale podkreśla się jedność Afganistanu, wspólne wartości, tolerancję, demokrację). Czy jednak wśród dzisiejszych afgańskich żołnierzy, policjantów czy polityków nie ma tych, którzy uczyli się liter alfabetu, czytając przytoczony fragment? Zdaniem specjalistów od edukacji podręcznik jest jednym z najważniejszych źródeł pisanych, dzięki którym uczeń poznaje przeszłość. W pakistańskich podręcznikach, zwłaszcza tych używanych w szkołach religijnych,
historia rozpoczyna się wraz z wystąpieniem proroka Mahometa. Indie odgrywają w tej wizji rolę agresora, podobnie jak Izrael w podręcznikach palestyńskich czy Zachód w irańskich. Historia oddziałuje też na geografię. Irańskie dzieci, podobnie jak palestyńskie, uczą się o świecie bez państwa Izrael, a pakistańskie podręczniki odnoszą się do problemów lokalnych, na przykład sporu o Kaszmir.
Podręcznik to część szerszej strategii. W 2009 roku ówczesny irański minister edukacji Hamid Reza Hadżibabai zapowiadał wprowadzenie sprofilowanych książek do nauki dla dzieci, począwszy od dziewiątego roku życia: oddzielnych dla chłopców i dla dziewcząt. Nie chodzi tu jedynie o przygotowanie ich do odpowiednich ról społecznych, ale także do odpowiedzialności za islam i za Iran. W książkach dla dzieci często pojawia się ikona walki - trzynastoletni Mohammad Hosejn Fahmide, który w 1980 roku rzucił się na iracki czołg. Ajatollah Chomeini uznał go za bohatera narodowego. Edukacyjny wymiar tego gestu podkreślał niedawno Sadek Mahsuli, były minister spraw wewnętrznych. Twierdził on, że trzynastoletnie dzieci powinny być zdolne do męczeństwa. Przejawem tworzenia nowego obywatela męczennika jest powstawanie młodzieżowych oddziałów paramilitarnej organizacji sepah-e basidż, która w myśl Chomeiniego miała być powszechną obywatelską armią, liczącą 20 milionów członków. Dziennikarz Hossein Aryan porównuje dziś ową
młodzieżówkę basidżów do sowieckiego komsomołu.
W 2010 roku generał Mohammad Saleh Dżokar stawiał sobie za cel utworzenie sześciu tysięcy nowych oddziałów spośród uczniów szkół podstawowych. Uważa się, że studencka organizacja basidżów ma przedstawicielstwa w jednej trzeciej działających obecnie w Iranie szkół. Oczywiście nie byłoby to możliwe bez podręczników: te do literatury zawierają biografie wybitnych ideologów muzułmańskiej rewolucji, tomiki poezji proislamskiej wychwalają śmierć i męczeństwo. Książki do nauki historii pokazują walkę Irańczyków z obcymi siłami, często demonicznymi, od Aleksandra Wielkiego po amerykańskich prezydentów, w podręcznikach do geografii okupowana Palestyna domaga się zaś zbrojnego wysiłku dzieci Iranu. Przy lekturze tych tekstów pominąć można podręczniki do religii i wprowadzenia do Koranu - ten, jak powiada prezydent Mahmud Ahmadineżad, jest "przewodnikiem człowieka na drodze do Najwyższego".
Zmierzch klasyków
Said Pirwandi, który prowadził badania nad treścią podręczników szkolnych w Iranie, podkreśla systematyczne działania na rzecz islamizacji szkolnictwa. Proces ten dotyka również kultury, co widać w ostatnich wypowiedziach cenzorów irańskich w sprawie Nizamiego z Gandży, poety z przełomu XII i XIII wieku, oraz jego utworu "Chosrow i Szirin". Uznany został za nie dość islamski i nie można go czytać w szkołach.
Niektórzy wątpią w skuteczność takiej polityki. Należy do nich politolog Azadeh Kian, która powołując się na protesty młodych ludzi, zwłaszcza te z 2009 roku, wskazuje na niewielki sukces irańskiej polityki edukacyjnej. Warto jednak zwrócić uwagę, że naprzeciw występującym studentom wyszli również młodzi ludzie, niektórzy z oddziałów basidż, wykształceni na rządowych elementarzach. Kian ma rację, gdy twierdzi, że nie powiodła się planowana masowa indoktrynacja. Niemniej część młodzieży popiera radykalną ideologię państwa, a winę za to ponoszą również podręczniki szkolne, bez względu na to, czy są wydawane w Iranie, Pakistanie czy Palestynie.
Maheen Usmani w opublikowanym 1 sierpnia 2011 roku w pakistańskim dzienniku "Down" artykule, który poświęciła "sprawowaniu kontroli nad umysłami w Pakistanie", cytuje amerykańskiego pisarza Alvina Tofflera: "analfabetami w przyszłości nie będą ludzie nieumiejący czytać, ale tacy, którzy nie będą potrafili się uczyć". Do nauki potrzebne są jednak podręczniki, a w wypadku niektórych krajów jest prawdopodobne, że ich treści będą inne dopiero po zmianie systemu.
Marcin Rzepka dla "Polski Zbrojnej"
Doktor Marcin Rzepka jest pracownikiem naukowym Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie oraz Uniwersytetu Jagiellońskiego.