Prof. Staniszkis: jakie są przyczyny kryzysu?
Analiza znanych z historii sytuacji kryzysowych każe mówić o dwóch przyczynach kryzysu. Po pierwsze – wadliwych relacjach (np. jak dziś – o zbyt dużej luce między operacjami wirtualnymi a ich materialnymi podstawami, lub – braku korespondencji między przyjętymi założeniami i stosowanymi pojęciami, a rzeczywistym przebiegiem procesu). Po drugie – o gwałtownej korozji zaufania do środka pełniącego dotychczas rolę gwaranta. A bez tego zaufania cała gra traci punkt oparcia i mechanizm, który ją, automatycznie, reprodukował. Niekiedy zresztą to sama logika gry, w miarę rozwoju, „zużywała” niejako i niszczyła swoje dotychczasowe centrum.
12.02.2009 | aktual.: 12.02.2009 06:39
Tak było w cyklu globalizacji (aż do I wojny światowej), gdy takim centrum było londyńskie City. Wielka Brytania wymyśliła bowiem reguły umiędzynarodowionej gry rynkowej, w której każda ze stron mogła coś wygrać, a jednocześnie – kontynuacja owej gry wymagała ośrodków zaufania i w ten sposób reprodukowała hegemoniczną pozycję Anglii. Jednak utrata materialnych podstaw dla pełnienia roli gwaranta (po wycofaniu przez bismarckowskie Niemcy, a potem – Rosję, środków finansowych z Londynu i skierowanie ich na budowę infrastruktury kapitalizmu państwowego we własnych krajach, a potem, w 1914 roku – wycofanie przez USA swoich rezerw) zniszczyła zaufanie i doprowadziła do załamania prowadzonej przez Anglię globalnej gry.
Z kolei pierwszy przykład – wadliwa konceptualizacja i błędne założenia co do motywów innych graczy – dobrze pasuje do wcześniejszego cyklu globalizacji, gdy hegemonem była Holandia. Ta, jedyna wtedy w Europie, republika rozpoczęła kolonizację Europy Wschodniej poprzez wprowadzenie doń instytucji wczesnokapitalistycznego rolnictwa (kredyt, kontraktacja, giełda, infrastruktura handlu, pewne regulacje i gwarancje) i masowy import zboża dla głodującej Europy Zachodniej. Holendrzy przyjęli założenie, że szlachta ma podobne standardy racjonalności i kieruje się długim horyzontem czasowym w decydowaniu. I że będzie dążyć do ugruntowania gospodarki pieniężnej i rozwoju miast, aby – przez obopólnie korzystny handel, utrwalić całą relację. Stało się inaczej: dla szybkich korzyści szlachta wróciła do pańszczyzny i rabunku miast, zatrzymało to rozwój operacji pieniężnych i zmniejszyło efektywność. Holendrzy nie spenetrowali Europy Wschodniej politycznie, bo myśleli, że wystarczą instytucje. Nie przewidzieli też
niemożliwego w kontekście ich własnego społeczeństwa, tak łatwego cofnięcia się szlachty do stosowania przemocy. Relacja pękła, a my dziś jesteśmy dalej od europejskiego podziału pracy, niż wtedy.
Wspólnym mianownikiem obu kryzysogennych mechanizmów (wadliwe relacje i korozja zaufania) jest gwałtowny wzrost ryzyka. Taki właśnie, podwójny mechanizm wystąpił w Rosji w 1998 roku i występuje w aktualnym, globalnym kryzysie. Ten ostatni też zresztą grozi załamaniem obecnego cyklu globalizacji. Ale o tym za tydzień.
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski