Prokuratura Krajowa bada sprawę wybuchu gazu w Gdańsku w 1995 r.
• Prokuratura Krajowa podjęła czynności sprawdzające dotyczące wybuchu gazu w budynku mieszkalnym 17 kwietnia 1995 r.
• Kilka dni wcześniej prof. Sławomir Cenckiewicz napisał na Facebooku, że w tę tragedię mogli być zaangażowani funkcjonariusze UOP
• Miało im zależeć tylko na zdobyciu rzekomo przechowywanych w jednym z mieszkań kopii dokumentów dotyczących TW "Bolka"
12.08.2016 15:36
Jak podaje PAP, Prokuratura Krajowa informuje: ''W związku z pojawiającymi się w ostatnich dniach w mediach informacjami dotyczącymi wybuchu gazu w dniu 17 kwietnia 1995 roku w jednoklatkowym bloku w Gdańsku, wskutek którego śmierć poniosło 21 osób i ewentualnego udziału w tym zdarzeniu Urzędu Ochrony Państwa, Prokuratura Krajowa z urzędu podjęła czynności sprawdzające w trybie art. 327 par. 1 kodeksu postępowania karnego. Prokuratorzy będą ustalali, czy pojawiły się nowe fakty i dowody dotyczące przebiegu zdarzeń z dnia 17 kwietnia 1995 roku w Gdańsku, a także, czy w trakcie tego zdarzenia oraz bezpośrednio po nim funkcjonariusze Urzędu Ochrony Państwa podejmowali jakiekolwiek działania niezgodne z prawem''.
Przypomnijmy, że 9 sierpnia tego roku historyk i publicysta prof. Sławomir Cenckiewicz na swoim koncie w serwisie społecznościowym Facebook opublikował wpis, w którym wyraził podejrzenie, iż UOP mógł być zamieszany w sprawę wybuchu gazu w budynku w Gdańsku w 1995 r. Chodzi o eksplozję w bloku mieszkalnym przy ulicy Wojska Polskiego 39 w dzielnicy Gdańsk-Wrzeszcz.
Historyk poinformował, że informacje o rzekomym zaangażowaniu w opisywane wydarzenia byłych funkcjonariuszy SB zatrudnionych w UOP docierały do niego już w drugiej połowie lat 2000, gdy - wspólnie z dr. Piotrem Gontarczykiem - pisał książkę "SB a Lech Wałęsa''. W budynku mieszkał bowiem płk Adam Hodysz, który mógł dysponować kopiami dokumentów dotyczących TW ''Bolka''. Sam wybuch miał być wypadkiem. Jak poinformowało historyka anonimowe źródło, funkcjonariusze UOP ''upozorowali wybuch gazu, żeby wyprowadzić później wszystkich mieszkańców i wejść do mieszkania Hodysza. Przesadzili, budynek się zawalił i zginęli ludzie. Ale do mieszkania i tak weszli''. Zdaniem historyka byli to - jak ich sam nazywa - ''wałęsiarze'' z UOP w Gdańsku.
W opinii prof. Cenckiewicza, powyższą wersję wydarzeń uprawdopodabnia dokument, na który trafił on niedawno podczas badań archiwalnych. Podczas lektury akt prokuratorskich dotyczących sprawy Zbigniewa Grzegorowskiego – jak pisze: ''zaufanego SB-eka Wałęsy'', człowieka zamieszanego '' w proces wyparowywania akt obciążających Wałęsę'' – znalazł jego wniosek dowodowy z 28 września 2005 r. Grzegorowski pisze w nim o ''znalezisku [akta dot. Sprawy Obiektowej ''Jesień 70'' i dokumenty z archiwum byłej SB - red.] w mieszkaniu Hodysza […] w czasie tragedii bloku przy ulicy Wojska Polskiego''. Dodaje też, że ''UOP miał te informacje od swojego agenta''.