PolskaProkurator i sąd mówią "nie", prezydent i tak robi swoje

Prokurator i sąd mówią "nie", prezydent i tak robi swoje

Ułaskawiając Adama S. prezydent Lech Kaczyński skorzystał z przysługującego mu prawa i nawet jeśli wniosek prokuratora generalnego był negatywny, prezydent nie musiał tego stanowiska uwzględniać. Podobnie nie musiał sięgać po opinie sądów, bo prawo mu na to zezwalało i mógł tak uczynić. Była to decyzja uznaniowa, a zatem trudno tutaj dopatrywać się jakichś okoliczności negatywnych, a szczególnie takich, które mogłyby wyczerpywać znamiona jakiegoś przestępstwa - powiedział prokurator generalny Andrzej Seremet w programie "Gość Radia Zet".

11.03.2011 | aktual.: 14.03.2011 10:57

: A gościem Radia ZET jest prokurator generalny Andrzej Seremet, wita Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry pani redaktor, dzień dobry państwu. : Panie prokuratorze, czy Rosjanie utrudniają śledztwo? : Nie, ja nie formułowałbym tak kategorycznej odpowiedzi, natomiast rzeczywiście w pewnych aspektach ta współpraca mogłaby być lepsza. I mam tu na myśli realizację tych dwóch wniosków, z którymi zwracaliśmy się do strony rosyjskiej, w których proponowaliśmy udział specjalistów polskich w badaniu oryginału rejestratora. Uważaliśmy, że taki sposób organizacji tych czynności przyspieszy nie tylko nasze śledztwo, ale także będzie miało wpływ na sprawniejszy tok śledztwa rosyjskiego, dlatego że strona rosyjska zwraca się do strony polskiej, w drodze pomocy prawnej oczywiście, o udostępnienie ekspertyzy, którą strona polska, polska prokuratura przeprowadzała w Instytucie Ekspertyz Sądowych. Ta ekspertyza nie może być ukończona dopóki tych czynności, o których mówię, się nie wykona, a więc jeżeli one zostałyby w
ten sposób spełnione to zarówno strona polska miałaby z tego korzyść, jak i strona rosyjska. I sądzę, że tutaj spora rezerwa, którą trzeba wykorzystać i którą także dla strony rosyjskiej byłaby pożyteczna. : A czy mamy wszystkie dokumenty, o które się zwracamy, czy mamy dokumenty dotyczące sekcji zwłok, dokumenty dotyczące badań archeologicznych, dokumenty dotyczące zeznań kontrolerów? : Nie, nie mamy tych dokumentów. Ja liczę, że znajdą się one w tej partii, o której była mowa. Mam informacje, że w tej chwili te dokumenty są przygotowane do wysłania w komitecie śledczym, one muszą jeszcze trafić do prokuratury generalnej, która jest jakby ostatecznym filtrem, rosyjskiej oczywiście, przed wysłaniem i wtedy będzie, myślę, już brak przeszkód do ekspediowania i do otrzymania ich przez stronę polską. : Ale jak to możliwe, że mija prawie rok od katastrofy smoleńskiej, do tej pory nie ma wszystkich dokumentów dotyczących sekcji? : Ja już kiedyś o tym mówiłem. Jest jak sądzę kilka powodów. Przede wszystkim powód
taki, że metodologia postępowania w tych sprawach jest zupełnie inna niż w Polsce, że są inne bariery biurokratyczne, że są inne przepisy. I to wszystko składa się na to, że sprawa przeciąga się w naszym przekonaniu, można byłoby chyba te czynności spełniać nieco szybciej. : Czyli jeżeli nasi śledczy uznają, że kontrolerzy zawinili, uznają na podstawie zeznań, które składali kontrolerzy, to prokuratura polska może postawić im zarzut? : Teoretycznie jest to możliwe, ja już o tym mówiłem, teoretycznie. : Teoretycznie, a dlaczego teoretycznie? : Znaczy mam na myśli to, że prawo to umożliwia, natomiast od teorii do praktyki, jak zwykle, jest pewien dystans. : Czy prokuratura wykluczyła zamach? : Też już o tym starałem się powiedzieć. Nie możemy wydać czegoś w rodzaju oświadczenia, czy zaświadczenia, że zamachu nie było, natomiast możemy powiedzieć, że te wszystkie działania, które podejmowała prokuratura i jeszcze podejmuje, chociaż jest już bardzo wąski zakres możliwości dowodowych, nie potwierdziły tezy o
