Trwa ładowanie...
d47b7ll
11-10-2005 17:01

Protasiewicz: dziadkowie Tuska nie służyli w Wehrmachcie

Szef kampanii prezydenckiej Donalda Tuska Jacek Protasiewicz oświadczył, że dziadkowie Tuska nie służyli w Wehrmachcie. W ten
sposób odniósł się do prasowej wypowiedzi posła-elekta PiS Jacka
Kurskiego.

d47b7ll
d47b7ll

Poważne źródła na Pomorzu mówią, że dziadek Tuska zgłosił się na ochotnika do Wehrmachtu - powiedział Kurski w wywiadzie dla tygodnika "Angora". Protasiewicz nazwał tę wypowiedź oszczerstwem rzucanym przez "bullteriera Kaczyńskich". Pełnomocnik komitetu wyborczego Tuska Sławomir Rybicki nie wykluczył, że w związku z wypowiedziami Kurskiego zostanie skierowany do sądu pozew w trybie wyborczym.

Na razie analizujemy wypowiedzi, w szczególności pana Kurskiego, i podejmiemy decyzje w zależności od oceny prawnej - powiedział Rybicki podczas briefingu w Sejmie. Jak dodał, być może decyzja w tej sprawie zapadnie w środę. Protasiewicz zaprezentował dokumenty o obu dziadkach Tuska - Franciszku Karolu Dawidowskim i Józefie Tusku.

Z zaświadczenia wydanego przez Dyrekcję Okręgową Kolei Państwowych w Gdańsku z 20 maja 1947 r. wynika m.in., że Dawidowski - dziadek Tuska ze strony matki - należał do szeregu organizacji na terenie Wolnego Miasta Gdańska - w tym Związku Polaków w Gdańsku, Zjednoczenia Zawodowego Polskiego i Towarzystwa Byłych Wojskowych w Sopocie.

Z zaświadczenia wynika też, że Dawidowski był członkiem polskiej tajnej organizacji wojskowej i wyjeżdżał na wojskowe obozy przeszkoleniowe do Polski. Dawidowski, jak wyjaśniał Protasiewicz, był przed wojną pracownikiem Polskich Kolei Państwowych w Wolnym Mieście Gdańsku.

d47b7ll

Z kolei z dokumentów z Zakładu Ubezpieczeń SpołecznychUbezpieczeń Społecznych wynika, że w 1944 roku Dawidowski uległ wypadkowi i został skierowany na rentę. Protasiewcz dodał, że dziadek Tuska stracił oko, ponieważ po aresztowaniu w 1939 r. został wysłany do pracy w obozie Stutthof w Porcie Gdańskim.

Protasiewicz zaprezentował też fragment publikacji "Gdańsk 1939. Wspomnienia Polaków-Gdańszczan" wydane przez Wydawnictwo Morskie Gdańsk. Mowa jest w nim o drugim dziadku Tuska - Józefie Tusku - który pracował w Gdańsku na Dworcu Głównym PKP jako telegrafista. Z publikacji wynika, że Józef Tusk przebywał w obozie w Nowym Porcie, Stutthofie i Neuengamme.

Kampania w wykonaniu sztabu Lecha Kaczyńskiego sięgnęła bruku - ocenił Protasiewicz. Podkreślił, że zarówno kandydat PiS na premiera Kazimierz Marcinkiewicz, jak i kandydat PiS na prezydenta Lech Kaczyński swoimi wtorkowymi wypowiedziami uwiarygodnili wypowiedź Kurskiego.

Według Protasiewicza "kłamstwo wymyślone w sztabie Lecha Kaczyńskiego, wypowiedziane, według scenariusza, najpierw przez 'bullteriera' pana Kaczyńskiego, następnie zostało dzisiaj powtórzone przez kandydata na prezydenta RP i kandydata na premiera". Kazimierz Marcinkiewicz, który rano był gościem Radia Zet, ocenił, że Kurski mówił o dziadku Tuska nie z własnej inicjatywy, ale odpowiadając na pytanie dziennikarza "Angory". Jeżeli dziennikarz pyta, to trzeba na pytanie odpowiadać - powiedział kandydat na premiera.

d47b7ll

Lech Kaczyński oświadczył natomiast, że nie jest prawdą, "jakoby uwiarygodnił" wypowiedź Kurskiego. Nie jest prawdą jakobym uwiarygodnił tę wypowiedź - powiedział Kaczyński na konferencji prasowej w Katowicach. Za tego rodzaju metody kampanii nie odpowiadam i wyciągnę konsekwencje także wobec siebie, w sensie przeprosin - zaznaczył.

W porannych radiowych "Sygnałach Dnia" Lech Kaczyński pytany, czy nie oburzają go wypowiedzi Kurskiego dotyczące rodziny Tuska, odpowiedział: My od dwóch miesięcy jesteśmy bombardowani w różny sposób, a to, że jakiś klip przygotowujemy na temat rodziny Donalda Tuska, że jakieś ulotki, plakaty. To jest wszystko nieprawda - powiedział.

Donald Tusk uznał, że jego konkurent Lech Kaczyński wraz ze współpracownikami "postarali się cios, który miał zaboleć najmocniej". Jak zaznaczył Tusk, zaatakowali dobrą pamięć o jego najbliższych, o jego dziadkach.

d47b7ll

Słowa te są przekroczeniem granic nieprzyzwoitości - ocenił Tusk. Według niego każdy, kto podnosi rękę na zmarłych, nie zasługuje na zaszczyty i urzędy. Nie chcę aby IV Rzeczpospolita była krajem gdzie władza ludzi dzieli - zaznaczył lider PO.

Tusk powiedział na spotkaniu z mieszkańcami Warszawy, że nie odda - jak określił - "ciosów poniżej pasa", które, jego zdaniem, wymierzyło mu PiS. Przyznał, że "naprawdę zraniono jego uczucia". Powiedział, że nie odpowie jednak na ataki sztabu konkurenta, ponieważ "jest odpowiedzialny za to, żeby Polacy dobrze wybrali, po mądrej, a nie agresywnej kampanii".

Kandydat PO na prezydenta zaapelował do Polaków, aby bronili tych, których "zaatakować najłatwiej, bo już nie żyją". Nie możemy pozwolić na to, aby te metody, ten styl, zamieniły się później w sposób sprawowania władzy - argumentował.

d47b7ll

Tusk dodał, że jest przekonany, że nawet w kampanii wyborczej, "dobro jest silniejsze od zła, a prawda nie ulegnie kłamstwu". Zdaniem Tuska prezydentem Polski nie powinna być osoba, która nie potrafi "zapanować nad swoimi ludźmi". Moim konkurentem jest Lech Kaczyński - powiedział Tusk. Jeśli ktoś nie potrafi zapanować nad swoimi ludźmi, to nie powinien być prezydentem. Nie chcę prezydenta, który nie odpowiada za swoich ludzi - podkreślił lider PO.

Jak zaznaczył, nie oczekuje od swoich konkurentów niczego szczególnego. Pozwólcie państwo, że dziś nie będę szczególnie przekonany, że stać moją konkurencję na skruchę i słowo przepraszam - powiedział Tusk.

Zapowiedział ponadto, że jeśli będzie "uderzany poniżej pasa, tak jak dzisiaj, to też wytrzyma, bo ma dobry pancerz". Podkreślił, że jest od tego, aby przekonywać obywateli do siebie, a nie, żeby zniechęcać do Kaczyńskiego. (jask)

Więcej w serwisie wyborczym wp.plserwisie wyborczym wp.pl

d47b7ll
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d47b7ll
Więcej tematów