Prokuratura przesłucha w sprawie tzw. listy osób zagrożonych
Prokuratura przesłucha Jarosława Kaczyńskiego w sprawie tzw. listy osób zagrożonych - dowiedział się portal tvp.info. Prezes PiS komentując sprawę śmierci gen. Sławomira Petelickiego, stwierdził "jest kilka osób zagrożonych, które za dużo mówią o tym, jak to naprawdę było przez te dwadzieścia lat", a na liście tej miał znajdować się generał. Nie chciał jednak zdradzić, kto mu to powiedział, a jako źródło wskazał "osobę publicznie znaną".
21.06.2012 | aktual.: 21.06.2012 16:59
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Mogę potwierdzić, że prokurator zajmujący się sprawą śmierci gen. Sławomira Petelickiego podjął decyzję o przesłuchaniu Jarosława Kaczyńskiego w sprawie jego słów o zagrożonych osobach. Pan Kaczyński został już powiadomiony o terminie przesłuchania - powiedział tvp.info prok. Dariusz Ślepokura, rzecznik stołecznej prokuratury okręgowy. - Prokurator skontaktował się z sekretariatem J. Kaczyńskiego i jest ustalany termin tego przesłuchania - dodał.
O tym, że prezes PiS stawi się w prokuraturze i złoży wyjaśnienia w śledztwie poinformował też rzecznik PiS Adam Hofman. - Prokuratura zadzwoniła do Kaczyńskiego od razu po tym co ujawnił na wtorkowej konferencji. Termin jest w trakcie ustalania. Dojdzie do przesłuchania, ale nie wiem kiedy - zaznaczył Hofman.
W trakcie konferencji prasowej Jarosław Kaczyński stwierdził, że "pewna bardzo znana osoba życia publicznego" powiedziała mu o zagrożeniu kilku osób, "które za dużo mówią o tym, jak to naprawdę było przez te dwadzieścia lat". - Wśród tych zagrożonych był pan Petelicki. Został wymieniony wśród zagrożonych i już nie żyje. Zresztą niektóre z tych osób już zostały na różne sposoby uderzone. To jest przesłanka do sceptycyzmu wobec koncepcji samobójstwa - podkreślał Kaczyński. Prezes PiS nie chciał jednak zdradzić, kim był jego informator.
Gen. Sławomir Petelicki został znaleziony martwy w minioną sobotę w garażu apartamentowca na warszawskim Mokotowie, gdzie mieszkał z żoną. Sekcja zwłok stwierdziła, że twórca jednostki GROM zginął od rany postrzałowej głowy. Nie znaleziono śladów, wskazujących, że mogło to być zabójstwo. Wstępnie uznano, że generał popełnił samobójstwo. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie ewentualnego nakłonienia oficera do targnięcia się na życie. To standardowa procedura w takich przypadkach. Śledczy zarządzili badania toksykologiczne i balistyczne.