PolskaProkuratura musi odtajnić zarzuty wobec Milczanowskiego

Prokuratura musi odtajnić zarzuty wobec Milczanowskiego

Prokuratura musi odtajnić zarzuty wobec
Andrzeja Milczanowskiego, byłego szefa MSW, oskarżonego o
ujawnienie w 1995 r. tajemnicy państwowej w związku ze sprawą
rzekomego szpiegostwa Józefa Oleksego - orzekł Sąd
Apelacyjny w Warszawie (SA). Ta decyzja jest ostateczna.

W październiku Sąd Okręgowy w Warszawie zwrócił Prokuraturze Okręgowej w Warszawie sprawę Milczanowskiego. Uzasadnił to tym, że wszystkie cztery zarzuty mu stawiane są tajne, co powodowałoby, że sąd nie mógłby jawnie ogłosić sentencji wyroku (jest to bezwzględnym wymogiem prawa).

Prokuratura zaskarżyła tę decyzję do SA, argumentując, iż zmiana zarzutu spowoduje, że nie będzie można w nim umieścić opisu czynu. Podnoszono też brak konsekwencji SO, bo niedawno osądził on inną sprawę z tajnym zarzutem - bez zwrotu jej do prokuratury. Być może wtedy sąd popełnił błąd - przyznawał w październiku rzecznik SO sędzia Wojciech Małek.

SA utrzymał decyzję Sądu Okręgowego, wskazując, że utajnienie zarzutu uniemożliwiłoby publiczne ogłoszenie wyroku, co "niweczyłoby istotę procesu karnego w demokratycznym państwie prawa". Jak wyjaśniła rzeczniczka Sądu Apelacyjnego sędzia Barbara Trębska, sąd okręgowy słusznie uznał, że w całej sprawie zaszły "istotne braki postępowania".

Ostatnio SO zwrócił z tego samego powodu prokuraturze sprawę płk. z byłego Urzędu Ochrony Państwa Jana L., oskarżonego w sprawie tzw. inwigilacji prawicy w pierwszej połowie lat 90. przez UOP. Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy decyzję SO o tym, że zarzut wobec Ł. musi być jawny. W początkach listopada prokuratura przedstawiła L. nowy, jawny zarzut.

Milczanowski - któremu grozi do 5 lat więzienia - wyrażał satysfakcję z decyzji SO. Były szef MSW nie przyznaje się do winy i mówi, że dziś uczyniłby to samo. Buta i arogancja pana Milczanowskiego jest niezmienna od samego początku; nie widać u niego najmniejszej refleksji czy samokrytyki - oceniał Oleksy.

Nigdy nie ujawniono szczegółów tajnego oskarżenia. Wiadomo, że główny zarzut dotyczy wystąpienia Milczanowskiego 21 grudnia 1995 r. w Sejmie, gdy powiedział, iż ówczesny premier Józef Oleksy (SLD) był źródłem informacji dla wywiadu b. ZSRR, a później Rosji - m.in. podczas swych kontaktów z oficerem KGB Władimirem Ałganowem.

Oleksy nazwał sprawę prowokacją, bo MSW sugerowało za kulisami jego odejście z urzędu premiera. Zaprzeczył, by był agentem, choć przyznał, że "biesiadował" z Ałganowem. W początkach 1996 r. Oleksy podał się do dymisji, gdy prokuratura wojskowa wszczęła śledztwo w jego sprawie. W kwietniu 1996 r. umorzono je wobec niestwierdzenia przestępstwa szpiegostwa.

Inny zarzut dotyczy bezprawnego - zdaniem prokuratury - powiadomienia o zarzutach wobec Oleksego przez Milczanowskiego ówczesnego prezydenta-elekta Aleksandra Kwaśniewskiego oraz marszałków Sejmu i Senatu, I prezesa Sądu Najwyższego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego i prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego, a także szefa MSZ Władysława Bartoszewskiego.

Źródło artykułu:PAP
sądwarszawazarzuty
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)