PolskaProf. Rychard dla WP: Polacy są skupieni na sobie

Prof. Rychard dla WP: Polacy są skupieni na sobie

Miałem ostatnio okazję uczestniczyć w promocji książki Zbigniewa Pełczyńskiego na temat polskiej drogi od komunizmu. W pracy tej Autor, polsko-brytyjski politolog, zebrał swe eseje i wywiady, w których często patrzy na Polskę z brytyjskiego dystansu właśnie. Jedna z jego trafnych, choć dość przykrych dla nas obserwacji mówi o tym, że Polacy praktycznie od dzieciństwa uczeni są zainteresowania raczej sobą, niż sprawami społecznymi, że w porównaniu z Brytyjczykami mają słabo rozwinięty duch pracy zespołowej, że polska rodzina kształci raczej do indywidualnego przetrwania, niż do życia obywatelskiego. Na pewno możemy znaleźć wiele usprawiedliwień i wyjaśnień tego stanu: obcość narzuconego państwa, braki tradycji demokratycznej i cały repertuar polskiej martyrologii zwykle w takich wypadkach przywoływany. To pewnie wiele wyjaśnia, ale sprawy do przodu nie posuwa. Polskim wyzwaniem jest bowiem to, jak ów stan rzeczy zmienić.

Prof. Rychard dla WP: Polacy są skupieni na sobie
Źródło zdjęć: © WP.PL

Jest to bowiem problem, który odzwierciedla ogólną słabość kapitału społecznego polskiego społeczeństwa, a także wielokrotnie zauważany niedorozwój naszego życia obywatelskiego. Ostatnio politycy wiele mówią o konieczności budowy systemu opartego na zaufaniu. To bardzo dobrze, ale też politycy powinni pamiętać, że oni sami mogą co najwyżej zaufanie bardzo szybko zniszczyć, ale nie są w stanie go zadekretować. Na pewno fakt, że ludzie sobie nie ufają jakoś wiąże się z tym, że nie ufają polityce, a i politycy społeczeństwu nie zawsze. Dobrze, że ten problem dostrzega nowy Premier, mówił o tym w swym expose, ale naprawę tego stanu rzeczy trzeba chyba zacząć od osłabiania „wsobnej” orientacji samej polityki.

Niewątpliwie niskie zaufanie do innych, które Polaków charakteryzuje bardzo wyraźnie na tle innych krajów europejskich, jest jedną z oznak owej „wsobności”, czyli skupiania uwagi na sobie przede wszystkim. A przecież polska polityka jest sama doskonałym przykładem tej „wsobnej” orientacji. Kiedy otworzy się dowolną gazetę, nastawi stację radiową czy telewizyjną, wówczas widać, jak wielka część informacji dotyczy nie tego, jakie politycy mają plany, zamiary czy osiągnięcia wobec gospodarki, szkolnictwa, czy społeczeństwa w ogóle, lecz tego, co jakiś polityk sądzi o innym, kto ma na kogo haka, itp. Prezydent kłócący się z Premierem, obecna władza odkręcająca decyzje poprzedniej, partia opozycyjna (PiS) pogrążona w wewnętrznym sporze - to są praktycznie dominujące wiadomości. Można powiedzieć, że wskazywana tu wsobność jest jedną z niewielu cech, które zbliżają polską politykę do polskiego społeczeństwa: tak, w tym wypadku polscy politycy są „z krwi i kości” razem z narodem.

To wszystko brzmi dość smutno, może więc jedyna nadzieja w młodym pokoleniu, które poprzez większe otwarcie na świat widzi, że dla osiągania dobrej jakości życia warto być otwartym na problemy innych i warto umieć współpracować. Podobno, jak wykazują najnowsze wyniki międzynarodowych badań nad uczniami (projekt PISA), polscy uczniowie całkiem nieźle w porównaniu z uczniami z innych krajów radzą sobie z czytaniem ze zrozumieniem, dużo gorzej z rozumowaniem w naukach przyrodniczych, a najgorzej z myśleniem matematycznym. Czy z tego wynika, że Polak łatwiej odkryje ukryty sens w poezji, czy informacji prasowej, a trudniej mu będzie przeprowadzić abstrakcyjne logiczne wnioskowanie? Nowa minister edukacji ma absolutną rację - to efekt wypchnięcia matematyki jako obowiązkowego przedmiotu maturalnego. To była moim zdaniem cywilizacyjna zbrodnia. Ale poza tym ciekawe, czy takie badania mogą przynieść jakąś wiedzę na temat tego, czy polscy uczniowie umieją współpracować z innymi, czy też są raczej zawistnymi
samotnikami.

Prof. Andrzej Rychard dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
felietonprezydentpremier
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)