PolskaProkuratura chce dla Beger kary 2 lat w zawieszeniu

Prokuratura chce dla Beger kary 2 lat w zawieszeniu

Dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat i 30 tys. złotych grzywny - takiej kary dla Renaty Beger zażądał prokurator przed Sądem Rejonowym w Pile. Była posłanka oskarżona jest o fałszerstwa na listach poparcia w wyborach do Sejmu w 2001 roku. Według Beger, sprawa ma charakter polityczny, a ona sama padła ofiarą nagonki.

Prokuratura chce dla Beger kary 2 lat w zawieszeniu
Źródło zdjęć: © PAP

12.06.2008 | aktual.: 12.06.2008 12:17

Prokuratura zarzuciła byłej posłance Samoobrony, że w 2001 roku dopuściła się nadużycia i fałszerstwa przy sporządzaniu list osób popierających kandydatów Samoobrony w wyborach do Sejmu.

Prokurator przypomniał przed sądem, że ponad 2700 osób z list poparcia kandydatów Samoobrony zaprzeczyło, że złożyło swój podpis na tej liście. Dodał, że na listach widniało m.in. 10 podpisów osób nieżyjących. Dane dziewięciu osób były wpisane ręką Beger.

Jak powiedziała obrońca Beger Anna Ozga-Michalska, oskarżona nie miała żadnej motywacji, by fałszować podpisy. Jak stwierdziła, oskarżenie opiera się m.in. na zeznaniach świadka leczącego się psychiatrycznie. Przypomniała też, że biegły grafolog nie stwierdził, czy podpisy na listach były złożone przez Beger. Ozga-Michalska wniosła o uniewinnienie byłej posłanki.

"Wierzyłam w uczciwość ludzi"

Renata Beger stwierdziła, że proces jest efektem nieustającej nagonki prowadzonej przeciwko Samoobronie i przeciwko niej samej. Przypomniała, że według ordynacji wyborczej, wpisywanie danych osobowych na listach poparcia nie jest zabronione, a zbieranie podpisów odbywało się spontanicznie.

Wierzyłam w uczciwość ludzi, którzy podpisywali listy i którzy zbierali podpisy. Wszystkie te listy, które do mnie docierały w 2001 roku przyjmowałam w dobrej wierze. Nie miałam żadnych podstaw, aby nie ufać ludziom - powiedziała przed sądem Beger.

W kwietniu przed sądem zeznawał biegły grafolog. Przyznał, że nie można ustalić, czy podpisy widniejące na listach poparcia Samoobrony były wykonane przez jedną, czy więcej osób.

Jak dodał, zapisy słowne i cyfrowe widniejące na listach, czyli dane osobowe podpisanych na nich osób w dużej części pochodzą od jednej osoby - były wpisane przez Renatę Beger. Na początku lutego sąd przesłuchał Ryszarda Przybylskiego, byłego współpracownika Beger. Podtrzymał on przed sądem, że wpisywał na listy dane, dostarczone mu przez posłankę i na jej polecenie miał podrabiać podpisy. Współpracownik Beger, który przyznał się do sporządzania jej list, został za to skazany w 2004 roku na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata.

Proces Beger prowadzony jest po raz drugi. W 2007 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu uchylił ze względów proceduralnych wyrok pilskiego sądu, który w czerwcu 2006 r. skazał ją na dwa lata wiezienia w zawieszeniu na pięć lat i 30 tys. zł grzywny za fałszerstwo list wyborczych.

Przeciwko Renacie Beger toczy się też proces przed Sądem Rejonowym w Szamotułach. Beger oskarżona jest o płacenie za podpisy na listach poparcia dla kandydatów Samoobrony w wyborach do Sejmu w 2007 r.

We wrześniu 2007 roku "Gazeta Wyborcza" ujawniła nagrany ukrytą kamerą film i relację byłej działaczki Samoobrony Renaty Jankowiak, która twierdziła, że Renata Beger przed wyborami parlamentarnymi zachęcała ją do zbierania podpisów pod listami poparcia; za każdy podpis była posłanka miała zapłacić od 1 do 3 zł.

Źródło artykułu:PAP
sądproceslista
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)