PolskaProf. Maksymowicz: To nie były żadne "eksperymenty na płodach"

Prof. Maksymowicz: To nie były żadne "eksperymenty na płodach"

Nie milkną echa kontroli, jaką zarządziło Ministerstwo Zdrowia po przeprowadzonych pod nadzorem prof. Wojciecha Maksymowicza badaniach na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Jej powodem miały być "nieetyczne eksperymenty na płodach". Profesor odpiera zarzuty.

Prof. Maksymowicz zabiera głos ws. rzekomych "eksperymentów na płodach"
Prof. Maksymowicz zabiera głos ws. rzekomych "eksperymentów na płodach"
Źródło zdjęć: © PAP | Piotr Nowak
oprac. Ewa Walas

- Konsekwentnie bronię życia, a zarazem wspieram wszystkie działania, żeby znaleźć metody pomocy chorym. Jedno z drugim się łączy, choć nie wszyscy to rozumieją, jeśli nie wiedzą, na czym polega transplantologia - powiedział profesor na łamach "Wprost".

Zdaniem Maksymowicza podobne ataki spotykały kiedyś prof. Religę za przeszczepy serca.

- Teraz o prof. Relidze i przeszczepach serca mówi się jak o wielkim sukcesie, a ile wcześniej było oskarżeń, postępowań dyscyplinarnych... To samo spotykało prof. Wiesława Jędrzejczaka, gdy wprowadzał nowatorskie metody leczenia białaczki. Teraz sprawa się powtarza w stosunku do mnie - stwierdził w rozmowie z "Wprost".

Ministerstwo Zdrowia interweniuje ws. "eksperymentów na płodach"

W środę poseł klubu PiS Kamil Bortniczuk opublikował w mediach społecznościowych skan "zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa", w którym mowa jest o tym, że prof. Wojciech Maksymowicz, wraz z innym lekarzem, miał na terenie Oddziału Ginekologiczno-Położniczego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Olsztynie "w okresie od 01.01.2016 do chwili obecnej zabić nieustaloną liczbę dzieci przedwcześnie urodzonych poprzez otwarcie konającym dzieciom czaszek bez znieczulenia w celu wycięcia tkanek mózgowych połączone z jednoczesnym dokonaniem nacięcia bez znieczulenia wzdłuż kręgosłupa dziecka i wydłubaniem żyjącym jeszcze dzieciom rdzenia kręgowego".

Sprawą zajęło się Ministerstwo Zdrowia. Resort wysłał w tej sprawie pismo do Komisji Bioetycznej UWM 27 marca. Informacja o przekazaniu pisma miała trafić także na biurko ministra Przemysława Czarnka, który odpowiada za edukację.

Maksymowicz odpiera zarzuty

Zdaniem Maksymowicza zarzuty, które pod jego adresem znalazły się w piśmie ujawnionym przez Bortniczuka, są "żenujące". Zapewnił jednocześnie, że jest przeciwnikiem aborcji i nigdy nie brał udziału w eksperymentach na płodach.

- To nie były żadne "eksperymenty na płodach". W wielu krajach w medycynie regeneracyjnej, w celu niesienia pomocy osobom z poważnymi chorobami neurologicznymi czy uszkodzeniami mózgu, stosuje się komórki pochodzące od martwych płodów, po aborcji. Dla mnie jest to etycznie nieakceptowalne, podobnie jak dla wielu osób w Polsce - powiedział na łamach "Wprost" Maksymowicz.

Profesor dodał, że we Włoszech prowadzone są badania, które mogłyby być społecznie akceptowalne.

- Polegają one na tym, że wtedy, kiedy dochodzi do naturalnego poronienia (bo część ciąż kończy się naturalnym poronieniem), pobiera się komórki i wykorzystuje do leczenia ciężko chorych ludzi, z poważnymi uszkodzeniami mózgu - wyjaśnił.

Maksymowicz ujawnił, że technologia, z której korzystali Włosi, była jednak objęta tajemnicą patentową. W dodatku miała być bardzo kosztowna.

- Nie udało nam się znaleźć finansowania, dlatego zarzuciliśmy prace nad tym projektem. Jedynie w kilku przypadkach został pobrany materiał do dalszych badań - z płodów po naturalnym poronieniu - przyznał.

Maksymowicz odchodzi z klubu PiS

W środę Maksymowicz poinformował, że zdecydował się opuścić klub Parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości.

Profesor przyznał, że "ten rodzaj działań w stosunku do niego był nieakceptowalny".

- Jestem w Porozumieniu, działam dalej. Poza tym: przez cały czas przede wszystkim pracuję w szpitalu i nadal będę pracować. Dzielę swój czas między oddział covidowy a neurochirurgię. Cały czas staram się pomagać chorym - przyznał na łamach "Wprost".

Źródło: "Wprost"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)