PolskaProkurator żąda roku więzienia w zawieszeniu dla b. rektora ŚAM

Prokurator żąda roku więzienia w zawieszeniu dla b. rektora ŚAM

Roku więzienia w zawieszeniu i kar finansowych żąda prokurator dla b. rektora Śląskiej Akademii Medycznej prof. Tadeusza W. Razem z dwojgiem byłych współpracowników jest on oskarżony m.in. o wielomilionową niegospodarność i przekroczenie uprawnień przy budowie Akademickiego Centrum Medycznego. Obrona chce uniewinnienia. Profesor W. na początku procesu mówił, że budowę ACM popierali najważniejsi politycy w kraju.

Według śledczych na niegospodarności dawnych władz uczelnia straciła 47,7 mln zł. Główny wątek dotyczy kredytów zaciągniętych na budowę Akademickiego Centrum Medycznego w Zabrzu (ACM).

We wtorek Sąd Okręgowy w Katowicach wysłuchał mów końcowych oskarżenia i obrońców w procesie, który toczył się od października 2009 r. Poza prof. W. na ławie oskarżonych zasiedli Adam S., który był dyrektorem uczelni, i Stefania B., która pełniła w niej funkcję kwestora. Od początku nie przyznawali się do winy.

Prokurator Agnieszka Wichary wniosła o uznanie wszystkich oskarżonych za winnych i wymierzenie każdemu kary roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Domaga się, by sąd zobowiązał ich do częściowego naprawienia szkody - b. rektora w wysokości 1 miliona złotych, a pozostałych po 500 tys. zł. Oskarżenie chce też wymierzenia im grzywien - po 50 tys. zł prof. W. i Adamowi S. oraz 10 tys. zł Stefanii B.

Prokurator wskazała w swoim przemówieniu, że wszyscy oskarżeni cieszą się nienaganną opinią, nie byli dotychczas karani. Przypomniała także zasługi prof. W. dla śląskiej nauki. Z tego powodu oskarżenie chce zawieszenia kary. - Nie można tracić z pola widzenia tych okoliczności osobistych. Trzeba mieć na uwadze nieskazitelny charakter oskarżonych. Rektor jest osobą, która ma olbrzymie zasługi w świecie nauki, medycyny. Jest to osoba o nieposzlakowanym charakterze, podobnie jak pozostali oskarżeni - powiedziała Wichary dziennikarzom po rozprawie.

Obrońcy wnieśli przed sądem o uniewinnienie. Podkreślali, że głównym celem uczelni nie jest prowadzenie działalności gospodarczej i osiąganie zysków - bo są z zasady deficytowe - a jednocześnie państwo spycha na ich władze obowiązki, do których nie są powołane. W tym konkretnym przypadku władze ŚAM znalazły się w trudnej sytuacji po tym, jak państwo wycofało się z dofinansowania ACM - dodawali.

- To nie mieści się w głowie, że osoba, która przez kilkadziesiąt lat działa na rzecz dobra uczelni, miałaby nagle działać ze szkodą dla niej i siebie - powiedział obrońca prof. W. Mariusz Orliński. Argumentował, że obejmując funkcję rektora W. stał na rozdrożu - zaniechać realizacji ACM czy też spróbować kontynuować tę inwestycję i nie stracić pozwoleń na budowę. W opinii adwokata, rektor miał dokumenty potwierdzające, że inwestycja powinna być kontynuowana.

- Już całe akta postępowania prokuratorskiego budziły tyle wątpliwości, że sam akt oskarżenia nas zdziwił. W toku procesu pojawiło się tych wątpliwości jeszcze więcej, nie potwierdziły się okoliczności wskazane w akcie oskarżenia. W żaden sposób nie znajdują one potwierdzenia w zgromadzonym materiale dowodowym - powiedział dziennikarzom po rozprawie mec. Orliński.

Na następnej rozprawie - 11 czerwca - sąd ma wysłuchać wystąpień oskarżonych. Później powinien być ogłoszony wyrok.

Akt oskarżenia w tej sprawie skierowała pod koniec 2008 r. do sądu Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Według śledczych na niegospodarności dawnych władz uczelnia straciła 47,7 mln zł. 40 mln zł z tej kwoty to dwa kredyty zaciągnięte przy nadużyciu uprawnień w ING Banku Śląskim na budowę ACM oraz zaciągnięcie pożyczki pod zakup budynku z przeznaczeniem na rektorat ŚAM bez uprzedniego sporządzenia operatu szacunkowego nieruchomości. B. dyrektorowi Adamowi S. i b. kwestor Stefanii B. prokuratura zarzuciła, że szkody, jakie w wyniku ich działalności poniosła uczelnia, wynoszą odpowiednio: 2,3 i 2,8 mln zł.

Profesor W. na początku procesu mówił, że budowę ACM popierali najważniejsi politycy w kraju. Jednak okazało się, że inwestycja mogła liczyć jedynie na około 1 mln zł wsparcia rocznie z budżetu państwa. Biorąc pod uwagę koszty inwestycji, budowa Centrum tylko z pieniędzy budżetowych trwałaby nawet 500 lat, dlatego uczelnia zdecydowała się wziąć na budowę komercyjny kredyt - tłumaczył na początku procesu oskarżony.

Początki tej gigantycznej inwestycji sięgają jeszcze lat 70. Poprzedni rektor chciał tam przenieść zabrzańskie kliniki uczelni, zaciągając na dokończenie budowy kredyty, gdy cofnięto państwowe dotacje. Późniejsze władze uczelni wycofały się z niej ze względu na bardzo wysokie koszty. Prokuratura uznała, że rektor W., decydując o dalszym finansowaniu inwestycji z kredytów bankowych, nie dopełnił swych obowiązków, bo nie zweryfikował celowości zawierania umów kredytowych.

W związku z budową ACM profesor miał też przekroczyć swoje uprawnienia. Zaakceptował bowiem przejęcie od uczelni zastępstwa inwestycyjnego przez powołaną do tego celu spółkę - bez zgody ministra zdrowia. Decyzja ta okazała się także niekorzystna finansowo dla uczelni - wynika z ustaleń śledztwa. W tym wątku zarzuty obejmują też b. kwestor uczelni.

Wydatki na niedokończoną dotąd budowę ACM wpędziły ŚAM w ogromne długi. Pośrednio stały się one przyczyną kolejnych przypadków złamania prawa - uważają śledczy. 2,2 mln zł na pokrycie należności wobec firm zaangażowanych w budowę ACM władze uczelni pożyczyły z kont polsko-szwajcarskiego międzyrządowego Programu "Matka i Dziecko", naruszając w ten sposób warunki umowy. W tej sprawie oskarżony o przekroczenie uprawnień został wieloletni dyrektor administracyjny ŚAM. Według oskarżenia nie miał kompetencji ani uprawnień do zaciągania takiej pożyczki.

- Nie kwestionujemy potrzeby istnienia takiego szpitala, ale postępowanie wykazało, że ŚAM nie był w stanie udźwignąć ciężaru takiej inwestycji, takie przedsięwzięcia powinny być finansowane z budżetu państwa - zaznaczyła prok. Wichary.

B. rektor na początku procesu wyrażał przekonanie, że budowa ACM ma sens, placówka ta mogłaby zapewnić pacjentom godziwe warunki hospitalizacji. Dziś wiele budynków, w których mieszczą się śląskie szpitale, pochodzi z początków XX lub końca XIX w. - argumentował.

Inna niegospodarność ówczesnych władz ŚAM - zdaniem prokuratury - miała miejsce w latach 2000-2001, kiedy prof. Tadeusz W. zdecydował o zakupie, również od ING Banku Śląskiego, budynku w ścisłym centrum Katowic, w którym mieścił się później przez pewien czas rektorat uczelni. Prokuratura oceniła, że zakupiono go po zawyżonej mniej więcej o 5 mln zł cenie w stosunku do ówczesnych cen rynkowych. Uczelnia nie zamówiła nawet operatu szacunkowego, kupując budynek po cenie określonej przez sprzedającego. Prof. W. uważa ten zakup za właściwy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)