zamachu. Myślę, że przyczynić się może także do kategorycznej odpowiedzi na to pytanie opinia, która jest już na ukończeniu, opinia dotycząca zapisu z rejestratora, polskiego rejestratora tak zwanego ATM, dlatego że on rejestruje, dokumentował i dokumentuje zwykle przebieg pracy wszystkich urządzeń samolotu. Więc, oczywiście, jeżeli zapisy te będą wskazywać na właściwą, prawidłową pracę urządzeń, będzie to jakiś istotny przyczynek do tego, żeby odpowiedzieć na to pytanie. Chciałem jeszcze powiedzieć, że zwracaliśmy się właśnie do ekspertów i o umożliwienie odpowiedzi na pytanie, czy w tych okolicznościach, w tych przesłankach, którymi obecnie dysponuje prokuratura, jest możliwe stwierdzenie użycie jakiejś broni o charakterze... : Niekonwencjonalnej. : Tak, o charakterze niekonwencjonalnym. Otrzymaliśmy odpowiedź w tym zakresie, ale jeszcze czekamy na pewną odpowiedź spoza Polski i jeśli ona nadejdzie, to myślę, że ten wątek, jestem przekonany, że ten wątek będzie można zamknąć. : Ale ta odpowiedź z Polski
jest, że nie było zamachu niekonwencjonalnego? : Że nie można stwierdzić, żeby był, żeby użyto jakichkolwiek innych broni, które mają inny charakter niż konwencjonalne. Natomiast co do konwencjonalności, już badaliśmy to wcześniej, już była odpowiedź na to, że nie ma śladów, ani na przedmiotach, ani... : Mgłę, a mgła? : Mgła jest naturalna, mgła była naturalna, prokuratura już informowała o tym kilkakrotnie, jakoś to się niespecjalnie przebiło do opinii publicznej. Zarówno opinia klimatologów, jak i zeznania świadków, w tym zeznania operatora telewizji, który niedawno wyjaśniał to, także komisji pana posła Macierewicza, no wskazuje jednoznacznie na to, że mgła była zjawiskiem naturalnym. Natomiast możliwość wytworzenia mgły sztucznej, no sprowadza się właściwie do pewnego rodzaju science-fiction. : Prognoza pogody świadczy, prognoza pogody, którą dostali członkowie załogi świadczyła o tym, że powinni lecieć, czy nie powinni lecieć? : Tego nie chciałbym oceniać, bo to znajdzie się we wnioskach końcowych,
natomiast chcę powiedzieć, że według moich informacji piloci dysponowali prognozami pogody, dwoma prognozami, dlatego że one były sporządzane przez dwóch meteorologów. One się nieco różniły, każda z nich wskazywała na zamglenie, jedna na silne, inna na normalne, typowe zamglenie. To były prognozy przygotowane w oparciu o dane z wieczora poprzedniego dnia, ale potwierdzone przez dane z dnia następnego we wczesnych godzinach rannych. Jedna z nich wskazywała na widoczność od trzech do pięciu tysięcy, druga od tysiąca do trzech tysięcy. : Czy generał Błasik był w kokpicie, są dowody na to? : W tej chwili jeśli chodziłoby o potwierdzenie tego w sposób procesowy, to ja takiego potwierdzenia dać nie mogę, dlatego że jest to zależne od wyników, opinii Instytutu Ekspertyz Sądowych. Jak wszyscy wiemy, istnieją informacje podawane już do publicznej wiadomości, chodzi o informacje oczywiście z badań prowadzonych przez organy inne niż prokuratura, że takie zdarzenie miało miejsce. Natomiast prokuratura może przesądzić o
tym, czy też kategorycznie się w tym zakresie wypowiedzieć po przeprowadzeniu tych badań, o których mówię, przez Instytut Ekspertyz Sądowych. : Z raportu Anodiny wynika, że gen. Błasik był w kokpicie, bo też przeprowadzono sekcję zwłok. : No właśnie, to miałem na myśli, że istnieją tego rodzaju informacje. : I to nie jest dowód dla prokuratury? : To jeszcze nie jest dowód, w tym znaczeniu, że no jest to informacja o dowodzie, prokurator musi przeprowadzić własne badania i dopiero wtedy powiedzieć na gruncie przepisów, na gruncie procesu tak lub nie. : A jakie to muszą być badania? : Te, które prowadzi Instytut Ekspertyz Sądowych, a także te, które przekaże prokuraturze polska komisja, komisja ministra Millera. : Czy była kłótnia przed wylotem TU-154 między gen. Błasikiem a kapitanem Protasiukiem? : Do czasu ukazania się w mediach tego rodzaju informacji, prokuratura nie miała żadnego procesowego potwierdzenia takiej okoliczności. Jeśli chodzi o film z kamer przemysłowych, na który wskazuje się, jakoby on
zawierał obraz takiej właśnie kłótni, to chcę powiedzieć, że prokuratura zabezpieczyła go natychmiast po katastrofie, dokonała jego pobieżnego przejrzenia, no przede wszystkim pod kątem możliwości jakiegoś zamachu, to było wszystko zbyt świeże, żeby można było dokonać analizy pod tym kątem, o którym obecnie mówimy, po czym film ten odesłano do komisji badania wypadków lotniczych, do polskiej oczywiście komisji. W momencie, kiedy ujawniono te informacje, polska prokuratura wojskowa przystąpiła do dokładnych oględzin płyt, które zawierają to nagranie, jest to bodaj osiem płyt, 90 godzin nagrań. Dotąd wiem, moje informacje pochodzą z późnych godzin wieczornych, wczorajszych nie natrafiono na taki kadr, który miałby obrazować tę właśnie sytuację. Badania zostaną ukończone we wtorek i wtedy będziemy mogli ogłosić, czy rzeczywiście ten film zawiera taką scenę, czy też nie, natomiast w ogóle informacja związana z ewentualnością takiego zdarzenia wzięła się stąd, że no jedna z osób ujawniła to poza jakby organami
prokuratury. Prokuratura zaczęła natychmiast to sprawdzać, przesłuchała wszystkie osoby, za wyjątkiem jednej, na tę okoliczność. Po zakończeniu tych czynności, jak mówię, będziemy mogli stwierdzić co do wiarygodności tego przekazu, chcę jedynie powiedzieć, że z zeznań jednego ze świadków wynika, że obserwował on zdarzenie polegające na tym, że gen. Błasik zamierza rozmawiać z pilotem Protasiukiem, dlatego że go przywołuje do siebie i to jest wszystko, co świadek widział, nie widział dalszego przebiegu tej rozmowy, ani w ogóle spotkania tych dwóch osób. : Panie prokuratorze czy coś należy zmienić w ułaskawieniach, prezydenckich? : Być może należałoby wprowadzić obowiązek uzasadniania skorzystania z prawa łaski, nie tyle odmowy, ale uzasadniania. Tylko, że to jest tak, w tradycji wielo, wielo, naprawdę wieloletniej nie tylko polskiej, istnieje przekonanie, że skorzystanie z prawa łaski jest prerogatywą głowy państwa, która w swojej wielkoduszności i humanitarnym odruchu może to zrobić bez liczenia się tak
naprawdę z koniecznością tłumaczenia się, dlaczego tak postąpiła. : I nawet przy sprzeciwie prokuratury? : Nawet przy sprzeciwie prokuratury. Więc to jest pewnego rodzaju tradycja. Jeżeli jednak przez ostatnie lata, bo przecież nie jest to tylko kwestia ostatnich wydarzeń, spotykamy się z decyzjami, które budzą w opinii publicznej jakieś kontrowersje, to być może jakimś środkiem zaradczym byłaby ta propozycja, znaczy konieczność uzasadniania decyzji pozytywnych przez prezydenta. Szczególnie wtedy, kiedy sprzeciwia się temu prokurator generalny, albo wtedy, kiedy opinie obu sądów są negatywne. : A czy według pana prokuratura powinna zainteresować się sprawą ułaskawienia Adama S. z tego względu, że współpracował i współpracuje z zięciem prezydenta? Czy nie zachodzi podejrzenie, że prezydent Lech Kaczyński został na przykład zmanipulowany w jakiś sposób, czy nie? : To jest decyzja, która należy zawsze do prokuratura właściwego, nie do prokuratora generalnego. Ja nie mogę nakazać prokuratorowi wszczynać
postępowania w tym zakresie, ale jeżeli chodzi o moje stanowisko to sądzę, że te informacje, którymi do tej pory dysponujemy, a sądzę, że nikt nie posiada w tej chwili informacji szerszych, niż te, które istnieją, to są informacje niewystarczające do tego, żeby wszcząć postępowanie w trybie artykułu 303 kodeksu postępowania karnego, ani też żeby dokonywać czynności sprawdzających w trybie artykułu 307. Prezydent skorzystał z istniejącego, z przysługującego mu prawa, z prerogatywy i nawet jeśli decyzja, czy wniosek prokuratora generalnego był negatywny, nie musiał tego stanowiska uwzględniać, podobnie nie musiał sięgać po opinie sądów, bo prawo mu na to zezwalało, mógł tak uczynić. Była to decyzja uznaniowa, a zatem trudno tutaj dopatrywać się jakichś okoliczności negatywnych, a szczególnie takich, które mogłyby wyczerpywać znamiona jakiegoś przestępstwa. : A jeżeli... : Dopóki nie przenikną do prokuratury, nie staną się jawne jakieś okoliczności wskazujące na to, że na przykład przy tej okazji dokonywano
przekupstwa, czy też powoływano się na wpływy, czy też inne ewentualne przestępstwo popełniono, dopóki mamy tylko informacje tego rodzaju sądzę, że jest to stan niewystarczający do tego żeby wszczynać postępowanie karne. : Rozumiem, jeżeli wyniknie z audytu w kancelarii prezydenta, że były jakieś nieprawidłowości to dopiero wtedy? : No oczywiście, jeżeli audyt wykaże się jakimiś informacjami, które będą uzasadniać, to rzecz jasna będzie wtedy możliwość wszczęcia postępowania. : Panie prokuratorze czy możemy ostatecznie wyjaśnić sprawę lidera? Polska starała się o lidera, o to żeby na pokładzie samolotu był lider, potem na kilka dni przed wylotem samolotu zrezygnowaliśmy z lidera, ze względu na to, że piloci nasi, jeden z pilotów znał wystarczająco język rosyjski. : Tak, ale niezupełnie tak. To znaczy rzeczywiście strona polska starała się o tego lidera, ale strona rosyjska w odpowiedzi na te starania stwierdziła, że rzeczywiście jest możliwość przysłania tego lidera, przystąpiono do pewnych zabiegów
związanych z organizacyjną stroną tego zagadnienia, ale strona polska zrezygnowała na przełomie marca i kwietnia bodaj z lidera, uznając, że skoro jeden, w ogóle załoga zna język rosyjski w stopniu wystarczającym, nie jest potrzebne korzystanie z tego lidera. : Czyli my, czyli Rosjanie chcieli nam dać lidera? : Tak, tak. : Czy prokuratura otrzymała telefon satelitarny prezydenta Lecha Kaczyńskiego? : Nie. : A czy ten telefon w ogóle istnieje, czy został zniszczony? : Nie mamy informacji co do tego, czy ten telefon rzeczywiście istnieje. Ale ja chciałbym ponownie podkreślić to, o czym już mówiłem, że prokuratura nie wiąże jakiś specjalnych oczekiwań z tym przedmiotem. : Tak, ale to nie chodzi o wiązanie oczekiwań, tylko chodzi o przedmioty, które znajdowały się na pokładzie samolotu, które powinny być Polsce zwrócone. : Nie mamy informacji, że ten przedmiot istnieje, nie mamy informacji, że ten przedmiot istnieje, że jest we wraku samolotu, po prostu takiej informacji nie mamy. : A czy prokuraturze potrzebna
jest pomoc polityczna, myślę na przykład o interwencji premiera Donalda Tuska u premiera Putina w związku z opieszałością dotyczącą, no nieprzekazywania na przykład szybko dokumentów? : Każda pomoc jest oczywiście mile widziana, jeżeli miałaby przynieść pożądany skutek. Ja pozostaję w kontakcie z ministrem Najderem, który w ministerstwie spraw zagranicznych jest osobą jakby wyznaczoną do tego rodzaju kontaktów i minister Najder wielokrotnie w związku z moimi sugestiami, czy z moimi propozycjami, podejmował takie zabiegi i takie zabiegi są podejmowane. : A czy zła organizacja lotu mogła się przyczynić do katastrofy? : To jest właśnie przedmiot badań ze strony prokuratorów i nie chciałbym uprzedzać takiej konkluzji. Czasami może ona się przekładać, a czasami nie, ale dopóki nie zakończymy tego wątku, dopóty nie mogę takiej konkluzji formułować. : Ale rozumiem, że skoro wyłączony został z głównego śledztwa ten wątek... : Jeszcze nie, ale taka decyzja będzie podjęta. : Taka decyzja będzie podjęta, to świadczy o
