Prof. Zybertowicz dla WP: czuję się poddany próbie zastraszenia
- W centrum handlowym obcy człowiek podszedł do mnie i krzyczał: "Człowieku, co ty wyczyniasz!". Niezliczone chamskie, nie zawsze anonimowe teksty na TT i FB już pomijam - powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską doradca prezydenta, prof. Andrzej Zybertowicz. Z takimi reakcjami ma się spotykać po tym, jak uczestnicy obrad Okrągłego Stołu wysłali mu wezwanie przedsądowe.
04.03.2019 | aktual.: 05.03.2019 09:23
- Podczas obrad Okrągłego Stołu władza podzieliła się władzą z własnymi agentami - powiedział prof. Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta Andrzeja Dudy, w lutym w TOK FM. Prof. Zybertowicz tłumaczył, że jedynie cytował słowa Andrzeja Gwiazdy. Mimo to opozycjoniści wypowiedź profesora ocenili jako "nikczemną, nieprawdziwą i obraźliwą dla uczestników obrad Okrągłego Stołu po stronie opozycyjno-solidarnościowej".
Na krytyce nie poprzestano. 37 uczestników obrad Okrągłego Stołu, w tym między innymi Ryszard Bugaj, Władysław Frasyniuk, Andrzej Celiński, Aleksander Hall, Adam Strzembosz, Henryk Wujec i Andrzej Zoll wysłali do Zybertowicza wezwanie przedsądowe. Domagają się od niego przeprosin - w czterech dziennikach: "Rzeczpospolitej", "Gazecie Wyborczej", "Naszym Dzienniku" i "Gazecie Polskiej Codziennie" oraz w serwisach internetowych - oraz wpłaty 50 tysięcy złotych na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Prof. Andrzej Zybertowicz w rozmowie z Wirtualną Polską informuje, że nie otrzymał wezwania przedsądowego. - Ono do mnie nie dotarło, nikt się ze mną nie kontaktował w tej sprawie. Nie wiem nawet, czy wezwanie to zostało w ogóle wysłane - mówi WP.
"To jest wzywanie do przemocy"
Katarzyna Zybertowicz, żona profesora, wysłała do Rzecznika Praw Obywatelskich list, w którym zaapelowała do Adama Bodnara, by wezwał opozycjonistów do "opamiętania się". Jak podkreśliła, jej zdaniem "chcą oni zastraszyć i finansowo zniszczyć jej męża".
- Nie byłem zwolennikiem tego pomysłu, by wysyłać list do Rzecznika Praw Obywatelskich - wyznaje prof. Zybertowicz. - Żona uświadomiła mi jednak, że brutalne wypowiedzi na mój temat powstają nie tylko ze strony anonimowych internetowych trolli, ale też ze strony szeroko znanych ludzi wykształconych. Profesor Balcerowicz obcesowo mówi: "Gdyby Duda miał odrobinę przyzwoitości i rozumu, to by go wyrzucił na zbity pysk". Profesor prawa, Wojciech Sadurski na blogu namawia, by ktoś po prostu obił mi twarz; prof. socjologii Lena Kolarska-Bobińska pisze o mnie: "głupek". Inny prof. socjologii, Krzysztof Podemski próbuje stygmatyzować nazywając prof. Glińskiego i mnie: "czarnymi owcami w naszym socjologicznym gronie". Żona uznała, że ma dość tego, że przy kompletnej bierności środowiska akademickiego znane osoby z tego środowiska uczestniczą w jakiejś dziwnej nagonce na mnie - mówi prof. Zybertowicz.
Prof. Zybertowicz dodaje jeszcze, że gdy list do RPO ukazał się, na Twitterze, prof. Wojeciech Sadurski napisał, że Katarzyna Zybertowicz kłamie. Wpis został usunięty, ale pokazał nam screeny tweeta. Profesor stwierdził, że nigdy nie namawiał do "obicia twarzy" prof. Zybertowiczowi. - Ten wpis bezrefleksyjnie Adam Bodnar retweetował. Prof. Sadurski wysłał też maila do mojej żony i domagał się przeprosin za rzekome jej kłamstwo. My mamy te wypowiedzi udokumentowane. Nie rozumiem, dlaczego RPO nie sprawdził faktów i powielił tweeta prof. Sadurskiego, w której ten bezpodstawnie zarzucił mojej żonie kłamstwo - mówi.
I dodaje: - Przecież, gdy profesorowie takie rzeczy publicznie głoszą, to takiego "osobnika" trzeba należycie potraktować, jak się go spotka w przestrzeni publicznej. To jest tworzenie aury przemocy. Po tym, jak jedna z telewizji nagłośniła to wezwanie przedsądowe w centrum handlowym w Toruniu obcy człowiek podszedł do mnie i krzyczał: "Człowieku, co ty wyczyniasz!". Niezliczone chamskie, nie zawsze anonimowe teksty na TT i FB już pomijam.
Przyznaje, że nie czuje się skutecznie zastraszony. - Ale czuję się poddany próbie zastraszenia - mówi WP.
Ponad 100 tys. zł
Katarzyna Zybertowicz dokonała także wyliczeń finansowych związanych z wezwaniem przedsądowym. - Żona policzyła. 50 tys. wpłaty na WOŚP plus ogłoszenia w czterech dziennikach oraz w internecie. Wszędzie mam wymienić nazwisko po nazwisku grupę tych 37 osób. To zajmuje sporo miejsca. To wszystko przebiłoby 100 tys. zł - mówi prof. Zybertowicz, który razem z żoną opracowywał list do Adama Bodnara.
- Oni grożą, że jeśli nie zapłacę tych pieniędzy, to mnie podadzą do sądu. Wezwanie przedsądowe robi się po to, żeby nie iść do sądu; to zwykle jest jakaś próba zawarcia sensownego kompromisu. Jaki tu jest kompromis, jeśli ktoś miałby za niepasującą komuś ocenę historycznego faktu płacić wiele tysięcy złotych? - pyta doradca prezydenta.
- Wiem, że wolność słowa kosztuje. Ja z niej korzystam i płacę za to cenę - podsumowuje.
W sobotę o list Katarzyny Zybertowicz był na Twitterze pytany rzecznik praw obywatelskich. - Odpowiedź na list najpierw pozna autorka, a później media i opinia publiczna. Takie są zasady prowadzenia korespondencji - odpowiedział Adam Bodnar.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl