Przedawkowanie pączków nie zagraża zdrowiu
"Przedawkowanie" pączków nie grozi poważnymi
powikłaniami zdrowotnymi, ale jeśli komuś zależy na szczupłej
sylwetce, powinien poprzestać na jednej sztuce - radzi dr
Agnieszka Jarosz z Instytutu Żywności i Żywienia. Tradycja
jedzenia pączków w Tłusty Czwartek utrzymuje się od stuleci.
03.02.2005 15:30
Zjedzenie zbyt dużej ilości tego tłustego i ciężkostrawnego smakołyku nie zagraża zdrowiu - mówi dr Jarosz dodając, że jedynymi ewentualnymi konsekwencjami zdrowotnymi mogą być mdłości lub odczuwanie dyskomfortu w brzuchu. Pomaga gorąca, gorzka herbata oraz krótki spacer.
Niebezpieczeństwem wynikającym ze spożycia dużej ilości pączków jest natomiast zafundowanie organizmowi "bomby kalorycznej" - powiedziała specjalistka. Dodała, że nie istnieją, niestety, pączki w nietuczącej wersji light.
Kaloryczność i ciężkostrawność pączków wynika przede wszystkim z tego, że podczas smażenia muszą one pływać w gorącym oleju lub w smalcu i w efekcie są tym tłuszczem mocno nasączone.
Przeciętny pączek zawiera ponad 250 kalorii, podczas gdy prawidłowa całodzienna dieta - złożona z produktów zbożowych, warzyw owoców, ryb, nabiału i mięsa - nie powinna przekraczać ok. 2 tys. kalorii.
Osoby dbające o linię powinny więc w Tłusty Czwartek poprzestać na jednym pączku - uważa Jarosz. Jeśli zaś chodzi o pozostałych mogą jeść je do woli. To w końcu tylko jeden dzień w roku. Następnego dnia warto jednak jeść znacznie mniejsze posiłki niż zwykle, żeby to jakoś wyrównać - radzi.
Tradycja pieczenia pączków - według jednej z legend związanych z Janem III Sobieskim - zrodziła się w Europie, w Wiedniu obleganym przez Turków w roku 1683. Autorką przepisu na pączki miała być niejaka pani Krapf, która piekła je jako posiłek dla obrońców miasta. Pączki stały się specjalnością kuchni wiedeńskiej. Do Polski przepis na nie trafić miał wraz z żołnierzami wracającymi z "odsieczy".
O rozpowszechnionym już zwyczaju jedzenia pączków w Polsce wspomina XVIII-wieczny polski kronikarz Jędrzej Kitowicz. W "Opisie obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III" podaje on, że przygotowywany w zamożnych domach pączek "był tak pulchny, że ścisnąwszy go w ręku znowu rozciąga się do swojej objętości, a wiatr zdmuchnąłby go z półmiska". Pączek wiejski miał być natomiast tak twardy, "że aż specjałem tym można było nabić niezłego guza i podsinić oko".
Na Zachodzie Europy i w USA smakołyk ten nosi nazwę "donat". Jako pierwszy o donatach w Ameryce pisał Washington Irving w "Historii Nowego Jorku" podając, że holenderscy osadnicy jedli tam okrągłe ciastka smażone na tłuszczu wieprzowym, które zwali "olykoeks" lub już po angielsku "doughnuts".
Jednym z "potentatów pączkowych" w USA był ojciec znanego aktora Jacka Lemmona, zasiadający w zarządzie firmy Donut Corporation of America.