Protesty przeciwko antypolskiemu felietonowi w "The Times"
Oskarżający Polaków o antysemityzm felieton Gilesa Corena, który ukazał się 2 lutego w "The Times" spotkał się z licznymi protestami czytelników i dziennikarzy. Interweniowała także polska ambasada w Londynie - 5 lutego redakcja opublikowała list ambasadora Witolda Sobkowa - czytamy w oświadczeniu Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
07.02.2013 | aktual.: 07.02.2013 12:27
Pretekstem do napisania tekstu, który ukazał się w "The Times" pod tytułem "Dziś piszę pierwszy felieton po polsku" ("Today I Am Make First Column in Polski"), były wyniki badań, według których język polski stał się drugim najpopularniejszym językiem w Anglii i Walii. Autor - Giles Coren - kpił w nim z nieznajomości języka angielskiego wśród polskich imigrantów. Oskarżył także Polaków o antysemityzm. Napisał m.in. że Polacy nie boją się twierdzić, że nie lubią Żydów, przebijają ich widłami, zalewają betonem i tańczą na grobach.
Tekst Corena wywołał protesty czytelników. Wspólny protest wystosowały najważniejsze stowarzyszenia polonijne w Wielkiej Brytanii m.in. Federacja Polaków w Wielkiej Brytanii, Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny w Londynie, Polish City Club, Polish Professionals in London, Polish Artists in London, Stowarzyszenie Polskich Psychologów. Na Facebooku i Twitterze pojawiły się wpisy namawiające do wysyłania protestów do redakcji dziennika, a na profilach polskiej ambasady internauci dodawali głosy poparcia dla Polski. Wiktor Moszczyński, działacz polonijny i autor książki "Hello, I'm Your Polish Neighbour" ('Witaj, jestem Twoim polskim sąsiadem"), przypomniał w liście do redakcji, że Polska przez sześć wieków była schronieniem dla prześladowanych w Europie Zachodniej Żydów i miejsce, gdzie kwitło życie i kultura żydowska.
Dziennikarz tygodnika "The Economist" Edward Lucas napisał na Twitterze, że felieton był "zadziwiająco niezabawny" i ma nadzieję, że minister Radosław Sikorski i Ambasada RP "energicznie" zaprotestują. Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny w Londynie zapowiedział złożenie skargi do Komisji Skarg Prasowych (Press Complaints Commission).
Tak też się stało. Ambasada RP w Londynie, od razu po publikacji szkalującego tekstu, zaprotestowała na swoich profilach na Facebooku i Twitterze i namawiała do wysyłania protestów do redakcji "Timesa", co spotkało się z dużym odzewem internautów. Efektem zdecydowanej reakcji polskiej placówki jest jednak przede wszystkim opublikowanie 5 lutego komentarza ambasadora Witolda Sobkowa do artykułu Gilesa Corena. W dzienniku - z powodów redakcyjnych - została opublikowana skrócona wersja odpowiedzi ambasadora, poniżej prezentujemy całą treść listu do "The Times".
Od czasu do czasu, a ostatnio w mediach brytyjskich, Polacy opisywani są w sposób zniekształcony lub przedstawiani w negatywnym, żeby nie powiedzieć - złośliwym świetle. Dawniej było to domeną prasy brukowej. Niestety, kiedy okazało się, że polski jest drugim najczęściej używanym językiem w Anglii i Walii, ten prestiżowy tytuł prasowy - w artykule pióra Gilesa Corena - dołączył do chóru strachu i uprzedzenia.
