Prymas: potrzeba nam modlitwy
Kościół ma prawo i obowiązek powiedzieć
głośno i otwarcie: potrzeba nam modlitwy! Potrzeba nam uproszenia
pomocy Bożej - powiedział prymas Polski kard. Józef Glemp w
wieczór wigilijny do Polaków w orędziu telewizyjnym na Boże
Narodzenie i Nowy Rok.
"Obecnie stajemy przed dwiema wielkimi intencjami naszych modlitw. Po pierwsze: o ład i praworządność w naszej Ojczyźnie. Po drugie: o czuwanie Opatrzności Bożej nad integrującą się Europą. Te dwie wielkie sprawy, w których ujawnia się bezradność ludzka, potrzebują naszej zorganizowanej, wytrwałej i ufnej modlitwy" - powiedział prymas.
Kard. Glemp dodał jednocześnie, że "Opatrzność Boża polega na tym, że stwórcza potęga Boga rozciąga się dalej na stworzenie i powoduje jego trwanie, wzrost i doskonalenie". "Winniśmy nabrać przekonania, że idą lepsze czasy, taka bowiem jest logika nadprzyrodzonej nadziei. Wyzwania są duże i trudne, ale czasy idą lepsze" - powiedział prymas.
Nawiązując do świąt Bożego Narodzenia, zaznaczył, że "są to święta oplecione tradycją" i "trudno przeżywać je inaczej niż włączając się w sposób pielęgnowany w narodzie".
"Do obyczaju tych świąt należy złożyć sobie życzenia. Wyrażamy je niekiedy zbiorowo, życząc całym wspólnotom zdrowia i szczęścia, a niekiedy osobiście i bezpośrednio - najbliższym. Przyłączam się do tych, którzy składają życzenia Rodakom znajdującym się poza krajem; myślę o placówkach dyplomatycznych rozsianych po całym świecie; o żołnierzach w Iraku i w innych krajach; o szukających pracy w dalekich ziemiach" - powiedział prymas.
Według niego, "głównie jednak dzielimy się uczuciami świątecznych przeżyć z najbliższymi". "Wielu naszych współbraci przyłapuje się na tym, że ci najbliżsi są bardzo dalecy. Antagonizmy, urazy, dąsanie się, kłótnie lub ponure milczenia można stwierdzić w bardzo wielu rodzinach. Młodzi uciekają z domu, średni wiekiem siedzą jak mumie przy telewizorach, a starsi, pełni goryczy, poszukają słuchacza, aby wylać swe żale i ponarzekać. Dużo narzekamy! Czy tylko starsi narzekają? Co się z nami dzieje, co się z nami stało?" - pytał prymas.
Jego zdaniem, "rzeczywiście, nie możemy oczu zamykać na ludzką biedę, na fakt istnienia bezrobotnych i bezdomnych, na krzywdę i lekceważenie od tych, którzy obfitują w dobrobyt, a niekiedy są przy władzy". "Patrząc jednak na polskie miasta, na rozjarzone kolorami uliczne witryny, na ludzi obładowanych, wychodzących z supermarketów, trudno mówić o polskiej biedzie. Czego więc najbardziej nam potrzeba? Słyszy się powszechną odpowiedź: pieniędzy! Czyżby? Pieniądze nie zaspokoją całej biedy. Przede wszystkim istnieje bieda duchowa, na skutek której pieniądze są źle wydawane. Tak dzieje się także w innych państwach" - uważa prymas. Na postawione przez siebie pytanie, czego w takim razie nam potrzeba, odpowiedział: "potrzeba nam modlitwy!".