Prof. Monika Płatek: trzeba będzie zdecydować, jak potraktować Kościół
- Jestem bardzo wdzięczna temu panu. To będzie bardzo ciekawa sprawa z punktu widzenia prawa, ponieważ będziemy musieli zdecydować, jak potraktować Kościół - powiedziała w Radiu ZET prof. Monika Płatek, karnistka z UW, komentując sprawę wytoczoną Kościołowi przez mężczyznę, który był molestowany przez księdza-pedofila. Jej zdaniem sąd będzie musiał zdecydować, czy Kościół jest miejscem pracy, czy powołanie do stanu kapłańskiego "jest czymś, co się ma na całe życie". Zdaniem karnistki księża-pedofile są w Polsce traktowani ulgowo.
04.10.2013 | aktual.: 04.10.2013 10:57
Prof. Płatek oceniała, że stanowisko Episkopatu pokazuje, że Kościołowi zależy na pieniądzach. - To nie Jan Kowalski wykorzystuje dziecko, to ksiądz Jan Kowalski wykorzystuje dziecko, korzystając z tego, że jest w instytucji, która się cieszy ogromnym zaufaniem, ma prestiż, ma autorytet. Nadużywając tego prestiżu i autorytetu to robi - mówiła karnistka.
Zdaniem prof. Płatek to instytucja powinna wypłacać odszkodowanie ofierze przestępstwa, które zostało popełnione przy wykorzystaniu możliwości oferowanych przez reprezentowaną przez przestępcę instytucję. – Mieliśmy niedawno sprawę, gdy policjanci zgwałcili kobietę, którą zatrzymali. To policja zapłaciła tej kobiecie odszkodowanie za gwałt - argumentowała prof. Płatek, dodając, że policja może potem wystąpić do sprawców przestępstwa z żądaniem zwrotu pieniędzy przeznaczonych na odszkodowanie.
Karnistka oceniła, że księża-pedofile są w Polsce traktowani ulgowo. - Osoby, które nie są księżmi, są traktowane jako bardzo groźni przestępcy i nawet podejrzenie o pedofilię sprawia, że trafiają na miesiące i lata do zakładu karnego, jako tymczasowo aresztowani. Z drugiej strony mamy sprawy księży, którzy tylko dlatego, że są księżmi dostają wyroki w zawieszeniu i nie dostają zakazu zbliżania się. Te nasze krzyki na temat pedofilii są za każdym razem traktowane instrumentalnie - powiedziała.
Prof. Płatek podała przykład sprawy, którą się zajmuje, a w której mężczyzna został oskarżony o pedofilię „bez większych dowodów”. - Został wypuszczony tylko dlatego, że liczono się z tym, że on umrze. Nie umarł. Sprawa się toczy dziesięć lat i ciągle nie ma końca, ponieważ nie ma dowodów. Powinno być stwierdzone, że jest niewinny – oceniła.
Zupełnie innego zdania w tej sprawie są reprezentanci Kościoła. Wczoraj rzecznik Episkopatu tłumaczył, że płacić powinien ten, kto popełnił przestępstwo i porównał odszkodowanie wypłacane przez Kościół do sytuacji, w której odszkodowanie ofiarom wypadku płaci ten, kto dał sprawcy prawo jazdy. - Czy rzeczywiście Kościół to jest miejsce, gdzie można dostać prawo jazdy? Proszę zauważyć, prawo jazdy może dostać każdy, kto ma określony wiek, bez względu na płeć. Orawo jazdy można odebrać bardzo prosto. Robi to państwo, a nie instytucja.
W czwartek nie doszło do sądowej ugody ws. odszkodowania i zadośćuczynienia dla Marcina K., molestowanego w dzieciństwie przez ówczesnego proboszcza parafii pw. św. Wojciecha w Kołobrzegu Zbigniewa R. Ksiądz został już za te czyny prawomocnie skazany. Ofiara księdza zapowiada, że napisze do papieża Franciszka.
25-letni Marcin K. chciał ugody z diecezją koszalińsko-kołobrzeską, parafią pw. św. Wojciecha i jej byłym proboszczem. Domagał się solidarnie od stron 200 tys. zł za wyrządzone mu przez księdza R. szkody. Chciał również opublikowania przeprosin na łamach "Newsweeka", "Polityki" i "Gazety Wyborczej".
Zbigniew R. został w ub.r. prawomocnie skazany na 2 lata więzienia za 10 czynów pedofilskich wobec Marcina K. i jeden taki czyn popełniony na innym małoletnim. Do przestępstw doszło w latach 1999-2001.
Pełnomocnik diecezji i parafii mec. Krzysztof Wyrwa oraz pełnomocnik Zbigniewa R. mec. Wiesław Breliński nie zgodzili się na ugodę.
Źródło: Radio Zet, PAP