PolskaProkuratura chroni Mira

Prokuratura chroni Mira


Najważniejszą informacją ze śledztwa przekazaną mi przez prokuratora Piotra Skrzyneckiego w trakcie spotkania było to, że „Broda”, w związku z ubieganiem się o status świadka koronnego, poinformował prokuratora, iż osobiście przekazywał Mirosławowi Drzewieckiemu pieniądze m.in. na finansowanie Platformy Obywatelskiej. Spotkania z obecnym posłem miał nagrywać. Nagrania te traktował jako swego rodzaju polisę na przyszłość. Przy wadze i istocie tego rodzaju informacji nie może być mowy o jakimkolwiek złym zrozumieniu czy przeinaczeniu przekazu – z Ernestem Bejdą, zastępcą byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusza Kamińskiego, rozmawia Katarzyna Gójska-Hejke.

Prokuratura chroni Mira
Źródło zdjęć: © PAP

08.06.2011 | aktual.: 08.06.2011 11:57

Czy w jakikolwiek sposób CBA sprawdzało informację podaną przez gangstera ps. „Broda” dotyczącą finansowania PO przez mafię?

O tym procederze ów przestępca powiedział po raz pierwszy w 2006 r. Przekazał tę wiedzę w sposób nieformalny, poza protokołem, prokuratorowi Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Przypomnę tylko, że wskutek działań tego prokuratora Piotr K. ps. „Broda” usłyszał wtedy nowe zarzuty. Chciał w ten sposób pokazać, iż rzeczywiście dysponuje rozległą wiedzą na temat działalności swojej grupy przestępczej, tzn. gangu pruszkowskiego. Prokurator sporządził wówczas notatkę służbową, w której opisał przebieg i treść tej rozmowy. Jej treść wskazywała, że Piotr K. ps. „Broda” powiedział wówczas śledczemu, iż dysponuje materiałami na skarbnika Platformy Obywatelskiej. Istnienie tej notatki potwierdziła oficjalnie podczas posiedzenia sejmowej Komisji Sprawiedliwości tydzień temu zastępca prokuratora generalnego Marzena Kowalska. „Broda” zgodził się złożyć w tej sprawie zeznania, o ile zostanie mu uchylony areszt tymczasowy. Do tego jednak nie doszło i w tamtym czasie gangster wybrał milczenie.

Nie chciał potwierdzić oficjalnie tego, co powiedział prokuratorowi poza protokołem?

Nie chciał.

Dlaczego gangster „zwierzał” się prokuratorowi nieoficjalnie, a nie chciał zeznawać później na ten temat? Czy to nietypowe zachowanie?

Nie. Zwykle dialog przestępcy ze śledczymi zaczyna się od takich nieformalnych rozmów, podczas których przestępca zaczyna przekazywać śledczym pierwsze informacje mogące ich zainteresować. Należy pamiętać, że „Broda” to człowiek o bardzo dużej wiedzy na temat funkcjonowania tzw. mafii pruszkowskiej. Był bardzo bliskim współpracownikiem jednego z szefów „starego Pruszkowa” – Leszka Danielaka ps. „Wańka”. Dysponował niezwykle cennymi informacjami o finansach gangu. Ma opinię człowieka bardzo inteligentnego, ale bezwzględnego. Nieformalnie dawał prokuratorowi znać, jak wiele mógłby powiedzieć. To normalne – w końcu formą porozumienia państwa ze schwytanym gangsterem jest status świadka koronnego: ujdziesz karze, ale musisz powiedzieć wszystko, co wiesz, i zeznawać to przed sądem. W tamtym czasie, mówię o latach 2006–2007, prokuratura nie uchyliła mu tymczasowego aresztu i dlatego nie złożył on zeznań w tej sprawie do protokołu.

Co się zatem stało, że w 2009 r. „Broda” znowu mówi o partii Donalda Tuska, i tym razem oficjalnie?

