PolskaPrzepowiednia 2011: w lecie z polskiego nieba spadną żaby

Przepowiednia 2011: w lecie z polskiego nieba spadną żaby

Przewiduję, że zeszłoroczny nieustanny deszcz i powodzie były tylko początkiem serii lat z jednym tylko rodzajem aury. Letnie miesiące będą w przyszłości upływać albo we mgle, albo z huraganami, albo śnieżycami albo wreszcie z małymi żabami spadającymi z prosto z nieba. Moja rosnąca w oczach kolekcja butów poszerzy się o specjalne trepy do chodzenia po żabach - przepowiada Jamie Stokes w felietonie dla Wirtualnej Polski.

Przepowiednia 2011: w lecie z polskiego nieba spadną żaby
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

07.01.2011 | aktual.: 07.01.2011 09:15

Ten rok przebiega, jak na razie, bardzo dobrze. Jest dopiero piątek, a my już zaliczyliśmy jeden wolny dzień. Nie mam pojęcia, skąd wzięła się ta przypadkowa przerwa, słyszałem jednak, że ostatnio miała ona miejsce 60 lat temu. Wygląda na to, że mamy do czynienia z czymś w rodzaju zaćmienia słońca - rzadkie wydarzenie, które każdy ma szansę obejrzeć tylko raz w życiu.

Dzięki niespodziewanemu wolnemu miałem trochę czasu, aby pomyśleć o zbliżających się dwunastu miesiącach. W Wielkiej Brytanii felietoniści mają taką tradycję, że w styczniu próbują czynić przepowiednie na nadchodzący rok. Robią to głównie dlatego, że nie mają jeszcze o czym pisać, i wiedzą też, że do czasu, kiedy wydarzy się coś godnego opisania, wszyscy zapomną już jakie przepowiednie poczynili.

Styczeń i luty wszystkim mieszkającym w Polsce Anglikom upłyną zatem pod znakiem wyśmiewania i obdarzania sarkastycznymi komentarzami niewiarygodnej liczby reklam leków na przeziębienie i grypę, które zagoszczą w polskiej telewizji, a następnie zachłannego wykupywania i konsumowania ich w chorobie, która nieuchronnie do nich zawita. Będziemy obstawać przy tym, że nasze przeziębienie jest unikalną odmianą Brytyjskiej Grypy, znaczniej groźniejszej niż ta, do której przywykli Polacy, w wyniku czego odmówimy wstania z łóżek aż do marca. W którymś z dni marca, pomiędzy napadami gorączki i halucynacji, mam nadzieję odkryć, gdzie polscy faceci kupują te niewiarygodnie długie, pojedyncze róże i dlaczego noszą je górą do dołu.

W marcu i kwietniu spodziewam się rozkwitu nowego trendu zapoczątkowanego w polskiej kulturze w roku poprzednim, mianowicie budowania gigantycznych wersji różnych rzeczy. Potężny Jezus w Świebodzinie był tylko zapowiedzią. Myślę, że do grudnia doczekamy się odsłonięcia w Polsce największego na świecie pianina, a śnieg i lód przyczynią się do powstania w którymś miejscu kraju największego na świecie wyboju. Możliwości w tej dziedzinie są zresztą dosłownie nieograniczone. Nie posiadam niestety polskiej wyobraźni, nie mam więc nawet co wychylać się z moimi sugestiami, chciałbym jednak przed końcem roku zobaczyć średniej wielkości jezioro przekształcone w największą na świecie miskę z barszczem czerwonym, genetycznie zmodyfikowanego karpia wielkości autobusu i może jeszcze czterometrowego mężczyznę wybranego na prezydenta.

Lato zapisze się w naszej pamięci ze względu na pogodę. Przewiduję, że zeszłoroczny nieustanny deszcz i powodzie były tylko początkiem serii lat z jednym tylko rodzajem aury. Letnie miesiące będą w przyszłości upływać albo we mgle, albo z huraganami, albo śnieżycami albo wreszcie z małymi żabami spadającymi z prosto z nieba. Polacy nadal będą twierdzić, że angielska pogoda jest zbyt nieprzewidywalna i przestaną do Anglii przyjeżdżać. Moja rosnąca w oczach kolekcja butów poszerzy się na szczęście o specjalne trepy do chodzenia po żabach.

Prezydent Polski podejmie próbę pozbycia się wizerunku najnudniejszego mężczyzny w kraju, w wyniku czego ogoli swoją głowę, przekłuje nos w celu umieszczenia w nim kolczyka i we wrześniu nauczy się żonglować wężami. Zainspirowany Hemanem z Rosji, czyli Premierem Putinem, pojawi się w sejmie bez koszulki i zapowie, że walnie w nos każdego, kto odważy mu się sprzeciwić. Kiedy Stany Zjednoczone ujawnią w końcu fakt, że wysłana do Polski wyrzutnia rakiet tak naprawdę zawiera średniej wielkości fajerwerki, Komorowski wyzwie Putina na pojedynek w zapasach, który będzie miał miejsce na małej wyspie na środku Bałtyku. Następnie popłynie kajakiem do Waszyngtonu, zakradnie się do sypialni Obamy i w ramach zemsty namaluje śpiącemu na twarzy śmieszne wąsy.

Kiedy w Polsce zawita zima, naukowcy odkryją sekretne przejście w Tatrach prowadzące do cudownej, podziemnej krainy, w której złoto i diamenty pokrywają ziemię jak kamyki, rzeki są winem płynące, a przepyszna dziczyzna sama nadziewa się na ruszt w każdy czwartek. Polacy będą odwiedzać to miejsce od czasu do czasu, nikt tam jednak nie zostanie na dłużej, ponieważ nie będzie tam absolutnie niczego, na co można by choć trochę ponarzekać.

Jamie Stokes specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
nowy rokpogodaprognoza
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (57)