Profesor odsyła prezydentowi odznaczenie. "Nie mogę tego medalu przyjąć"
Profesor Wojciech Bielecki odmówił przyjęcia nadanego mu przez Andrzeja Dudę odznaczenia. "Przyjmując to odznaczenie (...) nie mógłbym spojrzeć prosto w oczy moim najbliższym" - oświadczył profesor. Medal odesłał prezydentowi wraz z listem, w którym tłumaczy swoją decyzję. Andrzejowi Dudzie zarzuca, że choć ten przysięgał na konstytucję, to teraz świadomie ją łamie.
Profesor otrzymał Złoty Medal za Długoletnią Służbę, czyli odznaczenie za wzorowe wykonywanie obowiązków wynikających z pracy zawodowej w służbie Państwa. Wojciech Bielecki jest wieloletnim pracownikiem Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
"Nie mogę tego medalu przyjąć"
Profesor medal jednak odesłał, a swoją decyzję wytłumaczył w zaadresowanym do Andrzeja Dudy liście, który przekazał "Gazecie Wyborczej". "Niestety, wobec zjawisk i procesów zachodzących w mojej Ojczyźnie, w których ku rozczarowaniu wielu milionów Polaków bierze Pan aż nadto znaczący udział, nie mogę tego medalu przyjąć" - zwraca się do prezydenta profesor.
Następnie wymienia szereg swoich zastrzeżeń wobec działań prezydenta: znoszenie trójpodziału władzy, wspieranie postaw nacjonalistycznych i ksenofobii, niewłaściwie wykorzystanie prezydenckich prerogatyw.
"Nie mogę przyjąć czegoś, co pochodzi z nadania człowieka, który jest z wykształcenia prawnikiem z cenzusem uniwersyteckim, a który w sposób świadomy łamie Konstytucję RP" - stwierdza w liście profesor.
"Nie mógłbym spojrzeć prosto w oczy moim najbliższym"
Bielecki tłumaczy, że przyjęcie medalu byłoby zaprzeczeniem bliskiej mu myśli Władysława Bartoszewskiego, który mówił, że "warto być przyzwoitym". Dodaje też, że przez to "nie mógłbym spojrzeć prosto w oczy swoich najbliższych".
Następnie wyraża nadzieję, że jako naród wypracujemy "zbiorowe strategie naprawcze", które pomogą zatrzymać "obserwowany dziś proces wpychania nas w mroki średniowiecza". "Później zaś wrócimy tam, gdzie jeszcze nie tak dawno byliśmy, po to by konsekwentnie aplikować o właściwe naszym marzeniom i aspiracjom miejsce" - podsumowuje.
Źródło: Gazeta Wyborcza