PolskaProkuratura: spotkanie z prof. Biniendą poza prokuraturą

Prokuratura: spotkanie z prof. Biniendą poza prokuraturą

Prokuratura wojskowa zgodziła się na warunki prof. Wiesława Biniendy - aby jego spotkanie ze śledczymi ws. katastrofy smoleńskiej odbyło się poza prokuraturą oraz by uczestniczył w nim przedstawiciel ambasady USA - poinformował rzecznik prasowy NPW płk Zbigniew Rzepa. Tymczasem poseł PiS Antoni Macierewicz zaprzeczył, jakoby prokuratura chciała się spotkać z prof. Biniendą, ponieważ jej przedstawiciele nie pojawili się na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. zbadania katastrofy smoleńskiej.

Prokuratura: spotkanie z prof. Biniendą poza prokuraturą
Źródło zdjęć: © PAP | Andrzej Hrechorowicz

28.05.2012 | aktual.: 28.05.2012 16:41

W piątek ujawniono, że profesor z USA Wiesław Binienda, autor prywatnej ekspertyzy ws. katastrofy, został poproszony o spotkanie z prokuratorami wojskowymi badającymi tragedię z 10 kwietnia 2010 r.

Według płk. Rzepy Binienda skierował e-mailem pismo do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, w którym poinformował, że nie był w stanie przyjąć propozycji spotkania w prokuraturze. - Wskazując na status posiadanego obywatelstwa USA, stwierdził, że takie spotkanie powinno odbyć się nie w prokuraturze, lecz na gruncie neutralnym, w obecności przedstawiciela Ambasady USA - dodał.

W odpowiedzi prokuratorzy Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie poinformowali Biniendę, że planowane spotkanie miało na celu "omówienie uwarunkowań formalnych i merytorycznych uzyskania materiałów i danych, które stanowiły podstawę do prezentowanych przez niego publicznie wniosków z przeprowadzonych badań".

- Prokuratorzy ze względu na wagę prowadzonego śledztwa wyrazili zgodę na spotkanie poza prokuraturą, w miejscu gwarantującym rzeczową i niczym nieskrępowaną rozmowę. Nie zgłosili także zastrzeżeń, aby w rozmowie uczestniczył przedstawiciel Ambasady USA. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie oczekuje na wskazanie przez Wiesława Biniendę miejsca i czasu ewentualnego spotkania - oświadczył rzecznik NPW.

Poinformował, że w poniedziałek o godz. 12.13 do WPO wpłynęło faksem pismo Bartłomieja Misiewicza - szefa biura zespołu parlamentarnego ds. zbadania katastrofy - w którym zaprosił on dwóch prokuratorów, prowadzących śledztwo dotyczące katastrofy smoleńskiej, na spotkanie prezydium zespołu z udziałem Biniendy - tego dnia na godz. 14.00.

- Prokuratorzy niezwłocznie - za pośrednictwem faksu - poinformowali, że z zaproszenia nie skorzystają. Stanowisko takie spowodowane było tym, że intencją korespondencji z panem Wiesławem Biniendą było zaproszenie go na rozmowę z prokuratorami, a nie pozyskanie zaproszenia na posiedzenie prezydium zespołu parlamentarnego - dodał Rzepa.

Nie przyszli na posiedzenie zespołu, więc nie chcą rozmawiać?

Tymczasem poseł PiS Antoni Macierewicz zaprzecza, jakoby prokuratura wojskowa wyraziła zgodę na spotkanie z profesorem Wiesławem Biniendą. Zdaniem przewodniczącego Parlamentarnego Zespołu ds. zbadania katastrofy smoleńskiej, odrzucenie przez prokuraturę zaproszenia na spotkanie prezydium zespołu z udziałem profesora Biniendy oznacza, że do spotkania z profesorem nie doszło na skutek odmownej decyzji prokuratury.

Macierewicz podkreślił, że wysłał dziś do prokuratury, w imieniu Zespołu Parlamentarnego i profesora Biniendy, propozycję spotkania na terenie sejmu. Na odpowiedź czekano do godziny 13.00, a do 15.00 profesor oczekiwał na prokuraturę, która się nie pojawiła. - W tym czasie otrzymałem pismo z prokuratury, którego kluczowe zdanie brzmi: "Dziękując za zaproszenie uprzejmie informuję, iż z niego nie skorzystamy" - podpisano Prokurator Wojskowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie major mgr Jarosław Sej i podpułkownik mgr Karol Kopczyk. W związku z tym stwierdzam, iż do spotkania nie doszło na skutek odmownej decyzji prokuratury - czytamy w oświadczeniu Antoniego Macierewicza.

Binienda, kierownik Wydziału Inżynierii Cywilnej na uniwersytecie w Akron w Ohio, jest autorem badań, z których ma wynikać, że zderzenie z brzozą nie mogło być przyczyną katastrofy Tu-154M. - Najpierw musiał być wybuch i musiał on nastąpić w powietrzu, żeby ściany mogły się otworzyć na zewnątrz. Dopiero później upadł całym ciężarem na ziemię - uważa Binienda.

W zeszły czwartek Binienda ponownie przedstawił swe ustalenia na posiedzeniu zespołu parlamentarnego badającego przyczyny katastrofy, którym kieruje poseł PiS Antoni Macierewicz. Po obradach prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że "cała bajka o brzozie jest nieprawdą". Dodał, że "wielu wybitnych polskich naukowców publicznie stwierdza, że to, co głosi na podstawie badań prof. Binienda, jest prawdą". - Wszystko było inaczej. Polskie społeczeństwo i międzynarodowa opinia publiczna były w sposób wyjątkowo cyniczny i bezczelny oszukiwane - mówił Kaczyński.

W lipcu ub.r. komisja badająca katastrofę smoleńską, którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller, zaprezentowała swój raport. Odnosząc się do kwestii uderzenia samolotu o brzozę Miller mówił wówczas, że czym innym jest uderzanie brzozą o samolot, a czym innym zderzenie pędzącej maszyny z drzewem. Przypomniał, że brzoza nie była pierwszą przeszkodą, którą napotkał samolot. - Pierwsze przeszkody czyniły na tyle nieznaczące szkody w poszyciu samolotu, że nie prowadziło to do zmiany trajektorii lotu, co nie oznacza, że nie pozostawiało żadnych śladów na torze przelotu samolotu - zaznaczył Miller.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (436)