Przed referendum
Jako tzw. zwykły obywatel nie potrzebuję suwerenności. Potrzebuję w miarę niskich podatków, sprawnego sądownictwa, nieuciążliwej biurokracji. Jestem zainteresowany w tym, by państwo nie wtrącało się zanadto w moje życie i było pomocne tam, gdzie tej pomocy od niego oczekuję. Zrobię więc na złość establishmentowi i zagłosuję za Unią. Niech to będzie mój protest przeciwko ich nieudolności.
05.06.2003 | aktual.: 06.06.2003 19:01
Suwerenność jest de facto w rękach rządzącej obecnie elity. A to oznacza, że unijny kaganiec będzie chronił nas, obywateli przed wariackimi pomysłami i samowolą rodzimych polityków. Pod okiem Brukseli nie będą mogli się już bezkarnie korumpować, a zasady obowiązujące w Unii określą wreszcie w miarę niezmienne prawne i instytucjonalne ramy funkcjonowania naszego państwa.
Spójrzmy na tych, którym od lat oddajemy swoje głosy w wyborach. Naprawdę nie wiadomo czego możemy się po nich spodziewać. Są nieprzewidywalni. Z Unią Europejską odwrotnie: owe wyśmiewane unijne standardy, to w gruncie rzeczy nic innego jak gwarancja pewnej stabilności i przewidywalności w sferze publicznej.
Koronnym argumentem eurofobów jest zarzut, że w ramach Unii Europejskiej przestaniemy być państwem w pełni suwerennym. To fakt. Tylko czy potrafiliśmy korzystać z suwerenności? Przez 12 lat istnienia III RP nie udało się wykreować odpowiedzialnych i nieskorumpowanych elit politycznych. Dlaczego więc mielibyśmy pozostawać nadal pod wyłączną władzą ludzi, którym nie ufamy i którzy nie pokazali, że umieją nami rządzić?
Jan Pawlicki