ŚwiatProf. Zbigniew Lewicki dla WP.PL: Rosja ponosi odpowiedzialność za wyhodowanie potwora

Prof. Zbigniew Lewicki dla WP.PL: Rosja ponosi odpowiedzialność za wyhodowanie potwora

Rosja ponosi odpowiedzialność za wyhodowanie potwora - mówi Wirtualnej Polsce amerykanista, prof. Zbigniew Lewicki, dodając jednak, że Moskwa zapewne nie brała udziału w samym zestrzeleniu samolotu nad Ukrainą. Zdaniem eksperta, Putina nie są w stanie powstrzymać sankcje czy inne kroki USA. Dopiero wspólne i zgodne działania w parze z Europą mogą odnieść zamierzone skutki.

Prof. Zbigniew Lewicki dla WP.PL: Rosja ponosi odpowiedzialność za wyhodowanie potwora
Źródło zdjęć: © AFP | Spencer Platt/Getty Images
Małgorzata Gorol

Mimo ogromu tragedii katastrofy malezyjskiego boeinga na Ukrainie, Europie nadal trudno mówić jednym głosem w sprawie Rosji - kraju posądzanego o dostarczenie separatystom broni, za pomocą której, jak się podejrzewa, strącono samolot. Wielka Brytania zajęła twarde stanowisko wobec Kremla, ale już Francja nie zamierza odstąpić od sprzedaży Rosjanom helikopterowców klasy Mistral. Rola lidera Zachodu znów więc spadnie na USA. Co mogą zrobić Amerykanie?

Prof. Zbigniew Lewicki przyznaje, że USA mają jeszcze szereg możliwości nacisku, głównie ekonomicznych. - Ale wszystkie te kroki są tylko częściowo skutecznie, jeżeli Europa Zachodnia nie będzie działała w tym samym kierunki i zakresie - ocenia amerykanista.

Prywatny biznes ponad politykę

Ekspert podkreśla, że pole działania europejskich rządów jest niewielkie. Podczas gdy USA mają ograniczone stosunki gospodarcze z Rosją, czołowe stolice Europy łączy z Moskwą cała sieć powiązań.

- Prywatni biznesmeni nie widzą powodu, dla którego mają ponosić straty, a przynajmniej rezygnować z części zysków przez politykę - wyjaśnia ekspert i dodaje, że bez współdziałania z przedsiębiorcami władze państwowe mogą niewiele. W ich zakresie pozostaje najwyżej wysyłanie kolejnych kontroli czy urzędu skarbowego do takich firm.

- Idealizm i to, co jest słuszne, zderzają się z tym, co jest możliwe i tym, jak działają firmy kapitalistyczne. W ogromnej większości nie jest to własność państwowa - mówi o interesach łączących Europę z Rosją.

Prof. Lewicki przyznaje jednak, że Francja jako kraj nie musi sprzedawać okrętów Moskwie. W tym względzie to na Paryż można by wywrzeć presje i zagrozić zamrożeniem wymiany handlowej. - Pytanie, na ile państwa (europejskie - red.) są gotowe na zerwanie współpracy w przemyśle zbrojeniowym z Francją? - mówi.

Jak więc USA mogą wywrzeć wpływ na europejskie rządy i przedsiębiorców, by skonsolidowano front wobec Rosji? - To jedno z tych pytań, na które nie ma nie tylko prostej odpowiedzi, ale nawet skomplikowanej. Za dużo różnych interesów jest w grze - mówi prof. Lewicki. Ekspert zwraca uwagę na inny, słaby punkt Moskwy. - Dla Rosji zawsze ogromne znaczenie miała i ma jej pozycja polityczna na świecie, uznanie - ocenia prof. Lewicki - To, że nie będzie zapraszana na spotkania, jej głos nie będzie się liczył, Putin nie będzie mógł się chwalić uściskami ręki z kolejnym prezydentem czy premierem – wylicza ekspert.

USA "odpuszczają"?

