Prokuratura sprawdzi, gdzie były dokumenty
Prokuratura będzie ustalać, gdzie znajdowało
się 10 dokumentów, wykorzystanych do opracowania "Raportu
otwarcia", o które do Ministerstwa Skarbu Państwa zwracała się NIK
i kto odpowiada za zamieszanie związane z tym, że nikt nie miał do
nich dostępu.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Maciej Kujawski podkreślił, że jeśli dokumenty "tylko się gdzieś zapodziały, to śledztwa nie będzie".
Od początku września Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi z doniesienia Najwyższej Izby Kontroli śledztwo w sprawie usunięcia 10 dokumentów, tzw. szczątkowych bilansów otwarcia przedstawionych przez spółki wymienione w raporcie, które posłużyły do sporządzenia "Raportu otwarcia". Według ustaleń NIK dokumenty te miały zostać zniszczone lub zaginąć w okresie od marca 2002 do marca 2003 roku w MSP. W sobotę media doniosły, że dokumenty w ministerstwie znaleziono.
Rzeczniczka NIK Małgorzata Pomianowska wyjaśniła, że odnalezione dokumenty nie zostały NIK jeszcze dostarczone. "Nie wiemy, czy dokumenty rzeczywiście się odnalazły, czy tylko ministerstwo mówi, że są. Na razie ich nie dostaliśmy" - podkreśliła.
Nie wykluczyła też, mimo zakończenia właściwej kontroli NIK w sprawie "Raportu otwarcia", (końcowy raport czeka na przedstawienie kolegium i podpisanie przez prezesa NIK) przeanalizowania przez pracowników Najwyższej Izby Kontroli "odnalezionych" dokumentów. "Przedyskutowane to zostanie podczas środowej Komisji Kontroli Państwowej" - powiedział Pomianowska.
Tymczasem rzecznik MSP Janusz Kwiatkowski powiedział, że NIK po 18 kwietnia, czyli po zakończeniu kontroli, nie zwracała się do resortu o udostępnienie dokumentów. Przyznał jednak, że nie wie, czy nastąpiło to wcześniej. Dodał, że dokumenty znajdują się w ministerstwie. "Poprosiłem, żeby mi je pokazano i fizycznie te dokumenty widziałem" - powiedział.
Wyjaśnił, że w tej sprawie w ministerstwie nie było prowadzone wewnętrzne śledztwo. "Nie umiem odpowiedzieć na pytania - były, nie ma, pojawiły się, czy zniknęły. To wszystko ma wyjaśnić prokuratura" - powiedział Kwiatkowski.
"Pracownicy NIK o udostępnienie dokumentów prosili w marcu br. Poinformowano ich, że jest to niemożliwe, ponieważ dokumentów nie ma" - utrzymuje natomiast Pomianowska. Podkreśliła, że doniesienie do prokuratury przygotowane zostało na podstawie pisemnych oświadczeń pracowników ministerstwa (na prośby o udostępnienie dokumentów), w których utrzymywali oni, że dokumentów w resorcie nie ma.
"Raport otwarcia" powstał w 2002 r., w momencie objęcia władzy przez ekipę Leszka Millera. Obwiniał rząd Jerzego Buzka o katastrofalną sytuację polskich spółek państwowych. W raporcie opisano 22 przedsiębiorstwa, m.in: Bumar Waryński SA, Państwową Agencję Inwestycji Zagranicznych SA, PKS SA, Polską Agencję Informacyjną SA, Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo SA, Polskie Sieci Elektroenergetyczne, Uzdrowisko Krynica-Żegiestów SA oraz Zakłady Chemiczne w Policach, PKS, PAI i ZC Police. W sprawie 14 z nich wszczęto śledztwa.
NIK miała skontrolować, czy w czasie opracowywania raportu nie doszło do nieprawidłowości.