Zakładam, że z upływem czasu podjął decyzję, iż chce ubiegać się o status świadka koronnego. Widocznie skalkulował, że lepiej obciążyć innych gangsterów, niż spędzić za kratami kilkanaście lat życia z poczuciem lojalności wobec nich. By zostać świadkiem koronnym, skruszony przestępca jeszcze jako podejrzany składa pełne wyjaśnienia. Musi wyjawić prokuratorowi całą swoją działalność przestępczą. Zresztą nie tylko swoją, ale i innych osób, o których działalności przestępczej wie cokolwiek. Musi być bezwzględnie szczery, bo wszystkie podane fakty są dokładnie weryfikowane. Jeśli okazałoby się, iż coś zataił, przemilczał lub zafałszował, nie zostałby świadkiem koronnym. Co ważne, jednym z warunków uzyskania statutu świadka koronnego jest również konieczność wyjawienia organom śledczym, gdzie lokowane były pieniądze uzyskane z działalności przestępczej. Zatem wyjaśnienia kandydata na świadka koronnego mają oficjalny charakter, trafiają bowiem w rezultacie do sądu decydującego o tym, czy na podstawie złożonych
wyjaśnień można takiej osobie przyznać status świadka koronnego. Po podjęciu przez sąd decyzji o nadaniu statusu świadka koronnego wyjaśnienia złożone dotychczas przez podejrzanego stają się dowodem w sprawie, jeżeli zostaną powtórzone już jako zeznania świadka koronnego. W 2009 r. „Broda”, jeszcze przed przyznaniem mu statusu świadka koronnego, powtórzył nieoficjalną informację z 2006 r. i mówił, że przekazywał Mirosławowi Drzewieckiemu pieniądze od mafii pruszkowskiej m.in. na finansowanie Platformy Obywatelskiej. Dodał przy tym, że rejestrował te zdarzenia. Oczywiście miał świadomość, że każde kłamstwo może odebrać mu szansę na życie na wolności.

Musi mówić całą prawdę, ważąc każde słowo?

Dokładnie. I doskonale o tym wie. Po prostu skalkulował, co mu grozi. Zdawał sobie sprawę, iż nie uniknie więzienia, i to długiego. Postanowił pójść na współpracę i był konsekwentny. Przypominam, że te zdarzenia rozgrywały się już w czasie rządu Donalda Tuska. Oznacza to, że „Broda” jest naprawdę szczery, zdecydowanie walczy o status świadka koronnego i mówi nawet to, co obciąża sprawujących władzę.

Co z tą wiedzą robi prokurator prowadzący sprawę, w tym przypadku Piotr Skrzynecki z Prokuratury Okręgowej w Katowicach?

Na pewno stara się ją zweryfikować. W tym celu przyjeżdża do prokuratora Prokuratury Okręgowej w Warszawie i rozmawia na ten temat z jednym z prokuratorów. Przypominam, że jest to ten sam wspomniany przeze mnie wcześniej prokurator, któremu „Broda” po raz pierwszy wspomniał o kontaktach z Drzewieckim w 2006 r. Podczas tego spotkania prokurator Skrzynecki wyraża chęć i potrzebę współpracy z CBA. Jestem przekonany, że tak naprawdę jedynym powodem złożenia propozycji nawiązania współpracy z CBA był wątek kontaktów ówczesnego członka rządu i skarbnika PO ministra Drzewieckiego z przedstawicielami gangu pruszkowskiego. Jednym słowem pan Skrzynecki sam szukał kontaktu z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym. Wiedział, że CBA z Mariuszem Kamińskim będzie dla niego realnym wsparciem w tej trudnej – również ze względu na wyjątkowy kontekst polityczny – sprawie.

Czy prokurator Skrzynecki mógł się bać konsekwencji za podjęcie niewygodnej dla Platformy i samego premiera sprawy?

To pytanie do prokuratora Skrzyneckiego. On wie najlepiej. Myślę, że na pewno nie chciał pozostać z tą sprawą sam. A wiedział, iż Mariusz Kamiński jest uczciwym urzędnikiem państwowym i nie pozwoli na zamiatanie spraw pod dywan – bez względu na rodzaj nacisków i siłę ich nadawcy.

Czy wyjaśnienia gangstera „Brody” m.in. o kontaktach z Mirosławem Drzewieckim były już wtedy znane przełożonym prokuratora Skrzyneckiego?

Jestem przekonany, że tak.

A czy prokurator wspominał lub sugerował, że są na niego wywierane naciski w związku z tą sprawą?

Nie. Jednak z pełną powagą traktował to, czego się od „Brody” dowiedział.

Jaka była pierwsza Pana rozmowa z prokuratorem Skrzyneckim?

Miała całkowicie oficjalny, choć poufny charakter. Za zgodą Mariusza Kamińskiego i z jego upoważnieniami udałem się do Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Najpierw rozmawiałem z naczelnikiem Wydziału Przestępczości Zorganizowanej, później on przedstawił mi prokuratora Skrzyneckiego. Rozmowa z panem Skrzyneckim była długa. Dokładnie zrelacjonował mi sprawę „Brody”, wymieniliśmy się informacjami posiadanymi na temat tego gangstera. Mówiliśmy o wielu wątkach z nim związanych, jednak przebieg rozmowy wskazywał, że nadrzędnym celem naszego spotkania była sprawa Drzewieckiego i ewentualnego finansowania Platformy przez mafię pruszkowską.

Co dokładnie powiedział Panu wówczas prokurator Skrzynecki?

Mogę jedynie potwierdzić znane już publicznie fakty, potwierdzone również w pewnym zakresie przez zastępcę prokuratora generalnego panią Marzenę Kowalską. Chcę powiedzieć, że – tak oceniałem to wówczas i tak samo oceniam to teraz – najważniejszą przekazaną mi przez prokuratora Skrzyneckiego w trakcie spotkania informacją ze śledztwa było to, że „Broda”, w związku z ubieganiem się o status świadka koronnego, poinformował prokuratora, iż osobiście przekazywał Mirosławowi Drzewieckiemu pieniądze m.in. na finansowanie Platformy Obywatelskiej. Spotkania z obecnym posłem miał nagrywać. Nagrania te traktował jako swego rodzaju polisę na przyszłość.

Czy prokurator Skrzynecki powiedział, kiedy i na jakich warunkach jest gotów przekazać śledczym te nagrania?

Nie. Ale w mojej ocenie to nie był jeszcze ten etap sprawy.

Czy widział Pan protokół z wyjaśnień „Brody”, w którym jest informacja o Drzewieckim?

Nie widziałem żadnego protokołu. W czasie procedury weryfikacji wyjaśnień kandydata na świadka koronnego dostęp bezpośredni do tych materiałów ma tylko prokurator prowadzący sprawę. Służby mogą zapoznać się z nimi, dopiero gdy sąd przyzna danej osobie – w tym przypadku Piotrowi K. ps. „Broda” – status świadka koronnego. Podkreślam jednak, że spotkanie z prokuratorem Skrzyneckim miało charakter służbowy i oficjalny, i choć było poufne, nie było żadną prywatną czy też nieoficjalną pogaduszką. Byłem zastępcą szefa służby specjalnej i informacje przekazane podczas rozmowy, jak również moją deklarację współpracy traktowałem z całą powagą. Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby jakikolwiek prokurator, przekazując tego rodzaju informacje, chciał wprowadzać w błąd wiceszefa służby specjalnej – byłoby to absurdalne z wielu powodów i nie warto nawet tego rozwijać. Przy wadze i istocie tego rodzaju informacji nie może być też mowy o jakimkolwiek złym zrozumieniu czy przeinaczeniu przekazu.

Czy „Broda” został świadkiem koronnym w czasie, gdy CBA kierował Mariusz Kamiński, a Pan był jego zastępcą?

Nie. Już po naszym odwołaniu, o ile wiem, doszło do tego w kwietniu 2010 r.

Czy podczas tej pamiętnej rozmowy z prokuratorem Skrzyneckim, która odbyła się w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach, miał Pan wrażenie, iż rozmówca traktuje wyjaśnienia „Brody” poważnie? Czy jest przekonany, że ta sprawa jest rozwojowa i gangster rzeczywiście udostępni prokuraturze nagranie spotkań ze skarbnikiem Platformy?

Nie miałem wątpliwości, że pan Skrzynecki podchodzi do sprawy z ogromną powagą – nie zależałoby mu na współpracy z CBA, gdyby uważał, że „Broda” konfabuluje. Odniosłem wrażenie, iż prokurator był przekonany co do tego, że gangster przekaże zarejestrowany przez siebie materiał, a ten z kolei stanie się materiałem dowodowym o ogromnym znaczeniu.

Czy prokurator Skrzynecki powiedział Panu, w jaki sposób „Broda” miał zarejestrować kontakty z Mirosławem Drzewieckim? Czy to było nagranie dźwięku, czy również obrazu?

Mówił tylko o fakcie rejestracji – nie precyzował jej metody. Pan prokurator zapytał mnie jednak, czy po tym, co od niego usłyszałem, może liczyć na włączenie się CBA do śledztwa w sprawie przekazywania pieniędzy mafii na cele polityczne. Odpowiedziałem jednoznacznie – tak.

Czy po tym spotkaniu rozmawiał Pan jeszcze z prokuratorem Skrzyneckim o „Brodzie” i Drzewieckim?

Z samym prokuratorem Skrzyneckim już nie, natomiast jeszcze dwukrotnie, przy okazji spotkań w innych sprawach, ja oraz dyrektor CBA Martin Bożek poruszaliśmy temat wyjaśnień „Brody” i dalszej współpracy w tym zakresie z kierownictwem Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach, konkretnie z szefową panią prokurator Palką oraz z wspomnianym wcześniej naczelnikiem Wydziału PZ prokuratorem Pustelnikiem. Chcę powiedzieć, że podczas tych spotkań nakreśliliśmy plan działania, który miał zostać wcielany w życie po uzyskaniu przez „Brodę” statusu świadka koronnego. CBA miało zająć się wyjaśnianiem wątków korupcyjnych i finansowych wskazywanych przez tego skruszonego gangstera, a CBŚ miało przejąć wątki kryminale. To właśnie w tym kontekście podczas tych spotkań padało nazwisko Drzewieckiego.

Czy można stwierdzić, że skoro gangster „Broda” decyzją sądu stał się świadkiem koronnym, to również niezawisły sąd uznał jego informacje – w tym te o Drzewieckim i nielegalnym finansowaniu PO – za wiarygodne?

Tak bym to rozumiał, o ile prokuratura przekazała sądowi przyznającemu status świadka koronnego wyjaśnienia „Brody” dotyczące wątku przekazywania pieniędzy gangsterów Drzewieckiemu.

Czy prokurator przesłuchując świadka koronnego, powinien ponownie podjąć każdą sprawę, jaką ten poruszył w wyjaśnieniach?

Dokładnie tak. Obowiązkiem prokuratora było m.in. dokładne przepytanie „Brody” na okoliczność notatki, jaką sporządził w 2006 r. prokurator Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Przypomnę, że istnienia tej notatki nikt nie kwestionuje, a jak z niej wynika, „Broda” już wtedy mówił, że dysponuje materiałami obciążającymi ówczesnego skarbnika PO Drzewieckiego. Nie wyobrażam sobie, by uczynił inaczej.

A czy „Broda” może wypierać się tego, co powiedział w wyjaśnieniach jeszcze jako kandydat na świadka koronnego?

Nie. Moim zdaniem gdyby tak uczynił, może zostać pozbawiony statusu – oznaczałoby to bowiem, iż oszukiwał czy konfabulował wcześniej i wprowadził w błąd sąd przyznający mu prawa świadka koronnego.

Skoro dziś prokuratura oficjalnie mówi – „Broda” w zeznaniach nie potwierdził informacji z wyjaśnień, to powinna zwrócić się do sądu o odebranie mu statusu świadka?

Gdyby tak rzeczywiście było, to niewątpliwie byłaby to przesłanka pozwalająca odebrać mu taki status.

A może podczas zeznań nikt nie zadał „Brodzie” pytań dotyczących przekazywania pieniędzy Mirosławowi Drzewieckiemu?

To zupełnie kluczowa sprawa. Nie ma jej w komunikatach prokuratury i właśnie dlatego możemy mieć obawy, że wątek szalenie niewygodny dla partii rządzącej został przez śledczych pominięty. Polska jest krajem demokratycznym i jako wolni obywatele możemy pytać otwarcie o ten fakt. Tym kierował się Mariusz Kamiński, wysyłając listy do prokuratora Andrzeja Seremeta. Jeszcze raz przypomnę, że w 2009 r. o istnieniu tego wątku prokurator Skrzynecki mówił oficjalnie nie tylko mnie, ale również warszawskiemu prokuratorowi, który w 2006 r. sporządził notatkę z rozmowy z „Brodą”. Były to dwa niezależne od siebie spotkania.

(...)

Tytuł pochodzi od redakcji.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)