Przedszkolaki limuzyną na urodziny kolegi
Przy dźwiękach klaksonów, niczym gwiazdy Hollywood, piętnaścioro dzieci z niepublicznego przedszkola w Pabianicach pojechało we wtorek luksusowymi limuzynami do... figloraju. Tam bowiem na przyjęcie z okazji piątych urodzin zaprosił ich kolega z grupy - Seweryn...
Gdy trzy białe, zapierające dech w piersiach samochody podjechały pod przedszkole, przechodnie aż przystawali z wrażenia, a mieszkańcy sąsiadujących z nim bloków zaczęli wyglądać z okien, zadając sobie pytanie, kto bierze ślub we wtorek? Tymczasem na pozwolenie, że można wsiadać czekała... grupa przejętych 5-latków. Chwilę później na buziach malowało się lekkie onieśmielenie, niedowierzanie i radość. Bo przecież mało które dziecko ma okazję przejechać się np. 11-metrowym lincolnem excaliburem...
W każdej jechało po pięcioro dzieci, które nie mogły się nadziwić temu, co samochody te mieszczą w swoich wnętrzach. W autach są skórzane siedzenia, odtwarzacz DVD, barek z napojami, mikrofony i telewizor. W jednym z chryslerów jest też karaoke, a nawet... kominek!
- Było super - mówił z wypiekami na twarzy Emil Pierzchała. - Najbardziej podobało mi się lustro na dachu. A pan pokazał nam jeszcze sejf pod siedzeniem! Chciałbym się jeszcze kiedyś takim autem się przejechać.
Jednak, jak przyznała Karolina Jasińska, dyrektor przedszkola, gdy dzieci dowiedziały się już o niespodziance, było też trochę strachu... - Dwie dziewczynki nieco bały się wsiąść do takich dziwnych samochodów. Ale cieszyły się potem, jak wszystkie pozostałe dzieci - mówi dyrektorka.
Właścicielem limuzyn, zwykle wożących młode pary do ślubu, jest konstantynowianin Stanisław Wojtaszczyk. I to właśnie on postarał się, aby dla jego jedynego wnuka Seweryna ten dzień był niezapomniany.
- Na pomysł zorganizowania urodzin i takiej wycieczki wpadłem dopiero w ubiegłym tygodniu - opowiada pan Stanisław. - Przedszkole go zaaprobowało, ale przed Sewerynem do ostatniej chwili trzymaliśmy wszystko w największej tajemnicy.
Tymczasem wychowawczynie zbierały od rodziców innych maluchów zgody na wyjazd. Zorganizowano też składkę, by kupić chłopcu prezent - sterowany joystickami tor wyścigowy. 5-latek dostał go już w figloraju, gdzie ponadto czekał na niego i pozostałych urodzinowych gości pyszny tort oraz inne słodkie przysmaki. Samego jubilata zamieszanie wywołane jego osobą wyraźnie onieśmieliło.
- Seweryn po raz pierwszy ma tak huczne urodziny. Cóż, teść jest troszkę szalony - śmieje się Katarzyna Wojtaszczyk, mama chłopca. - Ja o wszystkim dowiedziałam się dopiero w niedzielę wieczorem...
Grupa 5-latków, do której należy Seweryn, jest podobno bardzo "rozrywkowa". Maluchy nie pierwszy raz bawiły się na urodzinach rówieśnika, wycieczka do figloraju też nie była pierwszą. Ale tę z pewnością zapamiętają na długo.
- Do tej pory jeździliśmy busami - przyznaje Karolina Jasińska. - Ale dziadek Seweryna obiecał, że sprawi jeszcze dzieciom taką frajdę. Wiosną przyszłego roku pojedziemy limuzynami do Łodzi, na olimpiadę sportową dla przedszkolaków.