Zdaniem amerykanisty ostatni komunikat służb wywiadowczych USA mówiący o tym, że nie ma bezpośrednich dowodów na udział Rosji w zestrzeleniu samolotu, choć to ten kraj obwinia się o dostarczanie separatystom broni, także przeciwlotniczej, nie znaczy, iż Waszyngton rozmywa odpowiedzialność Moskwy. - Nie można powiedzieć, że rakieta została wystrzelona przez wojska rosyjskie czy na polecenie a nawet choćby za zgodą Moskwy. Takich dowodów nie ma - mówi prof. Lewicki. - To nie zmienia odpowiedzialności Moskwy w sensie popierania separatystów i tego, co zrobili - dodaje.

- Rosja ponosi odpowiedzialność za wyhodowanie potwora. Natomiast w samym zestrzeleniu rąk zapewne nie maczała - ocenia.

Czy USA powinny zatem mocniej wesprzeć ukraińskie siły rządowe? W przypadku Syrii Waszyngton długo wahał się nad pomocą dla rebeliantów, a w międzyczasie do ruchu włączyli się dżihadyści. Amerykanie "prześpią" też dobry moment udzielenie wsparcia dla Kijowa, gdzie kontrolę mogą także przejąć radykałowie? - Niebezpieczeństwo, że do władzy dojdą radykałowie zawsze i wszędzie istnieje w takiej czy innej mierze - ocenia amerykanista. Ekspert podkreśla jednak, że sytuacja w Syrii i na Ukrainie mocno się różnią. - Na Ukrainie nie ma dyktatora, który bardzo nam się nie podoba, ale trzyma państwo w ryzach. Tam jest rząd, prezydent, słaby czy silny, ale wybrany legalnie i nie ma innej władzy - mówi prof. Lewicki.

- Jeżeli Ukrainie pomoże się przetrzymać obecny kryzys, to przynajmniej zachodnia część będzie prozachodnia - dodaje.

W co gra Moskwa?

Według amerykanisty, Moskwie zależy na wielkich zakładach zbrojeniowych, które znajdują się na wschodzie Ukrainy. - Moskwa przechodzi etap unowocześniania swoich sił zbrojnych i bez tych urządzeń nie jest w stanie tego zrobić - wyjaśnia. Zdaniem eksperta Rosja nie kieruje się więc ekspansjonistycznymi zamiarami, a jej "postępowanie jest na swój sposób racjonalne". - Są całkowicie uzależnione od tych zakładów. (...) Rosja jest mocarstwem, które nie chce, by jego siły zbrojne straciły z dnia na dzień możliwość działania - dodaje.

Rosyjskie władze już na początku lipca starały się podkreślić swoją mocarstwową pozycję. Prezydent Władimir Putin ogłosił wówczas - jak podawała Informacyjna Agencja Radiowa - koniec jednobiegunowego modelu świata, a zastępca sekretarza Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Jewgienij Łukianow dodawał: - Skończyła się hegemonia USA, Rosja podniosła się z kolan (czytaj więcej)
.

- W sferze werbalnej Rosja może być mocna, w sferze rzeczywistej mocna nie jest - komentuje prof. Lewicki, dodając, że Moskwa ustępuje Waszyngtonowi pod względem politycznym, technologicznym i przede wszystkim gospodarczym. - Cała jej (Rosji – red.) siła ekonomiczna polega na wpływach z eksportu surowców energetycznych, co w tej chwili staje się coraz mniej opłacalne - wyjaśnia.

Jak mówi ekspert, USA są tymczasem państwem praktycznie niezależnym od importu tak ropy i gazu, jak i - w przeciwieństwie do Rosji - wyposażenia wojskowego. - To, że Rosja poprawia sobie samopoczucie werbalnie, to jej problem. (...) Ma ogromne problemy i słowa tego nie zmienią – uważa prof. Lewicki.

Rozmawiała Małgorzata Gorol, Wirtualna Polska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)