tym, że... : Że istnieją powody, dla których należy prowadzić postępowanie w zakresie wątku organizacyjnego, mówiąc umownie. : A kiedy ta sprawa się zakończy, dotycząca na przykład tego wątku, organizacji? : Ja nie umiem podać terminu, sądzę, że no istotnym czynnikiem przyspieszającym to postępowanie było umożliwienie prokuratorom cywilnym wglądu do akt prokuratury wojskowej. Oni tam już od pewnego czasu te akta czytają, przeglądają, zresztą przygotowują je w ogóle technicznie do możliwości ich przejęcia, bo przecież to jest ponad 100 tomów, muszą znaleźć te informacje, które są istotne dla tego właśnie wątku i od nich będzie zależeć, jakie jeszcze czynności, oprócz tych, które do tej pory wykonali prokuratorzy wojskowi będą chcieli wykonać, no i w jakim kierunku to śledztwo się potoczy. : Czy to, że minister spraw wewnętrznych mówi o obecności generała Błasika, nie jest dowodem na to, że generał Błasik był, a jeżeli nawet był w kokpicie, czy to nie jest zbyt eufemistyczne samo bycie żeby powiedzieć, że to
był nacisk na pilotów? : Jednym z zadań zleconych Instytutowi Ekspertyz Sądowych przez prokuraturę wojskową jest konieczność określenia możliwego wpływu oddziaływania osób trzecich na psychikę pilotów. Zobaczymy, jaka będzie konkluzja, opinii IES w tym zakresie. : Czy nadal pan uważa, panie prokuratorze, że tylko konwencja chicagowska była najlepszym dokumentem do tego żeby prowadzić... : Ja powinienem jako prokurator generalny powstrzymać się od wypowiedzi w tym zakresie, dlatego że to nie jest ten temat, który interesuje prokuraturę, dlatego że ona pracuje na podstawie innych przepisów, nie na podstawie konwencji. Badanie na podstawie konwencji to jest ta podstawa prawna, która interesowała komisję MAK i jest poza prokuraturą. Ja sądzę, że rzeczywiście wtedy nie było żadnego aktu prawnego, który byłby bliższy, możliwy, pełniejszy niż konwencja, niż załącznik 13 i pewnie dlatego się na niego zdecydowano. Jeśli idzie o często pojawiający się zarzut, czy argument odwołujący się do porozumienia z 7 lipca 1993
r., pomiędzy MON polskim, a ministerstwem obrony Federacji Rosyjskiej, to jest to rzeczywiście jeden zapis z artykułu 11 i tam w jednym tylko akapicie mówi się o wspólnym badaniu i nie było żadnych, innych zapisów. Trudno było oczekiwać, żeby po katastrofie przystępować do negocjacji, których efektem miało być zawarcie umowy przewidującej procedury badania takiego wypadku, w sytuacji, kiedy no trzeba działać natychmiast. Więc pewnie, najpewniej, bo przecież także słyszeliśmy tego rodzaju argumenty, to były te powody, dla których zdecydowano się na konwencję chicagowską. : Jak mówi prezes Jarosław Kaczyński, "Rosjanom oddaliśmy śledztwo i nie możemy dojść do prawdy". : Jeżeli chodzi o śledztwo, sensu stricte, czyli te czynności, które prowadzą prokuratury polska i rosyjska, to absolutnie nie było innych podstaw i innych możliwości, myśmy nikomu śledztwa nie oddawali, ani nie przejmowali od nikogo, tak jak i Rosjanie nie przejmowali tego śledztwa, ani też nikomu nie oddawali. To były po prostu od początku dwa
równoległe postępowania i one nie mogły się toczyć inaczej, niż w ten właśnie sposób. Jeżeli by zdarzenie, powtarzam ten argument po raz kolejny, takie miało miejsce na terenie Polski postępowano by identycznie, polska prokuratura prowadziłaby własne postępowanie, a Rosjanie prowadziliby własne postępowanie. : A w przypadku samolotu białoruskiego? : Właśnie postępowanie w ten sposób przebiegało. I chcę powiedzieć, że w sytuacji postępowania w tej właśnie katastrofie myśmy nie udzielali sukcesywnie informacji, czy dokumentacji naszych czynności śledczych, dopiero po ich zakończeniu przesłaliśmy informacje stronie białoruskiej. Tak to jest w relacjach międzynarodowych. : A niszczenie wraku? Czy przekonuje pana to, co mówią Rosjanie, że wrak był niszczony dlatego, że poszukiwano no części, poszukiwano zwłok? : Tak, z jednej strony te informacje ja miałem już na początku postępowania, dlatego że pozostawałem w bieżącym kontakcie z gen. Parulskim i z innymi jeszcze osobami, które były tam na miejscu, informowano
mnie, że rzeczywiście wrak będzie podniesiony, tam budowano drogę żeby mógł dojechać sprzęt ciężki, podnieść wrak i rzeczywiście elementy ofiar, były rzeczywiście części ofiar, ciał ludzkich, były wydobywane, więc to bez wątpienia tłumaczy te czynności, natomiast w związku z tym, co przedostało się do opinii publicznej, były pewne działania wskazujące na niekoniecznie, no jakby naturalne konsekwencje kawałkowania wraku samolotu, toczy się w tym zakresie śledztwo, przez prokuraturę okręgową w Warszawie prowadzone, zobaczymy z jakim skutkiem. : A wrak powinien wrócić według pana do Polski już, czy są przesłanki ku temu, że Rosjanie jeszcze powinni mieć ten wrak u siebie, czy ten wrak powinien wrócić natychmiast do Polski? : Wszystko, każda część tego samolotu jest własnością państwa polskiego i on oczywiście powinien wrócić do Polski i wróci do Polski, problem jest tylko kiedy. : No właśnie, moje pytanie jest czy teraz już powinien, czy... : No właśnie, my nie mamy jeszcze konkretnego, oficjalnego stanowiska
strony rosyjskiej, czy będą przystępować do badań tego wraku. Jeżeli otrzymamy informacje, że rzeczywiście Rosjanie będą uznawać za konieczne badanie wraku, no to musimy uzbroić się w cierpliwość i poczekać, aż zakończą się te czynności i no aż zakończy się postępowanie, bo tak rzeczywiście jest, że w świetle prawa rosyjskiego, no dyspozycja dowodem rzeczowym powinna trwać aż do momentu zakończenia postępowania, tak jest zresztą w Polsce, że dowód rzeczowy też pozostaje do dyspozycji prokuratury, bądź ewentualnie sądu, jeżeli oczywiście akt oskarżenia wpływa do sądu. : A czy badany jest wątek czy na terenie lotniska było zabezpieczenie dla prezydenta Kaczyńskiego, to znaczy, czy było Biuro Ochrony Rządu, czy polska strona zadbała o bezpieczeństwo? : Wszystkie okoliczności, absolutnie wszystkie okoliczności, które mogły mieć znaczenie zarówno dla oceny i ustalenia przyczyn tej katastrofy, jak i też te, które wiążą się z nią w sposób luźny, to znaczy nie można przełożyć zaniedbań, czy też zaniechać pewnych
osób i nie można ich powiązać z tym skutkiem, ale jednak one wystąpiły, są przedmiotem zainteresowania prokuratury. : Kiedy pan się zgodzi na ekshumacje zwłok? Niektóre rodziny wystąpiły do pana z wnioskiem o ekshumację. : Dokładnie będzie to decyzja prokuratorów prowadzących postępowanie. Rzeczywiście takie wnioski zostały złożone, one zostaną rozpatrzone, bo musi być jakaś decyzja w tym zakresie pozytywna, bądź negatywna oczywiście, jeżeli otrzymamy brakujące informacje, o których mówiliśmy zresztą nawet i dzisiaj, brakujące dokumentacje ze strony rosyjskiej, sądzę, że nie będzie wtedy już żadnych innych przeszkód do tego żeby podjąć taką decyzję. : A to nie jest tak, że jeżeli rodzina sobie życzy... : Nie, zależy to od prokuratora, nie można w każdej sytuacji, która nie byłaby uzasadniona zakłócać spokój ludziom, no tu już mówię o względach trochę humanitarnych bardziej, niż prawnych. : Rodziny mówią, że są gnębione, że prokuratorzy je przesłuchują w związku z przeciekami ze śledztwa - tak mówi Beata
