Prokuratura: jak doszło do śmierci 30 tys. gołębi?
Chorzowska prokuratura sprawdza, czy przy organizacji lotu polskich gołębi pocztowych z niemieckiego Schoeningen do kraju doszło do przestępstwa. Hodowcy gołębi szacują, że z powodu fatalnej pogody z lotu nie powróciło nawet ok. 30 tys. ptaków.
09.07.2009 | aktual.: 09.07.2009 12:17
- Rozpoczynamy postępowanie sprawdzające, dotyczące możliwości nieumyślnego spowodowania zniszczenia w świecie zwierzęcym w znacznych rozmiarach. Najdalej w ciągu 30 dni zdecydujemy o wszczęciu lub odmowie rozpoczęcia właściwego śledztwa - powiedział chorzowski prokurator rejonowy Andrzej Sikora.
Prokurator przyznał, że art. 181 kodeksu karnego, dotyczący zniszczeń w świecie roślinnym lub zwierzęcym, jest bardzo rzadko wykorzystywany w praktyce procesowej, szczególnie w miastach. Chorzowska prokuratura nie prowadziła jeszcze podobnego postępowania. Uznała jednak, że właśnie ten paragraf najbardziej odpowiada charakterowi domniemanego przestępstwa.
Chodzi o lot gołębi z 27 czerwca, organizowany przez katowicki okręg Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych. Ponad 50 tys. ptaków przewieziono do niemieckiego Schoeningen, skąd miały do przebycia ok. 600 km. Był to jeden z lotów punktowanych w klasyfikacji Mistrzostw Polski. Z powodu szalejących po drodze burz i nawałnic do kraju nie powróciło ok. 30 tys. gołębi.
O sprawie ponad tydzień temu napisała regionalna prasa. Hodowcy gołębi w wypowiedziach prasowych oraz na forach internetowych obarczali odpowiedzialnością za zaginięcie gołębi okręgowe władze związku hodowców, sugerując, że wiedząc o niepewnej pogodzie, powinny odwołać lot. W ostatnich dniach jeden z hodowców złożył w tej sprawie doniesienie do Prokuratury Okręgowej w Katowicach, która przekazała je do prokuratury w Chorzowie.
Jak powiedział prok. Sikora, śledczy zabezpieczą teraz dokumentację feralnego lotu i będą chcieli poznać szczegóły dotyczące jego organizacji. Chodzi m.in. o stosowane w takich przypadkach procedury, znajomość bieżących prognoz pogody itp. Potem mogą rozpocząć się przesłuchania świadków.
Prokurator przyznał, że do prokuratury dotarły informacje, że np. w innych okręgach loty były odwoływane ze względu na złą pogodę. Wiadomo też, że jest zbyt wcześnie, by już teraz uznać, że ok. 30 tys. gołębi zginęło - gołębiarze informują, że część z nich znajduje się stopniowo w różnych częściach kraju. Sikora zaznaczył, że nie są to informacje udokumentowane w sposób procesowy. Przedstawiciele zarządu związku argumentowali wcześniej, że prognozy nie uzasadniały odwołania lotu.
Jeżeli prokuratura uzna, że zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa i zdecyduje o wszczęciu właściwego postępowania, będzie musiała przesłuchać setki świadków - nie tylko zarząd okręgu związku (hodowcy chcą jego dymisji - PAP), ale także poszczególnych hodowców. Ze wstępnych ustaleń wynika, że hodowcy wysłali na lot ze Schoeningen po 20-30 gołębi, choć byli i tacy, którzy wystawili całe swoje hodowle.
Za nieumyślne spowodowanie znacznych zniszczeń w świecie zwierzęcym grozi grzywna, ograniczenie wolności lub do dwóch lat więzienia.