PolskaProf. Markowski o Kukizie: pokazuje ludziom brak programu oraz swoistą niestabilność intelektualną

Prof. Markowski o Kukizie: pokazuje ludziom brak programu oraz swoistą niestabilność intelektualną

7 proc. Polaków chce zagłosować na ugrupowanie Pawła Kukiza w nadchodzących wyborach parlamentarnych - wynika z sondażu IBRiS dla "Rzeczpospolitej". To aż o 6 proc. mniej, niż dwa tygodnie temu. Skąd to błyskawiczne topnienie elektoratu i czy można odwrócić złą tendencję? - Przy wielu zarzutach, jakie można Polakowi-wyborcy postawić, jest pewna granica absurdu, której nawet on nie chce przekraczać - ocenia w rozmowie z WP prof. Radosław Markowski ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej z Warszawie. - Kukiz nie jest spisany na straty pod warunkiem, że zacznie pracować tak, jak pracują inni politycy - mówi dr hab. Maciej Drzonek z Uniwersytetu Szczecińskiego.

Prof. Markowski o Kukizie: pokazuje ludziom brak programu oraz swoistą niestabilność intelektualną
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Bednarczyk
Mariusz Szymczuk

04.08.2015 | aktual.: 04.08.2015 18:40

Gdy pierwszy raz partia Pawła Kukiza pojawiła się w sondażach, chęć jej poparcia deklarowało 24 proc. respondentów. Jeśli spadkowa tendencja się utrzyma, Kukiz lada chwila zacznie balansować na granicy progu wyborczego. - Jeżeli ktoś w ciągu półtora miesiąca traci dwie trzecie swojego poparcia, to nie bierze się to znikąd. To, co ludziom pokazuje Paweł Kukiz, to daleko posunięte rozemocjonowanie oraz swoista niestabilność intelektualna. Ten rodzaj emocjonalnego pobudzenia nadaje się do świata sztuki. Daje dobre efekty, kiedy się śpiewa, maluje czy pisze kryminały, ale nie w polityce. Nie jest on dobrym podłożem do tego, by kształtować stabilne oczekiwania oraz propozycje dla wyborców - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Radosław Markowski, politolog z SWPS. Ekspert opisuje sprzeczność, którą, jego zdaniem, widać w zachowaniu Pawła Kukiza.

Artystyczna życzeniowość

- Jeśli szedłby on do wyborów i mówił: "chcę jednomandatowych okręgów wyborczych, ponieważ chcę bardzo silnych partii politycznych i systemu dwupartyjnego" to ja, jako obywatel, mogę się z nim nie zgodzić, ale z pewnością jest to trafne, co potwierdza światowa politologia. Natomiast jeśli ktoś idzie z hasłem: "chcę JOW-ów, bo chcę odpartyjnienia i wpuszczenia do polityki społeczników", to jest to absurd. Świadczy to o nikłej wiedzy politologicznej, albo o artystycznej życzeniowości, w której wydaje się, że co się powie, to się stanie - mówi rozmówca WP. - Przy wielu zarzutach, jakie można Polakowi-wyborcy postawić, jest pewna granica absurdu, której nawet on nie chce przekraczać. Jeżeli ktoś mu mówi, że nie ma programu, a jedynym programem jest to, żeby wszystko rozwalić, to nachodzi człowieka jakaś refleksja, że jednak jakieś zręby programu są niezbędne - zauważa politolog. W związku z tym, jego zdaniem, spadek poparcia dla Kukiza nie zaskakuje

Uda się przekroczyć próg?

- Stała się rzecz taka, która była do przewidzenia, ale tempo tego spadku mnie trochę zadziwia - mówi Wirtualnej Polsce prof. Markowski. - Nigdy nie było jednego elektoratu Kukiza. Były różne elektoraty Kukiza. Nie da się wszystkim 24 proc. Polaków, którzy go w sondażach popierali, zaproponować czegoś spójnego i takiego, co oni wszyscy by zaakceptowali - wyjaśnia ekspert i podkreśla, że teraz zasadne jest pytanie: nie z jakim wynikiem, ale czy Kukiz w ogóle wejdzie do parlamentu. - Wybory parlamentarne to całkiem inna para kaloszy, niż wybory prezydenckie. Są potrzebne dziesiątki, a może nawet setki ludzi w terenie, zaangażowanych w budowę partii. Potrzebne są też tak przyziemne rzeczy jak lokale, telefony, kopiarki. Całe to administracyjne zaplecze. To wszystko pana Kukiza przerosło - stwierdził prof. Markowski.

Minął efekt świeżości

- Tendencja w poparciu dla ugrupowania Pawła Kukiza rzeczywiście jest spadkowa, a on sam powinien zastanowić się, z czego to wynika - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr hab. Maciej Drzonek z Uniwersytetu Szczecińskiego. Za coraz słabszymi wynikami Kukiza stoi kilka powodów. - Po pierwsze, minął efekt świeżości Pawła Kukiza w polityce. Po drugie, mnogość niejasnych historii związanych z jego współpracownikami, które przewinęły się ostatnio przez media. Dla wyborców niespójne jest to, dlaczego Kukiz chce współpracować z tak wieloma, różnymi od siebie, środowiskami. Tak samo, jak rotacja osób pojawiających się w jego otoczeniu. To powoduje zamieszanie - wyjaśnia dr Drzonek.

Ważny jest też brak propozycji innej niż JOW-y. - Kukiz mówiąc, że nie ma programu, trochę przestrzelił. Wygłaszając te słowa może trafić do tych, którzy funkcjonują bez planu na własne życie, ale to bardzo niewielka grupa ludzi. Reszta zaczęła zadawać sobie pytanie: "zrobi JOW-y i co dalej? Wszystko się zmieni?" - wyjaśnia politolog. - Jednocześnie, wywołany w kampanii prezydenckiej temat JOW-ów, na którym wypłynął Kukiz, teraz może ciągnąć go w dół - dodaje. - Rozgorzała na ten temat gorąca dyskusja. Pojawiło się wiele analiz, głosów. I okazało się, że większość podnoszących tę problematykę specjalistów wskazywała przede wszystkim na ułomności systemu czystych JOW-ów, które proponuje właśnie Paweł Kukiz. To też się przełożyło na spadkową tendencję, którą obserwujemy - zauważa Maciej Drzonek.

Kukiza nie widać

Nie bez znaczenia jest także brak aktywności muzyka. - PiS, PO, Lewica, Ryszard Petru. Wszyscy oni pojawiają się w mediach, bo robią kampanię. Jeżdżą po Polsce. Kukiza nie widać. Zupełnie nie wykorzystuje tego uciekającego czasu. Gdyby to robił, sondaże z pewnością byłyby dla niego bardziej życzliwe - prognozuje rozmówca Wirtualnej Polski. - Nie wiemy czemu tak jest, ale z zewnątrz wygląda to tak, jakby nie mógł, czy nie chciał, być tak aktywny, jak był przed wyborami prezydenckimi - uważa politolog.

Czy jest zatem możliwe, by Paweł Kukiz zaczął odzyskiwać stracone ostatnio procenty? - W polityce wszystko jest możliwe. Czy ktoś w 2005 roku pomyślałby, że PiS może zawrzeć koalicję z Samoobroną? - pyta Drzonek. - Kukiz nie jest spisany na straty pod warunkiem, że zacznie pracować tak, jak pracują inni politycy w kampanii wyborczej. Po drugie, musi uporządkować kwestie personalne wokół siebie. Musi umieć wychwycić i odciąć od siebie politykierów, którzy chcieliby na jego popularności ugrać coś dla siebie. Nie może jednak pozbywać się wartościowych osób, pomocnych w projekcie, który chce realizować - radzi politolog z Uniwersytetu Szczecińskiego. Jego zdaniem, nie bez znaczenia będą też losy zbliżającego się referendum. - Może dzięki niemu odzyskać popularność, ale póki co, nie robi nic w tym kierunku. Został mu jeszcze miesiąc. Być może będzie chciał powtórzyć manewr z kampanii prezydenckiej i, jak wtedy, ostro finiszować - podsumowuje dr hab. Maciej Drzonek.

Z badania przeprowadzonego przez IBRiS w dniach 30-31 lipca, a opublikowanego 3 sierpnia wynika, że PiS wygrałby nadchodzące wybory. Chęć głosowania na, startujące wspólnie, PiS, Polskę Razem i Solidarną Polskę deklaruje 35 proc., a na PO 23 proc. Wspominany już wyżej ruch Pawła Kukiza ma 7 proc. poparcia, tyle samo co Zjednoczona Lewica. W przypadku lewicowej koalicji to jednak za mało, by przekroczyć próg wyborczy. Musi dostać 8 proc. głosów. W nowym Sejmie, wg sondażu dla "Rzeczpospolitej", znalazłyby się jeszcze PSL (6 proc.) i NowoczesnaPL (5 proc.).

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (1118)