PolskaPrzed szczytem Unii SLD i UP popierają stanowisko rządu

Przed szczytem Unii SLD i UP popierają stanowisko rządu


Rady Krajowe SLD i Unii Pracy jednogłośnie przyjęły w sobotę na wspólnym posiedzeniu uchwałę popierającą stanowisko polskiego rządu na konferencję międzyrządową w Brukseli.

Przed szczytem Unii SLD i UP popierają stanowisko rządu
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell

06.12.2003 | aktual.: 06.12.2003 17:09

Obraz

SLD i UP napisały w uchwale, że polskie postulaty oparte są na zasadach i wartościach przyszłej wspólnoty, a Polacy wyrazili w czerwcu tego roku zgodę na przystąpienie do Unii na warunkach zawartych w Traktacie Nicejskim. "Szacunek dla fundamentalnych zasad demokracji wymaga poważnego traktowania wcześniej przyjętych ustaleń" - czytamy w uchwale.

Polski rząd opowiada się za: utrzymaniem nicejskiego systemu ważenia głosów, prezydencją grupową, wprowadzeniem do preambuły Konstytucji odwołania do chrześcijańskich korzeni Europy, zablokowaniem możliwości powstawania wewnątrz UE sojuszów wojskowych konkurencyjnych wobec NATO oraz przyznaniem wszystkim państwom UE prawa do posiadania komisarza w Komisji Europejskiej.

Obie partie wzywają ponadto "wszystkie instytucje i organizacje do wzmożenia wysiłków potrzebnych dla dostosowań wynikających z podjętych przez nasz kraj zobowiązań związanych z akcesją z UE".

Przyjęcie uchwały poprzedziła dyskusja o stanie przygotowań Polski do członkostwa w UE oraz o projekcie unijnej konstytucji.

Lider UP Marek Pol powiedział, że prawdziwą alternatywą dla Polski jest "Nicea albo brak wiarygodności", a nie "Nicea albo śmierć". Jego zdaniem, Polska potrzebuje potwierdzenia wiarygodności od UE, a polskie społeczeństwo - potwierdzenia wiarygodności od elit politycznych, które namawiały je do głosowania na "tak" w referendum.

Pol wyraził przekonanie, że podczas szczytu UE w Brukseli, na którym może zapaść decyzja, co do ostatecznego kształtu unijnej konstytucji, powtórzy się sytuacja sprzed dwóch dni, "kiedy dzięki kunsztowi pilota i silnemu kręgosłupowi Leszka Millera wszystko dobrze się skończyło".

"Wierzę, że dzięki kunsztowi Millera i silnemu podwoziu samolotu wrócimy z Brukseli z tarczą" - podkreślił Pol. Najpierw wicepremier najwyraźniej się przejęzyczył, mówiąc, że "wrócimy na tarczy", ale szybko się poprawił.

Minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz podkreślił, że Polska podtrzymuje swoje stanowisko w sprawie konstytucji UE, w tym w kwestii utrzymania nicejskiego systemu ważenia głosów. Przypomniał, że po konferencji szefów dyplomacji w Neapolu stosunek sił w sprawie systemu nicejskiego i systemu podwójnej większości zawartego w projekcie konstytucji, przygotowanej przez Konwent Europejski, jest pół na pół. "W moim przekonaniu szala przechyla się jednak na korzyść systemu nicejskiego" - dodał.

Poinformował, że jeszcze przed szczytem UE rząd będzie próbował, także w kontaktach z niemieckimi partnerami, poszukiwać rozwiązań, które otwierałyby drogę do końcowego porozumienia w sprawie konstytucji europejskiej.

Według ministra, praktycznym i rozsądnym rozwiązaniem jest propozycja, by obecnie w Traktacie nie zapisywać, jaki system głosowania ma obowiązywać. Dałoby to możliwość wypróbowania w praktyce systemu nicejskiego. Po kilku latach zbierania doświadczeń można by powrócić do dyskusji nad systemem podejmowania decyzji w Radzie.

Szef MSZ podkreślił, że w sporze o system podejmowania decyzji w Radzie UE, nie chodzi Polsce o liczbę głosów, ale o to, jaka będzie przyszła Unia. Powiedział też, że "mitem jest twierdzenie, że jeśli w przyszłą sobotę w Brukseli nie osiągniemy porozumienia, jeśli nie będzie Traktatu Konstytucyjnego, to Europa się zawali". Jego zdaniem, Unia ma podstawy prawne do sprawnego funkcjonowania.

Mimo, iż SLD i UP przyjęły wspólną uchwałę w sprawie UE, nie we wszystkim się zgadzają. Szef klubu parlamentarnego Unii Pracy Janusz Lisak oświadczył, że jego partia jest przeciwna tak twardemu stanowisku polskiego rządu w kwestii wpisania do unijnej konstytucji odniesień do tradycji chrześcijańskich. Polityk argumentował, że jest to niezgodne z kanonem socjaldemokracji i nowoczesnej Europy.

Cimoszewicz odpowiedział, że nie nic dziwnego w tym, iż lewicowy rząd opowiada się za umieszczeniem w preambule odwołania do tradycji chrześcijańskich jako elementu tradycji europejskiej. Rząd reprezentuje całe społeczeństwo, a nie tylko swoich sympatyków o orientacji lewicowej.

Z kolei wiceszef SLD Józef Oleksy zapewniał, że Polska zdąży z przystosowaniem prawa do reguł unijnych przed dniem wstąpienia do UE. Powiedział, że do 1 maja 2004 r. parlament musi przyjąć jeszcze 51 ustaw dostosowujących i 2 tzw. czyszczące.

Podkreślił, że oprócz zmian w prawie, przystąpienie Polski do UE wymaga także nowego systemu współpracy między rządem, a parlamentem w sprawach europejskich. Według niego, wyzwaniem jest edukacja europejska, ponieważ Polacy "od posłów poczynając, na obywatelach sołectw i gmin kończąc" wciąż niewiele wiedzą o UE.

Oleksy przedstawił także kryteria, które powinni spełniać kandydaci Sojuszu do Parlamentu Europejskiego. Na pierwszym miejscu postawił płynną znajomość co najmniej jednego języka zachodniego, w tym angielskiego lub francuskiego, potwierdzoną egzaminem lub rozmową kwalifikacyjną przed komisją. Inne wymagania to: nienaganna postawa etyczna, niekaralność z oskarżenia publicznego, aktywność społeczna, umiejętność przemawiania, publicznego toczenia sporów, wiedza o UE, dobra orientacja w sprawach polskich oraz przekonania socjaldemokratyczne.

Oleksy podkreślił, że wszystkie kryteria muszą być przez kandydata spełnione łącznie. Polityk zaapelował też do uczestników spotkania, aby rekomendując kandydatów nie kierowali się więzami koleżeńskimi, lecz profesjonalizmem. SLD i UP nie kryją, że prawdopodobnie wystawią wspólną listę w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

SLD i UP przyjęły ponadto oświadczenie, w którym sugerują, że walka polityczna przeciwko lewicy, która - ich zdaniem - ma obecnie miejsce, osłabia szanse Polski w negocjacjach z UE w sprawie unijnej konstytucji i jest niebezpieczna dla demokracji.

Ich zdaniem, zapowiadane przez niektóre partie wnioski o samorozwiązanie się parlamentu, destabilizują Polskę. Jeśli doszłoby do rozwiązania parlamentu, oznaczałoby to, że nie przyjęto by na czas 51 ustaw europejskich, wstrzymane zostałyby niezbędne działania do wykorzystania unijnych funduszy i zaniechano by naprawy finansów publicznych.

"SLD i UP ostrzegają, że jest to droga wyniszczająca dla wszystkich. Skorzystać na tym mogą tylko ci, którzy swoje własne interesy przedkładają nad dobro wspólne" - głosi oświadczenie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)