Protest pracowników Szpitala Praskiego w Warszawie
Odejście od łóżek pacjentów na godzinę i zawieszenie działania przychodni specjalistycznych - tak wyglądał protest pracowników służby zdrowia w Szpitalu Praskim w Warszawie. Placówka jest zadłużona na 28 mln zł.
23.02.2005 | aktual.: 23.02.2005 14:44
Od kilku lat utrzymujemy działanie tego szpitala z naszych wynagrodzeń - powiedział przewodniczący zakładowej "Solidarności" dr Jacek Sałkowski. To był dramatyczny apel o pomoc i oby ta pomoc nie przyszła za późno - dodał.
Podkreślił, że Szpital Praski ma największe zadłużenie w Warszawie. To wynika prawdopodobnie ze specyfiki miejsca, w którym pracujemy - w pobliżu jest skrzyżowanie komunikacyjne, dworce kolejowe i PKS, stadion X-lecia - tłumaczył Sałkowski. Jako lekarze i pielęgniarki - jakie mamy prawo decydować, by udzielać pomocy ubezpieczonym, za co otrzymujemy pieniądze z Narodowego Funduszu Zdrowia, a nie udzielać pomocy tym, których utrzymujemy z własnych wynagrodzeń, np. bezdomnych? - pytał.
Jego zdaniem, pracownicy szpitala otrzymują dramatycznie niskie pensje, bez należnych dodatków: od kilkuset złotych do niewiele ponad 1300 zł miesięcznie. To jedyne pieniądze, jakie dostajemy. Jest zagrożenie, że nie dostaniemy ich w lutym - mówił. Dodał, że od prawie roku komornik co miesiąc zajmuje 25% kwoty znajdującej się na koncie szpitala.
Walczymy o nasz szpital, popierani jedynie przez naszych pacjentów, którzy nie wyobrażają sobie likwidacji placówki. Zrezygnowaliśmy z czego można, by ten szpital ratować - podkreślił. Sałkowski oświadczył, że w czasie protestu nie było zagrożenia dla żadnego z pacjentów.
Pracownicy Szpitala Praskiego zorganizowali protest w obronie swojej placówki, ale w ten sposób chcieli też wyrazić solidarność z pracownikami innych zakładów opieki zdrowotnej, którzy protestują w wielu miastach Polski.
Protesty związane są z obowiązującym od 5 lutego artykułem 890 Kodeksu postępowania cywilnego (kpc), który pozwala w zakładach objętych egzekucją komorniczą jedynie na trzymiesięczną wypłatę wynagrodzenia za pracę na poziomie płacy minimalnej, i to wyłącznie za zezwoleniem sądu.
Organem założycielskim Szpitala Praskiego jest Miasto Stołeczne Warszawa. Liczymy, że ktoś z miasta wreszcie powie nam, jaki pomysł na rozwiązanie problemu mają władze samorządowe - powiedział Sałkowski. Zdajemy sobie sprawę, że miasto nie może uczestniczyć w bieżących kosztach szpitala, ale są inne sposoby pomocy, np. zwrot pieniędzy za leczenie nieubezpieczonych, bezdomnych. Gdyby do tego doszło, starczyłoby pieniędzy na realizację rocznych zobowiązań wobec pracowników z tytułu ustawy 203 - tłumaczył Sałkowski.
Do godz. 14 PAP nie udało skontaktować się z przedstawicielami stołecznego urzędu miasta, odpowiedzialnymi za politykę zdrowotną w Warszawie.