Prokuratura kilka tygodni badała sprawę Misiewicza. Oto efekt
Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania ws. Bartłomieja Misiewicza. Chodziło o podejrzenia, że jako rzecznik MON użył służbowej limuzyny do celów prywatnych.
23.03.2017 13:35
Zawiadomienie złożył poseł Nowoczesnej Krzysztof Truskolaski. Chodzi o sytuację z 19 stycznia, kiedy Bartłomiej Misiewicz miał przyjechać "luksusowym BMW" przed jeden z klubów w centrum Białegostoku. Prokuratura nie dopatrzyła się tam jednak nieprawidłowości. - Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania wobec braku znamion czynu zabronionego. Pan Bartłomiej Misiewicz nie przekroczył uprawnień, albowiem działał w ich ramach - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku Łukasz Janyst.
Dodał, że z dokumentów, które prokuratura uzyskała z resortu obrony wynika, iż Misiewicz - jako szef gabinetu politycznego ministra obrony narodowej - był wyłącznym dysponentem "pojazdu funkcyjnego" z tzw. kartą drogową A. - Bez jakiegokolwiek ograniczenia limitu kilometrów - dodał Janyst cytowany przez tvn24.pl.
Prokurator Janyst dodał, że postanowienie jest prawomocne, nikomu nie służy na nie zażalenie.