"Zobaczyłam dwie róże, popłakałam się". Poznań pożegnał strażaka
- W etos Polaków wpisany jest duch ofiary - mówił abp. Gądecki podczas kazania, które wygłosił w trakcie pogrzebu Patryka Michalskiego. 34-letniego strażaka, który zginął w kamienicy w Poznaniu, w piątek żegnały tłumy. Głos z ambony zabrała jego narzeczona i przyjaciel. Trumnę na cmentarz wiózł wóz strażacki w asyście motocykli.
W piątek odbyło się ostatnie pożegnanie starszego ogniomistrza Patryka Michalskiego. Na mszy w bazylice, tak jak w przypadku jego kolegi - Łukasza Włodarczyka - pojawiły się delegacje z całej Polski.
Prezydencki minister Andrzej Dera wręczył rodzinie pośmiertną odznakę "Krzyżem Zasługi za Dzielność". Przedstawiciel MSWiA przekazał z kolei odznakę "Zasłużony dla ochrony przeciwpożarowej". Komendant główny staży pożarnej nadał mu natomiast stopień starszego ogniomistrza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pogrzeb strażaka z Poznania. Ostatnie pożegnanie st. ogn. Łukasza Włodarczyka
Mszę świętą odprawiał metropolita poznański arcybiskup Stanisław Gądecki, który również wygłosił kazanie. - W etos Polaków wpisany jest duch ofiary. Polacy byli gotowi na daninę z własnego życia, dlatego nasza historia była naznaczona męczeństwem - zaczął.
- Strażak to człowiek, na którego można liczyć. Nie chodzi tylko o pożary, ale też o wypadki i ratownictwo wodne. Nie każdy może stać się członkiem straży pożarnej. Każda osoba musi wykazać się świadectwem fizycznego i umysłowego zdrowia oraz dowodem odbytej służby wojskowej - mówił metropolita.
- Służba strażacka to często służba pokoleniowa. Bywa, że w straży ogniowej pracował pradziadek, a potem ojciec przekazywał to samo zamiłowanie i o hełmie marzy syn - dodał metropolita.
Abp Gądecki zwrócił się do strażaków i przyznał, że "większość wykonuje tę służbę z potrzeby serca". - Narażać swoje życie nie można inaczej, jak tylko w oparciu, o silną motywację. O przekonanie, że tak trzeba. Ten wysoki etos strażacki wypływa z miłości bliźniego i znajduje przykład w miłości Chrystusa - stwierdził, a następnie złożył kondolencje wszystkim strażakom, rodzinie i bliskim Patryka Michalskiego.
Zabrali głos z ambony
Trumna z ciałem starszego ogniomistrza przez całą ceremonię przykryta była polską flagą. Po zakończeniu mszy, na ambonie pojawił się przyjaciel strażaka.
- Proszę, pamiętajcie Patryka do końca jego życia, nie dlatego jak zginął, ale dlatego jak żył, jak wyjątkowym i dobrym człowiekiem był - mówił, po czym oddał głos narzeczonej starszego ogniomistrza.
- Mój świat się zawalił. Nie będę mogła się przytulić, powiedzieć, że cię kocham. Nie zapomnę tego okresu, kiedy rozpoczęła się nasza wspólna podróż, kiedy oświadczyłeś się na naszej wspólnej wyprawie. To właśnie ze mną zdecydowałeś się stworzyć rodzinę - powiedziała podczas przemówienia z ambony Agnieszka.
Trumna z ciałem strażaka została wyniesiona z kościoła i ułożona na wozie straży pożarnej. W ostatniej drodze na cmentarz na poznańskim Miłostowie towarzyszyli zmarłemu też koledzy motocykliści.
Kochał motocykle
Patryk Michalski uwielbiał motocykle, a pasją zaraził go ojciec. Młody mężczyzna nawet oświadczył się na motocyklu swojej dziewczynie.
W ostatniej drodze starszemu ogniomistrzowi towarzyszyli nie tylko znajomi i rodzina, ale także mieszkańcy Poznania.
- Mieszkam na Poznańskiej. Po tragedii poszłam w okolice kamienicy, która spłonęła. Zobaczyłam dwie białe róże, popłakałam się. To był bardzo młody człowiek. On zginął, by ratować ludzkie życie. Nie wyobrażam sobie, co musiał czuć chwilę przed tragedią. Współczuję bardzo jego rodzinie - powiedziała pani Danuta.
- Nie znałam go osobiście, ale przyszłam oddać mu hołd. Będzie dla mnie bohaterem. Dzięki niemu wiele osób przeżyło - wtórowała jej pani Mirosława.
Na grobie Patryka Michalskiego pojawiło się bardzo dużo wieńców oraz zniczy.
Czytaj też: