Trwa ładowanie...
d21sg5d
18-12-2003 08:01

Przepraszam, czy to szpital?

Szpitale w Łodzi i regionie coraz częściej przypominają sklepy. W łódzkim "Koperniku" kwitnie handel... biustonoszami, które pielęgniarki przymierzają w dyżurkach. W szpitalu klinicznym AM nr 2 można kupić wieczorowe suknie, w innych na korytarzach rozstawione są stoły z kosmetykami i bielizną, ostatnio zaś królują ozdoby choinkowe. Akwizytorów krążących po oddziale chorzy widują niemal tak często, jak personel medyczny.

d21sg5d
d21sg5d

Większość dyrektorów szpitali nie widzi w tym nic złego.

– Kiermasze wpisały się w szpitalne życie, bo takie jest życzenie pracowników i pacjentów – twierdzi Janusz Cieślak, dyrektor ZOZ dla szkół wyższych PLMA w Łodzi.

– Nikt nigdy nie powiedział mi, że to mu przeszkadza. Chorzy mogą u nas kupować towary nawet o 20 proc. taniej niż w sklepie. Za pieniądze z dzierżawy kupujemy mydło i papier toaletowy.

Andrzej Skrzypczak z działu gospodarczego szpitala im. Biegańskiego też przyznaje, że tutejszy personel chwali sobie możliwość zrobienia tanich zakupów – rajstop czy butów.

d21sg5d

W szpitalach pediatrycznych im. Korczaka i przy Spornej po wypłacie towar sprzedaje się jak ciepłe bułeczki...

Bełchatowski szpital zarabia na handlowcach około 100 tys. zł, a piotrkowski – około 80 tys. zł rocznie.

Według Grzegorza Krzyżanowskiego, prezesa Okręgowej Izby Lekarskiej, dla pracowników służby zdrowia, którym zwykle się nie przelewa, to szansa na zakupy po cenach hurtowych. – A i szpitale zarabiają w ten sposób na drobne wydatki.

Pacjentom z "Kopernika" generalnie nie przeszkadza handel, ale czasem złości ich czekanie na pielęgniarki, zajęte np. przymierzaniem kostiumów. – Są w pracy, a nie na bazarze – mówi jedna z chorych, zastrzegając anonimowość. – Czekamy pół godziny na zastrzyk, a siostry mierzą majtki w dyżurce.

d21sg5d

Przeciwnikiem handlu w szpitalach jest Janusz Nowak, dyrektor szpitala klinicznego AM nr 5.

– Sprzedaż odzieży między aulami, w których obraduje senat uczelni, odbywają się konferencje i wykłady, jest nieetyczna. Sporadycznie zezwalam tylko na wynajęcie małego stoiska, na którym można zmierzyć sobie ciśnienie czy poziom tkanki tłuszczowej – mówi Janusz Nowak.

Komentuje

Elżbieta Radziszewska posłanka PO, wiceprzewod-nicząca Sejmowej Komisji Zdrowia: – Szpital to nie drogeria czy butik z wieczorowymi kreacjami. Brakuje jednak pieniędzy, dyrektorzy zmuszeni są więc m.in. do wynajmowania pomieszczeń na sklepiki, bo każda złotówka zasila szpitalną kasę. Dlatego ich nie potępiam.

(jxb, k, pz)

d21sg5d
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d21sg5d
Więcej tematów