Prokuratura jednak zbada zbiórkę na seicento. Zaginęło 150 tys. zł
Prokuratura w Krakowie uwzględniła zażalenie na umorzenie śledztwa w sprawie zaginionych 150 tys. zł na nowe seicento dla Sebastiana Kościelnika. Wcześniej śledczy uznali, że nie będą się zajmować sprawą Rafała B., który najpierw zorganizował zbiórkę na samochód, a następnie stracił wpłacone przez internautów pieniądze.
Zażalenie na decyzje krakowskiej prokuratury złożył pełnomocnik Sebastiana Kościelnika. Jak poinformowała "Gazeta wyborcza", prok. Janusz Hnatko, rzecznik krakowskiej prokuratury, potwierdził, że zostało ono uwzględnione. A to oznacza, że śledczy sprawdzą, co się stało z zaginionymi pieniędzmi i czy Rafał B. popełnił przestępstwo.
- Nawet jeśli pieniądze stanowiły własność organizatora zbiórki, to cel wpłaty był taki, że te pieniądze miały być dla innej osoby. A zatem on, rozporządzając mieniem w sposób inny niż cel zbiórki, doprowadził do niekorzystnego zarządzania pieniędzmi internautów – mówił Wirtualnej Polsce mec. Władysław Pociej.
Wirtualna Polska jako pierwsza informowała o tym, że 150 tys. zł na nowe seicento dla Sebastiana Kościelnika zniknęło z konta. Prokuratura Rejonowa Kraków Podgórze wszczęła śledztwo w sprawie przywłaszczenia pieniędzy pochodzących ze zbiórki internetowej za pośrednictwem serwisu Pomagam.pl. Grozi za to od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.
Organizatorem zbiórki był Rafał B. Mężczyzna sam złożył zawiadomienie do prokuratury w sprawie tego, że pieniądze zniknęły. Zebrane środki nigdy nie trafiły ani na lokatę, ani do Sebastiana K. Rafał B. przelał zebrane pieniądze na prywatne konto jego żony, która – tak wynika z relacji mężczyzny - miała to na nim wymusić.
Jak czytamy w zawiadomieniu, część kwoty ze zbiórki przelanej na prywatne konto miał zająć komornik, reszta miała zostać przeznaczona na spłatę czynszu i bieżące wydatki.
Po wypadku z udziałem kolumny Beaty Szydło internauci ruszyli na pomoc Sebastianowi Kościelnikowi. Zbiórkę na nowe seicento założył Rafał B. Cel: 5 tys. zł, bo tyle wart był samochód.
Zbiórka stała się hitem internetu, a zebrana kwota przeszła wszelkie oczekiwania. Zamiast 5 tys. zł w krótkim czasie 8 tysięcy osób wpłaciło łącznie 150 tys. 640 zł. Sebastian Kościelnik za pośrednictwem swojego pełnomocnika przekazał informację, że o losie pieniędzy ze zbiórki zdecyduje dopiero po zakończeniu postępowania sądowego w sprawie wypadku. Chciał je przekazać na cele charytatywne.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl