PolitykaProtest na koncercie chóru Aleksandrowa: policja u dziennikarzy. Zażądali nagrań

Protest na koncercie chóru Aleksandrowa: policja u dziennikarzy. Zażądali nagrań

Współpracownicy serwisu oko.press zarejestrowali protest aktywistów ze stowarzyszenia Obywatele RP przeciwko koncertowi Chóru Aleksandrowa w Bydgoszczy. Następnego dnia w ich domach pojawili się policjanci i zażądali wydania nagrań. - Wyjaśnię tę sprawę, czekam na szczegółowe informacje od policji - zadeklarował szef MSWiA Joachim Brudziński.

Protest na koncercie chóru Aleksandrowa: policja u dziennikarzy. Zażądali nagrań
Źródło zdjęć: © PAP | Wojciech Pacewicz
Violetta Baran

10.12.2018 | aktual.: 10.12.2018 14:11

Historię współpracowników portalu oko.press - dziennikarza i operatorki kamery - opisał w poniedziałek serwis press.pl. Byli oni świadkami protestu aktywistów stowarzyszenia Obywatele RP przeciwko piątkowemu koncertowi Chóru Aleksandrowa w Bydgoszczy, którzy wbiegli na scenę z transparentem "Kremlowski raszyzm won za Don" i okrzykiem "Łapy precz od Ukrainy". Protest ten został przez nich zarejestrowany kamerą.

Dziennikarz oko.press Robert Kowalski opowiada press.pl, że kiedy ochrona wyprowadziła aktywistów, on i operatorka poszli za nimi na zaplecze. Tam dwie osoby chciały im odebrać nagranie. - Uniemożliwiali nam dalszą pracę, byli bardzo agresywni. Ochrona Łuczniczki, czyli obiektu, w którym odbywał się koncert, wezwała policję. Po jej przybyciu ci dwaj zażądali spisania naszych danych, co policja uczyniła - opowiada press.pl Kowalski.

"Następnego dnia rano materiał o proteście podczas koncertu Chóru Aleksandrowa został opublikowany na oko.press. Natomiast w południe do dziennikarza oko.press Roberta Kowalskiego i jego operatorki (współpracuje z oko.press i nie zgodziła się na podanie danych) przyszła policja z nakazami przeszukania" - czytamy na stronie internetowej miesięcznika "Press".

Według relacji dziennikarza policja żądała wydania nagrania.

Ta informacja wywołała wiele komentarzy. "Rewizja. Zabrali pendriva z nagraniem. Tajemnica dziennikarska ich nie powstrzymała. Jak kiedyś brali pendrivy był dym na całą Polskę. Teraz spowszedniało" - napisał na swoim profilu na Twitterze Paweł Reszka, dziennikarz "Newsweeka".

"Wiem, że akcja po cichu lepiej wygląda niż ten cyrk we Wprost ale zasada ta sama" - napisał na Twitterze dziennikarz radia ZET Jacek Czarnecki, komentując tę informację.

W odpowiedzi szef MSWiA Joachim Brudziński napisał: "Panie Redaktorze, wyjaśnię tę sprawę, czekam na szczegółowe informacje od policji. Wstępnie dowiedziałem się, że policja wylegitymowała Panią, która filmowała zajście podczas koncertu, nie poinformowała wówczas, że jest dziennikarzem. Później w trakcie prowadzenia czynności policja dysponując jej adresem miała zwrócić się do niej z prośbą o wydanie nagrania jako dowodu zakłócenia koncertu. Tak jak napisałem czekam na szczegółowe wyjaśnienia. Wydaje mi się jednak, że porównywanie tej spraw do wejścia ABW do redakcji Tygodnika Wprost jest przesadą" - napisał Brudziński.

Głos w tej sprawie (a także w sprawie innych przypadków "naruszania wolności prasy w Polsce") zabrał Press Club Polska. Poinformował o wystosowaniu listu otwartego do premiera Mateusza Morawieckiego.

Zaapelowano w nim o podjęcie "szybkich, stanowczych i skutecznych działań, zapobiegających naruszaniu wolności prasy (...) przez podległe Panu instytucje i służby."

Źródło: press.pl

oko.presspolicjanagranie
Zobacz także
Komentarze (443)