Protest mieszkańców w Korszach. W ich krwi wykryto ołów
W Korszach rozpoczyna się protest mieszkańców przeciwko działalności w mieście zakładu zajmującego się utylizacją akumulatorów. Doniesienie do prokuratury w sprawie zagrożenia zdrowia pracowników zakładu złożył kętrzyński sanepid. Zakazał też pracy trzem działom w firmie, co uniemożliwia prowadzenie działalności.
15.01.2014 12:25
Chodzi o zatrucia ołowiem. Wyniki badań krwi pracowników i niektórych mieszkańców potwierdziły w ich organizmach wysoki poziom ołowiu. Do szpitala na obserwację trafiło dwoje dzieci z Korsz. Mają być przebadane kolejne. Na koszt gminy przebadanych ma być w sumie tysiąc osób, a wyniki będą znane do końca miesiąca.
Do dziś do urzędu w Korszach trafiły wyniki 70 mieszkańców. Nie były dobre - powiedział Radiu Olsztyn burmistrz Korsz Ryszard Ostrowski. Dopuszczalny poziom ołowiu jest przekroczony u jednego dorosłego oraz trojga dzieci.
Burmistrz Ostrowski nie wyklucza skierowanie do marszałka województwa warmińsko-mazurskiego wniosku o cofnięcie decyzji dotyczącej działalności zakładu w Korszach. Pracuje w tej sprawie odpowiednia komisja, która będzie rozpatrywać dokumenty od marszałka i z sanepidu.
Wiceprezes firmy jest przekonany, że zatrucia ołowiem nie są winą zakładu i zapewnia, że wcześniejsze kontrole pokazały, iż działa on zgodnie z normami. Tak mówił w "Rozmowie z Radiem Olsztyn" kilka tygodni temu. Teraz nie odbiera telefonu.