Trwa ładowanie...

Protest ratowników medycznych w Poznaniu. Bronili zwolnionych kolegów

Około 50 ratowników medycznych protestowało w Poznaniu przeciwko zwolnieniu dwóch liderów ich związku zawodowego, którzy ich zdaniem zostali zwolnieni za sprzeciw dla prywatyzacji placówki.

Protest ratowników medycznych w Poznaniu. Bronili zwolnionych kolegówŹródło: WP, fot: Zenon Kubiak
d317vpo
d317vpo

W poniedziałkowe południe na parkingu przed budynkiem Rejonowej Stacji Pogotowia Ratunkowego przy ul. Rycerskiej w Poznaniu zebrało się około 50 ratowników medycznych.

- Jesteśmy tutaj, aby okazać solidarność z naszymi dwoma kolegami, którzy naszym zdaniem zostali niesłusznie zwolnieni dyscyplinarnie z pracy - wyjaśnia Robert Judek, jeden z ratowników.

Oficjalnym powodem zwolnienia dwóch pracowników pogotowia była awantura w izbie przyjęć szpitala przy ul. Szpitalnej, gdzie ratownicy przywieźli mężczyznę mającego zostać przyjętym do kliniki psychiatrycznej.

- Pani dyrektor Barbara Szeflińska przedstawiła mi trzy zarzuty. Miałem rzekomo popchnąć lekarza, ale nikt nie pokazał nam nagrania z monitoringu, na którym można by zobaczyć całą sytuację – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Aleksander Pawlak, jeden ze zwolnionych ratowników. – Drugi zarzut to przebywanie w karetce osoby nieuprawnionej, a był nią policjant, którego obecność przy osobach przyjmowanych na oddział psychiatryczny to standard, zresztą ten funkcjonariusz miał dyplom ratownika. A trzeci zarzut to nieregulaminowy strój, a konkretnie naszywka na kurtce „Nie strzelaj, jestem ratownikiem” – dodaje.

d317vpo

Zdaniem Pawlaka to był tylko pretekst do zwolnienia, ponieważ jest liderem związku zawodowego „Solidarność” pracowników pogotowia, który od dawna protestuje przeciwko planom prywatyzacji jednostki.

- Nasza stacja licząca 23 zespoły ratowników ma zostać przejęta przez stację w Koninie, która ma tylko 7 karetek. Przecież to tak, jakby ktoś postanowił przenieść drużynę Lecha z Poznania do Konina – mówi Pawlak. – Z poprzednim dyrektorem naszej stacji też mieliśmy konflikty, ale on przynajmniej z nami rozmawiał, czego nie można powiedzieć o obecnej pani dyrektor, która nie udziela nam żadnych bliższych informacji na temat naszej przyszłości – dodaje.

Ratownicy obawiają się pogorszenia warunków pracy i nie chodzi im wcale o wysokość pensji.

- U nas część pracowników ma umowy o pracę, a część kontrakty. W Koninie są wyłącznie kontrakty i obawiamy się, że w Poznaniu będzie tak samo – wyjaśnia Robert Judek.

Ratownicy zapowiadają zaostrzenie protestu, jeśli sytuacja się nie zmieni, ale zapewniają, że niezależnie od formy swoich działań, żadne z nich nie odbiją się na bezpieczeństwie poznaniaków.

W dniu protestu dyrektor Barbary Szeflińskiej nie było w pracy.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .

d317vpo
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d317vpo
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj