Protest w Mińsku trwa
Miasteczko namiotowe na Placu Październikowym (Kastrycznicka Płoszcza) w Mińsku przetrwało już trzecią noc. Na kilkustopniowym mrozie pozostawało w nim ok. 300 uczestników protestu, którzy domagają się powtórzenia wyborów prezydenckich na Białorusi.
23.03.2006 08:05
Przez całą noc puszczano muzykę, trwała zaimprowizowana dyskoteka. Nad ranem pojawiły się na placu nowe namioty i nowi ludzie. Jeden z nich powiedział radiu "Swoboda", że przyszedł na plac, gdy zobaczył informację o proteście w telewizji.
Telewizja białoruska na 1. Kanale oznajmiła, że w sprawie miasteczka namiotowego były kandydat sił demokratycznych na prezydenta Alaksandr Milinkiewicz otrzymuje wskazówki od polskiej Fundacji Batorego. Według niej, przedstawiciel fundacji Paweł Kazanecki w rozmowie z wiceszefem sztabu wyborczego Milinkiewicza Wiktarem Karnijenką doradzał, by nie tylko nie zwijać namiotów, ale zwiększać ich liczbę.
Na drugim programie ONT telewizja pokazała nieuznawanego przez rząd polski prezesa Związku Polaków na Białorusi Józefa Łucznika, który potępił protest. Podała, że białoruscy Polacy głosowali na Alaksandra Łukaszenkę.
Dziennikarze państwowej telewizji BT przybyli w nocy na plac i próbowali robić wywiady, ale uczestnicy protestu odmówili kontaktów z nimi. Oznajmili, że telewizja podaje na ich temat same kłamstwa. "BT - hańba!" - skandowali.
Wieczorem na placu wystąpił Liawon Wolski, lider grupy rockowej NRM, należącej do czołówki podziemnej białoruskiej sceny muzycznej. Pojawili się też przedstawiciele drobnych przedsiębiorców (kupców bazarowych), którzy przynieśli zaopatrzenie i zapowiedzieli, że rozważają zbiórkę pieniędzy na pomoc dla protestujących.
W środę wieczorem przedstawiciel MSW powiedział dziennikarzom, że władze nie będą rozganiać protestujących na placu "ani dzisiaj, ani jutro, ani w ogóle".
Milinkiewicz wzywa ludzi na wiec w sobotę, w rocznicę proklamowania w 1918 r. Białoruskiej Republiki Ludowej, pierwszego w historii państwa białoruskiego. "Nie zamierzamy szturmować ani Pałacu Republiki, ani pałacu prezydenckiego. To będzie pokojowa manifestacja" - powiedział dziennikarzom.
W sobotę Milinkiewicz zamierza ogłosić na placu utworzenie ruchu obywatelskiego "Za wolność". Jak wyjaśnił, zjednoczy on ludzi, którzy zgłaszali się do jego komitetów w czasie pięciu miesięcy przygotowań do wyborów. Według niego, ich liczba jest "dziesiątki razy większa" niż liczba członków partii politycznych i organizacji społecznych. Czeka nas żmudna, systemowa praca - ocenił Milinkiewicz.
W środę trwały w mińskich sądach rozprawy przeciwko osobom zatrzymanym na placu lub przy próbach dostarczenia pomocy protestującym. Nie wiadomo, ile ich dokładnie jest, ponieważ nie ujawniano nazwisk sądzonych, utajniono też nazwiska sędziów.
Radio "Swoboda" wiąże tę ostatnią decyzję z deklaracją Milinkiewicza, że Unia Europejska przygotowuje listę osób uczestniczących w represjach, których nie będzie wpuszczać na swoje terytorium.
Bożena Kuzawińska