Przed wiekami, czyli dziś

Wielkie firmy potrzebują wielkich pieniędzy, bo są powołane do zarabiania. Jeśli jednak pragniemy sztuki, a jednocześnie pożądamy pieniądza, na ogół to pożądanie niszczy jej esencję - powiedział w wywiadzie w "Tygodniku Powszechnym" Jordi Savall, wirtuoz gry na violi da gamba.

01.09.2004 08:42

Tygodnik Powszechny: - Osiem lat temu w wywiadzie dla "TP" powiedział Pan, że wielką przemianą, jaka dokonała się we współczesnym rozumieniu muzyki, jest rezygnacja z idei postępu. Z drugiej strony nasze rozumienie muzyki ciągle się rozwija. W jakim kierunku będzie się rozwijać w najbliższej przyszłości?

* Jordi Savall:* - W muzyce, podobnie jak w sztukach pięknych, nie ma postępu - jest natomiast ewolucja. Jeszcze w latach 60. nie sposób było sięgnąć głębiej niż do muzyki barokowej, bo nie było artysty, który zagrałby na violi da gamba, nie myląc się co trzy nuty. Nie wiedziano też, na czym w muzyce dawnej miałoby polegać wykonawcze mistrzostwo. Między pokoleniem Wandy Landowskiej a młodymi muzykami ostatnich lat, między rokiem 1965 a 1980, dokonała się nie tylko ewolucja, ale i pewien przełom. Wanda Landowska i jej bezpośredni następcy rozumieli muzykę dawną poprzez warunkujące ją kategorie - interpretowali ją np. w duchu romantycznym, nie sięgając głębiej w przeszłość. Następne pokolenie ostro sprzeciwiło się tej postawie, uznając, że muzykę dawną należy po prostu grać - bez jakiejkolwiek interpretacji, dążąc do autentyzmu.

Generacja, do której ja należę, jest być może pierwszą, która uwierzyła, że ta muzyka zachowuje charakter niejako poza samą sobą, że od początku swego istnienia wychodzi w przyszłość, obecna w dziełach kompozytorów późniejszych - Beethovena czy Brahmsa. Od momentu, w którym nabraliśmy do niej zaufania, zaczęła odzyskiwać utraconą przestrzeń. Pojawili się wykonawcy, którzy potrafią interpretować muzykę dawną, bo myślą jej kategoriami. Dziś można już mówić o wirtuozach muzyki dawnej, których kompetencje są równe tym, które charakteryzują mistrzów muzyki klasycznej.

Muzykę dawną wykonuje pokolenie rówieśników moich dzieci, dla których jest ona czymś najzupełniej naturalnym, bo przecież urodziły w jej atmosferze. Naukę gry na lutni albo violi da gamba rozpoczynały w wieku pięciu, sześciu lat! Dla najmłodszego pokolenia ta muzyka nie jest już wyłącznie wyciągnięta z przeszłości. Potrafią posługiwać się nią w sposób twórczy, uprawiając ją zgodnie z własną wrażliwością i doświadczeniem, a jednocześnie pozostając w zgodzie z jej normami. Są interpretatorami, ale i kompozytorami muzyki dawnej. Jestem przekonany, że udało się zbudować solidny pomost między wymagającym opieki dziedzictwem a muzyczną współczesnością.

Tygodnik Powszechny: Pozostaje jednak pytanie, czy muzyka dawna zdobywa dziś większą popularność wśród słuchaczy. O tym decyduje zaś m.in. dostępność nagrań. Tymczasem Martha Argerich w jednym z ostatnich wywiadów powiedziała: "Jesteśmy gatunkiem dinozaurów. Wielkie firmy nie są zainteresowane muzyką poważną". Jest pan właścicielem wytwórni płytowej "AliaVox". Czy powodem jej założenia był brak zainteresowania ze strony wielkich wytwórni?

* Jordi Savall:* Wielkie firmy potrzebują wielkich pieniędzy, bo są powołane do zarabiania. Jeśli jednak pragniemy sztuki, a jednocześnie pożądamy pieniądza, na ogół to pożądanie niszczy jej esencję. Założyłem wytwórnię “AliaVox” i zacząłem wydawać płyty z nagraniami moimi i moich zespołów, bo nie chcę, by nasze projekty zdominował aspekt komercyjny. Płyta to ostatni akord długiego, czasem dojrzewającego latami procesu. Nagranie “Die Kunst der Fuge” doszło do skutku tylko dlatego, że mogłem przez prawie rok spotykać się z moimi bazylejskimi uczniami, m.in. z Christophem Coinem i Paolo Pandolfo. Tydzień po tygodniu udoskonalaliśmy koncepcję wykonania. W ten sam sposób nagraliśmy “Vespro della Beata Vergine”. Cztery lata próbowaliśmy oswajać się z Monteverdim, wiele razy graliśmy “Nieszpory” na koncertach w Hiszpanii, wreszcie doszliśmy do wniosku, że nadszedł właściwy moment.

Dzisiaj niewielu ma czas na takie eksperymenty. Skupienie przy sobie na dłużej muzyków mieszkających w różnych zakątkach Europy to zadanie niemal niewykonalne.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)