Przedłużenie aresztu wobec Nadii Sawczenko - utrzymane
Moskiewski Sąd Miejski utrzymał w mocy decyzję sądu pierwszej instancji o przedłużeniu wobec ukraińskiej lotniczki Nadii Sawczenko aresztu do 13 maja. Aresztowana nie przyznaje się do zarzucanych jej czynów i prowadzi głodówkę.
33-letnia Sawczenko, którą Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej oskarża o współudział w zabójstwie dwóch rosyjskich dziennikarzy pod Ługańskiem, w strefie konfliktu na wschodzie Ukrainy, nie przyznaje się do winy i twierdzi - tak samo jak władze w Kijowie - że separatyści uprowadzili ją do Rosji.
Lotniczka od 12 grudnia, tj. od 75 dni, prowadzi strajk głodowy w moskiewskim więzieniu. Od sześciu dni odmawia poddawania się jakimkolwiek procedurom medycznym, pije tylko wodę. W środę oświadczyła, że nie przerwie głodówki.
Sąd odrzucił wniosek adwokatów Sawczenko o zamianę środka zapobiegawczego na kaucję, zakaz opuszczania wskazanego miejsca pobytu lub areszt domowy. Obrońcy argumentowali, że stan zdrowia lotniczki pogarsza się z każdym dniem i że może ona nie dożyć procesu.
- Jeśli w najbliższym czasie nie zapadnie decyzja co do losów Nadii Sawczenko, to odpowiedzialność za jej zdrowie i życie spadnie na władze Rosji - oznajmił jeden z obrońców Nikołaj Połozow.
Oskarżona i wzięta do niewoli
Według akt sprawy starszy lejtnant Sawczenko walczyła na wschodzie Ukrainy w szeregach ochotniczego batalionu Ajdar; w czasie starć z siłami prorosyjskimi w obwodzie ługańskim została wzięta do niewoli, 8 lipca znalazła się w Rosji, w areszcie śledczym w Woroneżu. Oskarżono ją o naprowadzanie na cel ognia moździerzy, w wyniku czego śmierć ponieśli dziennikarze państwowej telewizji Rossija: Igor Korneluk i Anton Wołoszyn. W styczniu oskarżono ją dodatkowo o nielegalne przekroczenie granicy.
Od września przebywa w aresztach śledczych w Moskwie - obecnie w areszcie Matrosskaja Tiszyna, w szpitalu więziennym. W październiku przymusowo poddano ją obserwacji psychiatrycznej w moskiewskim Instytucie Psychiatrii Sądowej im. Władimira Serbskiego.
Na Ukrainie uważana za bohaterkę
Sawczenko, która ukończyła Uczelnię Wojsk Powietrznodesantowych i Uniwersytet Sił Powietrznych, jest nawigatorem-operatorem śmigłowca bojowego Mi-24. W takim charakterze pełniła służbę w ukraińskim kontyngencie pokojowym w Iraku.
Na Ukrainie jest uważana za bohaterkę. W październiku została wybrana na deputowaną do Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy z listy partii Batkiwszczyna. Przywódczyni tej formacji Julia Tymoszenko zrzekła się wówczas na rzecz lotniczki pierwszego miejsca na liście. Sawczenko została zaocznie włączona do delegacji Ukrainy w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy (ZPRE).
Również w październiku rosyjski Memoriał - organizacja pozarządowa broniąca praw człowieka i dokumentująca stalinowskie zbrodnie - uznał Sawczenko za więźnia politycznego. Stowarzyszenie zażądało jej natychmiastowego i bezwarunkowego zwolnienia z aresztu.
Media w Rosji utrzymują, że batalion Ajdar jest skompletowany głównie z ukraińskich nacjonalistów. Twierdzą też, że w czasie "pacyfikacji" obwodu ługańskiego batalion dopuścił się licznych zbrodni wojennych. Według rosyjskich mediów batalion ten jest finansowany przez ukraińskiego oligarchę Ihora Kołomojskiego, przeciwko któremu Komitet Śledczy FR również prowadzi śledztwo.
"Poprosiłam, by nie strzelali obok drogi"
W wywiadzie dla rosyjskiej telewizji Life News, nagranym wkrótce po zatrzymaniu, Sawczenko zaprzeczyła, by kierowała ogniem artylerii w obwodzie ługańskim. - Nie mam takiego wykształcenia. Jestem pilotem-operatorem śmigłowca Mi-24. Jedyne, co w tamtym dniu zrobiłam, to zatelefonowałam do siostry i powiedziałam jej, że pocisk eksplodował w odległości 300 metrów ode mnie. - Poprosiłam, by nie strzelali obok drogi - powiedziała.
Lotniczka wyjaśniła, że znalazła się w strefie ostrzału, gdy spieszyła na pomoc rannym ukraińskim żołnierzom z dwóch trafionych wozów bojowych i czołgu. Przekazała również, że do Donbasu pojechała w ramach urlopu otrzymanego w macierzystej jednostce lotniczej.
"Zakładniczka sytuacji"
Komitet Śledczy utrzymuje, że jest w posiadaniu niezbitych dowodów winy Sawczenko: jej własnoręcznych notatek potwierdzających udział w korygowaniu ognia, danych ekspertyzy balistycznej odłamków wydobytych z ciał zabitych oraz zdjęć satelitarnych i materiałów wideo z miejsca śmierci dziennikarzy.
W ocenie dziennika "Wiedomosti" Sawczenko jest "zakładniczką sytuacji, wspólnym wysiłkiem stron przekształcaną w męczennicę". - Rosyjscy propagandziści przedstawiają ją jako ucieleśnienie zła, a ukraińscy - jako symbol oporu. Moskwa i Kijów wykorzystują "czynnik Sawczenko" do wzajemnej presji. Sprawa Sawczenko zyskała wymiar międzynarodowy - podkreśliła rosyjska gazeta.
- Głodówka to skrajny środek, po który się sięga, gdy nie ma innych sposobów zapewnienia sprawiedliwości. W pryncypialnej konfrontacji z systemem symboliczną przewagę zawsze ma człowiek. Im dłużej głoduje Sawczenko, tym ma większe szanse, by stać się nowym symbolem samowoli rosyjskiego systemu sądowego - wskazały "Wiedomosti".
W ocenie gazety "nie ma dogodnego sposobu na rozsupłanie tej z każdym dniem zaciągającej się na szyi Sawczenko śmiertelnej pętli". - Na tym, by to jednak zrobić - nawet za cenę utraty twarzy - najbardziej powinno zależeć stronie rosyjskiej. W przeciwnym razie otrzyma męczennicę, co będzie o wiele bardziej destrukcyjne - ostrzegły "Wiedomosti".
- Śmierć głodowa więźnia politycznego Anatolija Marczenki w 1986 roku przyspieszyła agonię systemu radzieckiego - przypomniał moskiewski dziennik.
Niemcy oskarżają Rosję
W poniedziałek niemieckie MSZ zarzuciło stronie rosyjskiej złamanie ustaleń związanych z wizytą niemieckich lekarzy u więzionej w Rosji ukraińskiej lotniczki Nadii Sawczenko i wykorzystanie tej humanitarnej akcji do celów propagandowych.
Rzecznik niemieckiego MSZ Martin Schaefer powiedział w Berlinie, że obie strony zobowiązały się do "zachowania całkowitego milczenia".
- Mogę jedynie wyrazić ubolewanie, że strona rosyjska nie dotrzymała tych ustaleń - zaznaczył Schaefer. Jak podkreślił, wizyta niemieckich lekarzy miała charakter "czysto humanitarny". - Cieszylibyśmy się bardzo, gdy ta sprawa znalazła szybko polityczne rozwiązanie. Najlepiej byłoby, gdyby pani Sawczenko jak najszybciej została zwolniona - podkreślił rzecznik ministra spraw zagranicznych Franka-Waltera Steinmeiera.
Schaefer powiedział, że stan zdrowia Ukrainki "napawa rząd niemiecki niepokojem". Odmówił podania szczegółów, wyjaśniając, że strona niemiecka dotrzymuje ustaleń.