Prokuratura sprawdzi, kto z komisji powiedział za dużo
Zastępca prokuratora generalnego Kazimierz
Olejnik powiedział, że prokuratura przeprowadzi
śledztwo, żeby wyjaśnić, kto z sejmowej komisji śledczej ds. PKN
Orlen przekazał do wiadomości publicznej materiały poufne
dotyczące podsłuchu rozmów lobbysty Marka D. Stenogramy tych
podsłuchów opublikowały gazety.
12.11.2004 | aktual.: 12.11.2004 12:21
"Jest czymś niedopuszczalnym i karygodnym, aby dla doraźnego celu politycznego został poświęcony bardzo istotny interes postępowań, które zmierzają do wszechstronnego wyjaśnienia okoliczności związanych z patologiami na rynku paliw, z zachowaniami korupcyjnymi" - powiedział.
Ujawnienie materiałów z postępowania przygotowawczego podlega karze grzywny, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do 2 lat.
Z ujawnionych stenogramów rozmów Marka D. wynika, że przedsiębiorca negocjował z ministrem skarbu Zbigniewem Kaniewskim i posłem SLD Andrzejem Pęczakiem sprzedaż Rosjanom zakładów strategicznych dla polskiej energetyki - Rafinerii Gdańskiej oraz kluczowych polskich elektrowni. D. jest podejrzany o wręczenie łapówki posłowi Andrzejowi Pęczakowi i od września przebywa w areszcie.
Olejnik zastrzegł także, że sprawa przecieku będzie wymagała zmian zasad współpracy prokuratury z komisją. "Decyzji nie podejmie minister sprawiedliwości, będzie ją podejmować prokurator przekazujący materiały i myślę, że doświadczenia z ostatnich kilku dni będą musiały być brane pod uwagę" - dodał.
Podkreślił, że przekazując materiały komisji prokuratura zastrzegła, że "w żadnym razie nie mogą one być upublicznione, bowiem ujawnienie osobom trzecim, może spowodować bardzo negatywny skutek procesowy".
Prokurator generalny skierował na ręce marszałka Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu oraz zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie Andrzeja Pęczaka. Jakie teraz instrumenty posiada prokurator, skoro informacje z podsłuchów, które mógł wykorzystać do dalszych ustaleń, przekazane zostały także do wiadomości tego posła. Jak prokurator ma teraz konstruować dalszy bieg postępowania? Albo to będzie utrudnione, albo wprost niemożliwe - mówił Olejnik. Jego zdaniem, praca funkcjonariuszy ABW i prokuratury została zniweczona.
Po raz pierwszy w historii III RP udało nam się udokumentować, w jaki sposób przebiegają pewne procesy prywatyzacyjne, w jaki sposób następuje podział majątku narodowego, pokazaliśmy konkretnie, że za tym może stać korupcja. Teraz, kiedy mieliśmy szansę pójść o wiele dalej, materiały zostały upublicznione - powiedział Olejnik.
Jego zdaniem, całkowicie "karygodnym i niegodziwym jest próba wmontowania w aferę korupcyjną premiera Marka Belki". Znam materiały prokuratur, które prowadzą postępowania w tym zakresie - nie ma tam nic, co dawałoby cień przypuszczenia bądź sugestii, że premier Belka może mieć cokolwiek z tym wspólnego - podkreślił wiceprokurator. Jeden z członków komisji śledczej, który się z tymi materiałami zapoznał, dziś jako szef partii, wykorzystuje materiały do jakiejś awantury politycznej - dodał. Nie powiedział kogo ma na myśli.
Lider LPR i wiceszef komisji śledczej Roman Giertych zaapelował w środę do premiera, by ten 11 listopada, w Dzień Niepodległości, "zrobił Polsce prezent" i zgłosił dymisję swojego rządu. Giertych powiedział, że jego apel ma związek z informacjami ze śledztwa Marka D.