Gosiewska. : To są postępowania, które toczą się poza prokuraturą wojskową. Prokuratorzy nie mają innego wyjścia, skoro wiemy wszyscy, że pewne wiadomości z tego śledztwa przeniknęły do opinii publicznej, zatem zachodzi podejrzenie popełnienia przestępstwa, a zatem prokurator nie ma innego wyjścia, niż prowadzić postępowanie, niż prowadzić czynności, a w tym także przesłuchiwanie osób, które no mogłyby mieć jakąś informację, czy jakąś wiedzę o tym zdarzeniu. : Panie prokuratorze czy para prezydencka była podsłuchiwana przez ABW? : Nic o tym nie wiem. : Ale wie pan, że toczy się śledztwo? : Myśmy już dementowali te przypuszczenia i wyraźnie informowaliśmy, że w tym śledztwie, które pani ma na myśli nie żądano bilingów pary prezydenckiej. : Znaczy nie, mowa była taka, że kiedy zorientowano się, że to są telefony pary prezydenckiej, to zaniechano. : Tak jest. : Ale śledztwo będzie, toczy się śledztwo dlatego, że PiS złożył zawiadomienie do prokuratury. : Tak, tak istotnie, no jakieś czynności muszą być
podejmowane w związku z takim zawiadomieniem, nie można go po prostu odrzucić ad limine. : I na koniec chciałam się od pana dowiedzieć o taką rzecz: sąd wypuścił trzech mężczyzn podejrzanych o rozpowszechnianie pornografii dziecięcej, uznał, że nie jest nim przesyłanie przez internet zdjęć gwałtu na dzieciach, czy prokuratura powinna się według pana... : No chodzi o wykładnię pojęcia rozpowszechnianie, sąd pierwszej instancji powołał się na dawne orzeczenie Sądu Najwyższego, które podejmuje się interpretacji tego pojęcia i uważa, że nie jest rozpowszechnianiem coś, co jest jedynie przekazywane jedynie w zamkniętym ściśle kręgu osób. No, być może rzeczywiście to orzeczenie ma charakter już nieco, chciałem powiedzieć archaiczny, ale podejmowane było w nieco innej rzeczywistości informacyjnej i być może należałoby go obecnie weryfikować innymi trochę poglądami i w tym zakresie prokuratura podejmie decyzje, czy zaskarży orzeczenie sądu pierwszej instancji do sądu okręgowego, który być może w sposób szerszy, co
nie znaczy inny, spojrzy. : No tak, ale po ludzku ta informacja nie jest dla pana wstrząsająca, że te osoby - nie wiem – no opowiadały sobie o seksie, który można mieć z dwulatkiem, z noworodkiem i oprócz tego miały zdjęcia? : W sposób ludzki jest to dla mnie obrzydliwe : Tak, zdjęcia takie ostre, no po prostu no tak obrzydliwe, że nie wiem, i że to jest zamknięty krąg, to... ale skądś to wyciekło, prawda? : Jeśli chodzi o rozpowszechnianie, no... : Ale jakoś musiały wyciec te zdjęcia skoro dostały się do innych osób. : Tak, ale bada się zawsze zamiar, czyli to co chciały te osoby, czy chciały one upowszechnić, czy chciały jedynie trzymać te informacje we własnym kręgu. : A może trzeba, nie wiem, zaostrzyć prawo w tym względzie? : Ono już było wielokrotnie zaostrzane i sądzę, że... są także inne instrumenty, nie tylko, nie nam stanu faktycznego do końca, ale są jak sądzę inne instrumenty, które pozwalają ewentualnie sformułować zarzut wobec takich osób. : Panie prokuratorze przez prawie rok jest pan
prokuratorem, czy katastrofa smoleńska nie daje panu spać? : Ja sypiam dobrze, chwalić Boga, ale to, że wciąż ona jest obecna w mojej świadomości to potwierdzam. : A jak pan odbiera oskarżenia padające ze strony na przykład Antoniego Macierewicza, Jarosława Kaczyńskiego, pod adresem prokuratury, która jest uznawana za właściwie część prokuratury rosyjskiej, a nie polskiej? : Zdołałem już do tego przywyknąć i wyrobić sobie grubą skórę. Ja chciałem zwrócić uwagę, że wiele krytycznych uwag, które formułowane były przez niektóre rodziny ofiar tej katastrofy, uległy zmianie. : Ale wczoraj Małgorzata Wassermann ponownie mówiła, że czuje się opuszczona. : Ale powiedziała, że jeśli chodzi o działania prokuratury, nie ma specjalnych zastrzeżeń. : Dobrze. Dziękuję bardzo, Andrzej Seremet był gościem Radia ZET, dziękuję. : Dziękuję bardzo.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (77)