Prokuratura: śledztwo ws. możliwego uprowadzenia w Syrii polskiego fotoreportera
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie możliwego uprowadzenia w Syrii polskiego fotoreportera Marcina Sudera - podał rzecznik prasowy tej prokuratury Dariusz Ślepokura. Z kolei rzecznik MSZ Marcin Bosacki poinformował, że nie było na razie żadnych żądań okupu.
- Czynności w śledztwie niebawem zostaną powierzone do prowadzenia delegaturze stołecznej ABW, na razie zbieramy informacje i będziemy próbować wyjaśnić okoliczności tego zdarzenia - powiedział prokurator.
Ślepokura powiedział, że prokuratura zamierza nawiązać kontakt z placówkami dyplomatycznymi w rejonie Syrii, a także z polskim MSZ.
Jak poinformował prokurator, śledztwo jest formalnie prowadzone w sprawie pozbawienia wolności polskiego dziennikarza i wszczęto je z urzędu. - Z dotychczasowych ustaleń, a w szczególności z doniesień medialnych wynika, że w środę doszło do uprowadzenia przez islamistycznych bojowników polskiego dziennikarza - zaznaczył prokurator.
- Mając na uwadze powyższe, zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa na szkodę obywatela polskiego, opisanego w art. 189 Kodeksu karnego, czyli pozbawienia człowieka wolności - dodał. - Jeżeli przestępstwo jest popełnione na szkodę obywatela polskiego za granicą, to właściwa do prowadzenia takiego postępowania jest prokuratura warszawska - wyjaśnił.
Zgodnie z kodeksowym zapisem, kto pozbawia człowieka wolności, podlega karze więzienia do pięciu lat. Jeżeli pozbawienie wolności trwało dłużej niż tydzień, sprawcy grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
"Najbliższe godziny będą kluczowe"
Szef sejmowej komisji ds. służb specjalnych Marek Opioła (PiS) powiedział, że w Syrii - inaczej niż w Afganistanie - zwykle udaje się uzyskać wolność dla porwanych. - Mam nadzieję, że w tym przypadku będzie podobnie. Nasze służby i MSZ, które jest wiodące w tej sprawie, muszą trzymać rękę na pulsie - zaznaczył.
- Uzyskaliśmy informację od szefów Agencji Wywiadu i Służby Wywiadu Wojskowego, że monitorują sprawę porwania. Nasi rozmówcy twierdzą, że najbliższe godziny będą kluczowe. Jest wiele hipotez, kto mógł uprowadzić fotoreportera. Najważniejsze to poznać porywaczy i spróbować nawiązać z nimi jakikolwiek kontakt - dodał Opioła.
Specjalny zespół zajmuje się prawdopodobnym porwaniem
Z kolei rzecznik MSZ Marcin Bosacki powiedział na briefingu w Warszawie, że nie ma pewności, że polski fotoreporter został uprowadzony w Syrii. Przypomniał też, że od 24 godzin działa w MSZ specjalny zespół, w którego pracach biorą udział specjaliści z resortu i innych instytucji, także Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. - Sprawdzamy wszystkie możliwe informacje - zapewnił.
Poinformował, że sprawa zaginionego Polaka była tematem rozmowy ministra Sikorskiego z szefem dyplomacji tureckiej Ahmedem Davutoglu. - Jesteśmy też w kontakcie z oficjalnymi władzami w Syrii i z różnymi grupami w tym kraju - dodał rzecznik MSZ.
Bosacki podkreślił, że obecnie sytuacja "jest bardzo delikatna". - W związku z tym będę informował o pracach tego zespołu i efektach tych prac tylko wtedy, gdy będziemy czegoś na 100 proc. pewni, i tylko wówczas, gdy te informacje nie zaszkodzą głównemu celowi, który przyświeca działaniom zespołu, czyli ustaleniu faktów i prawdy na temat losów polskiego fotoreportera oraz - jeśli rzeczywiście został porwany - doprowadzeniu do jego uwolnienia - zaznaczył.
- Proszę o wyrozumiałość, że nie będziemy informować o pracach tego zespołu co kilka godzin dziennie - dodał.
Nie było żądań okupu
Dopytywany przez dziennikarzy, Bosacki przyznał, że hipoteza, iż Polak został porwany, jest tą najbardziej prawdopodobną. - Natomiast nie mamy stuprocentowych dowodów na to, że rzeczywiście jest to porwanie - zastrzegł.
Według niego na razie wszelkie informacje, które pojawiają się na temat okoliczności zniknięcia fotoreportera to doniesienia medialne oraz "od świadków". - Ale nie są to świadkowie, co do których weryfikacja nastąpiła ze strony MSZ. Stąd mówimy, że jest to najbardziej prawdopodobne, ale stuprocentowej pewności na razie nie ma - powiedział Bosacki.
Dodał, nie było na razie też żadnych żądań okupu.
MSZ o kulisach porwania
Temat możliwego uprowadzeni Polaka w Syrii był również przedstawiany posłom z sejmowej komisji spraw zagranicznych. O tę kwestię zapytali wiceszefa MSZ Bogusława Winida posłowie PiS. Wiceminister podał, że Polak został prawdopodobnie uprowadzony między godziną 12 a 14 w środę z lokalnego centrum prasowego w północnej Syrii
Jak wyjaśnił, centrum to, położone w obszarze kontrolowanym przez Wolną Armię Syryjską, było używane przez dziennikarzy syryjskich i międzynarodowych. - Do budynku, do sali wpadło około 15 zamaskowanych napastników, którzy dotkliwie pobili syryjskiego dziennikarza, który kierował tym centrum, skradli komputery, dokumenty, pieniądze, wszystkie wartościowe rzeczy. Polski fotografik znajdował się w tym momencie w tym miejscu i został uprowadzony przez tę grupę, która oddaliła się w nieznanym kierunku - relacjonował wiceminister Winid.
Zapewnił, że MSZ zbiera wszelkie możliwe informacje na ten temat. - Staramy się ustalić szczegóły, nawiązaliśmy wczoraj (w środę) wieczorem kontakt z rodziną, matką naszego obywatela, z jego bliskimi. Na razie jesteśmy w bardzo delikatnym momencie - powiedział. Dopytywany przez posłów, czy ktoś jeszcze został porwany, Winid odpowiedział, że nie.
"Niezwykle niebezpieczny teren"
- Jest to niezwykle niebezpieczny teren, chciałem przypomnieć, że MSZ konsekwentnie, już od dwóch lat, apeluje do obywateli polskich, aby nie udawali się w miejsca konfliktu. Nasza placówka została przeniesiona tymczasowo do Bejrutu i możliwości udzielenia pomocy są bardzo ograniczone, niemniej podejmujemy wszystkie starania, aby próbować wyjaśnić tę sprawę - powiedział wiceminister.
Winid zaznaczył, że w Syrii obecnie mamy do czynienia nie tylko z wojną między siłami rządowymi a opozycją. - To jest też wojna wewnątrz opozycji, kilka dni temu jeden z dowódców Wolnej Armii Syryjskiej został zastrzelony przez grupę islamistyczną - powiedział. - To jest przez nikogo niekontrolowany teren, stąd możliwości działania są dosyć ograniczone, ale dokonujemy wszelkich możliwych prób, aby pozyskać wiedzę, informacje - dodał.
W środę agencja Reuters podała, że fotoreporter Marcin Suder został porwany przez uzbrojonych islamskich bojowników w kontrolowanej przez rebeliantów miejscowości Sarakib (Saraqeb) w prowincji Idlib, na północnym zachodzie Syrii.