Protesty w Australii. "Musimy przestać kłamać"
Dziesiątki tysięcy ludzi obchodziło w czwartek święto narodowe Australii, uczestnicząc w protestach w całym kraju i domagając się rozliczenia z kolonialną historią kraju. Uznanie rdzennej ludności w konstytucji stało się nowym punktem zapalnym, zauważa czwartkowy Guardian.
26.01.2023 20:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dzień Australii, święto państwowe obchodzone 26 stycznia, upamiętnia lądowanie pierwszej brytyjskiej floty skazańców w Sydney Cove w 1788 roku, dając początek europejskiemu osadnictwu i kolonizacji kontynentu australijskiego.
- Musimy przestać kłamać - powiedziała w czwartek profesor Marcia Langton z ludów Yiman i Bidjara, argumentując, że święto narodowe Australii nie powinno upamiętniać kolonizacji. - Możemy znaleźć inkluzywną datę i zacząć mówić prawdę o historii Australii. Okazywać szacunek wszystkim, którzy przeżyli wojny graniczne, czyli konflikty między rdzennymi Australijczykami (Aborygenami i mieszkańcami Torres Strait Islanders) a osadnikami podczas kolonizacji Australii - podkreśliła Langton.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chociaż data 26 stycznia jest uznawana od XIX wieku, Dzień Australii jest świętem państwowym dopiero od 1994 roku i od tego czasu powoduje coraz większe podziały. Poszerzyła się świadomość społeczna na temat systematycznego wywłaszczania rdzennych Australijczyków, ludobójczej przemocy, która charakteryzowała brytyjskie osadnictwo, oraz dyskryminacji, z jaką spotykają się rdzenni mieszkańcy.
Dzień Australii w cieniu protestów. "Nigdzie się nie wybieramy"
W czwartek odbyły się wiece z okazji Dnia Inwazji, Dnia Przetrwania i Dnia Suwerenności, które Guardian opisuje jako znak, że organizatorzy wydarzeń 26 stycznia odchodzą od tradycyjnych fajerwerków, festynów i machania flagami w kierunku protestów naznaczonych ponurą refleksją.
- Nigdzie się nie wybieramy. Chcieli nas wymazać, ale wciąż tu jesteśmy. Próbowali nas hodować, ale wciąż tu jesteśmy. Próbowali popełnić na nas ludobójstwo, ale wciąż tu jesteśmy - powiedziała na jednym z protestów Lynda - June Coe, kobieta z ludu Wiradjuri.
Coraz więcej Australijczyków popiera zmianę daty święta. Premier Anthony Albanese powiedział w czwartek, że jego rząd nie zaproponował przeniesienia Dnia Australii na inny dzień. Sondaż Guardian Essential pokazał rosnące poparcie dla zmiany, które wynosi obecnie 26 proc. w porównaniu z 20 proc. w 2022 roku i 15 proc. w 2019 roku.
Obrońcy Dnia Australii, tacy jak lider konserwatywnej opozycji Peter Dutton, argumentują, że Australia powinna świętować swoją unikalną mieszankę rdzennej, brytyjskiej i wielokulturowej historii.
- Nie powinniśmy się wstydzić tego, kim jesteśmy, powinniśmy być z tego dumni. Nie musimy burzyć jednej części naszej historii, aby zbudować drugą - podkreślił Dutton.
Będzie zmiana w konstytucji? Do gry wchodzi Głos
Refleksja nad australijską historią i tożsamością narodową była szczególnie znacząca w tym roku, ponieważ kraj rozpoczął debatę nad referendum, które zapisałoby Głos rdzennych mieszkańców w parlamencie w konstytucji.
Tak zwany Głos to nowe ciało reprezentujące pierwsze ludy Australii, czyli Aborygenów i mieszkańców Wysp Cieśniny Torresa, które ma doradzać parlamentowi i rządowi w sprawach dotyczących społecznego, duchowego i ekonomicznego dobrobytu rdzennej ludności. Parlament i rząd byłyby zobowiązane do konsultowania się z Głosem w sprawach, które w przeważającej mierze dotyczą ludności rdzennej, ale sam Głos - składający się z 24 rdzennych osób wylosowanych z całego kraju - nie byłby organem tworzącym prawo.
Joanna Baczała (PAP) baj/ mal/