Giles Coren naśmiewa się ze sposobu, w jakim Polacy posługują się językiem angielskim. Zakłada, że inteligencja człowieka może być oceniana na podstawie jego biegłości we władaniu językiem obcym. My przynajmniej podejmujemy wysiłki, aby nauczyć się języków obcych, nawet jeżeli nie opanowaliśmy ich w stopniu doskonałym. Pan Coren zapomina, lub pomija fakt, że wyśmiewani przez niego Polacy w Wielkiej Brytanii budują brytyjskie drogi, stadiony, tunele, domy, obsługują Brytyjczyków w restauracjach, pracują na rzecz brytyjskich gości w hotelach, prowadzą brytyjskie samochody, zasilają rzesze pracowników brytyjskich banków i agencji konsultingowych w londyńskim City, opiekują się brytyjskimi pacjentami jako lekarze i pielęgniarki, zwiększają konkurencyjność gospodarki brytyjskiej, płacą podatki i wpłacają do funduszy emerytalnych obywateli brytyjskich. Nie nadużywają systemu pobierając dodatki na swoje dzieci w Polsce, co sugerowały niedawno inne tytuły prasowe. Po prostu działają zgodnie z brytyjskim i unijnym
prawem. Według raportu NIER (Narodowego Instytutu Badań Gospodarczych i Społecznych) w latach 2004-2009, imigracja do Wielkiej Brytanii z nowoprzyjętych państw członkowskich UE, głównie z Polski, przyczyniła się do wzrostu PKB Wielkiej Brytanii o 0,38%, co w przeliczeniu wynosi 4,91 miliarda funtów brytyjskich. Polacy przyjeżdżają do Wielkiej Brytanii, aby tu ciężko pracować. Wypełniają luki na rynku pracy. Jako że wśród Państwa sąsiadów jest wielu Polaków, mamy nadzieję, że zachęci to Państwa do bliższego poznania tych obcych ludzi, ich historii, obyczajów, kuchni i kultury. Proszę tylko o wykonanie wysiłku, nawet minimalnego.
Niestety, pan Coren próbuje połączyć humor z żałosnymi grami słownymi, okraszonymi incydentami antysemickimi w Wielkiej Brytanii, które najzwyczajniej nie mają nic wspólnego z Polakami. Jaki jest ich wspólny mianownik? Jego często powtarzana teza brzmi: 'Polacy to antysemici'. Po raz kolejny Giles Coren próbuje sprowokować Polaków zamieszkujących w Wielkiej Brytanii oskarżając ich o antysemityzm. Ubolewamy nad faktem, iż łam dla jego podłych wypowiedzi udziela "The Times". Pan Coren wyobraża sobie Polskę jako świat Borata. Ignoruje fakt, że w Polsce nie palimy synagog - jak to ma miejsce w niektórych krajach - tylko je budujemy; że jesteśmy otwarci na wolność religii i wyznania. Co się tyczy Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, Yad Vashem wymienia 6339 Polaków ratujących Żydów i tylko 19 obywateli Wielkiej Brytanii. Ten fakt mówi sam za siebie. W świetle ignoranckich oskarżeń pana Corena, zapraszamy go do Polski do wzięcia udziału w dorocznym Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie na Kazimierzu, gdzie
tysiące ludzi w pełni korzysta z dobrodziejstw żydowskiej kultury. Przy odrobinie wysiłku, można wiele osiągnąć i poszerzyć swoje horyzonty.
Dla niektórych niewykształconych czytelników prasy brytyjskiej, to, co teraz przeczytają, może okazać się wstrząsającą informacją: Polacy nigdy nie kolaborowali z III Rzeszą podczas II wojny światowej. Polski rząd przed wybuchem II wojny światowej, polski rząd na uchodźctwie w trakcie wojny, jak również siły zbrojne Polskiego Państwa Podziemnego otwarcie przeciwstawiły się nazistom. Proszę przez chwilę zastanowić się, dlaczego Polska miała najbardziej liczebną diasporę żydowską w Europie przed wojną. Czy może to przypadkiem oznaczać, że Polska była najbardziej otwarcie przyjmującym Żydów krajem? Rzecz jasna, nie oznacza to, że nie odnotowywano żadnych aktów antysemityzmu - jesteśmy w pełni świadomi historii naszego kraju. Jednak warto wspomnieć, że - inaczej niż w innych krajach europejskich - Polakom niosącym pomoc Żydom w okupowanej przez Niemców Polsce podczas II wojny światowej natychmiast wymierzano karę śmierci. Niesienie takiej pomocy było czynem bohaterskim, ponieważ ryzykowano nie tylko własnym
życiem, ale także życiem swoich najbliższych. Fakty te, co jest rzeczą smutną i winę za to ponosi powszechna ignorancja, nie są właściwe odnotowywane w Europie. Niektórzy czytelnicy "The Times" mogą być tym zaskoczeni, ale w świetle prawdy, z której my Polacy jesteśmy dumni i nie boimy się o niej mówić, nie możemy zgodzić się na odrażający opis Polaków jako "wzorcowych antysemitów", nawet jeżeli (chociaż trudno tę tezę rozszyfrować z oczywistych powodów językowych), argument wysuwany przez autora tego artykułu brzmi: groźba antysemityzmu pozostaje aktualna w Europie Zachodniej, w tym w Wielkiej Brytanii.
Witold Sobków
Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej