Prokuratura bada sprawę szamotaniny Ikonowicza z policją
Warszawska prokuratura zapoznaje się w środę z materiałami dotyczącymi wtorkowej szamotaniny posła PPS Piotra Ikonowicza z policjantami. Lekko zraniony został jeden z funkcjonariuszy.
Zapoznajemy się z przekazanymi nam policyjnymi notatkami z zajścia. Poprosiliśmy komendę stołeczną, by funkcjonariusze, którzy uczestniczyli w zdarzeniu, byli do naszej dyspozycji - powiedział w środę Andrzej Janecki, szef Prokuratury Warszawa-Śródmieście.
Według policji, około godz. 16.30 dwuosobowy, umundurowany patrol jadący oznakowanym radiowozem, zauważył na murku przy ul. Oboźnej siedzącego, skulonego człowieka. Policjanci zaniepokojeni wyglądem tej osoby podeszli, pytając czy coś się stało. Mężczyzna zerwał się, naubliżał policjantom i zaczął się z nimi szarpać. Czuć było od niego alkohol. Policjanci obezwładnili go i założyli mu kajdanki.
Nie chciał pokazać dokumentów. Podczas prowadzenia do radiowozu zaczął się szamotać i głową uderzył policjanta w twarz, rozbijając mu wargę - relacjonował we wtorek rzecznik warszawskiej policji Dariusz Janas. Dodał, że policjanci nie poznali posła Ikonowicza.
Policja podała, że dopiero w radiowozie Ikonowicz powiedział kim jest. Wezwany na miejsce oficer potwierdził jego tożsamość. Ikonowiczowi zaproponowano sprawdzenie poziomu alkoholu alkomatem lub badanie krwi, ale odmówił.
Sam Ikonowicz zaprzecza, jakoby zachowywał się agresywnie wobec funkcjonariuszy. Odmówiłem wylegitymowania się. Efekt był taki, że zostałem brutalnie skuty, wykręcono mi ręce. Potem jak się policja zorientowała z kim ma do czynienia, żeby zatuszować sprawę, sprokurowali oskarżenie o czynną napaść - mówił we wtorek Ikonowicz. Według niego, nie było również propozycji badania poziomu alkoholu we krwi. (an)