Prof. Kieżun: na dłuższą metę UE nie daje żadnych szans
W pierwszym roku członkostwa w UE Polska
trochę zyskała finansowo - przyznaje specjalista od zarządzania
prof. Witold Kieżun, ale zastrzega, że na dłuższą metę udział w
tej "nonsensownie" zorganizowanej strukturze nie daje żadnych
szans.
Kieżun ocenił w rozmowie z PAP, że administracja unijna jest "najgorszą administracją w historii ludzkości", "niesłychanie rozbudowaną, zbiurokratyzowaną i dogmatyczną".
Jestem zwolennikiem Unii Europejskiej, ale Unia to była piękna, stworzona przez wspaniałych ludzi idea współpracy chrześcijańskiej Europy. Idea ta została całkowicie zdegradowana przez biurokratów, którzy nie mają zielonego pojęcia o sprawnej organizacji, a nastawieni są na budowanie coraz to nowych struktur - powiedział Kieżun.
Nie można w tej chwili wydać żadnej oceny, a jedynie wysunąć żądanie radykalnej reformy administracyjnej UE - dodał. - Z punktu widzenia teorii organizacji i nowoczesnej teorii administracji jest to sytuacja skandaliczna.
Jako przykład "nonsensownego" rozwiązania w UE Kieżun podał Traktat Akcesyjny (o przystąpieniu Polski do UE), który liczy sześć tysięcy stron. Zdaniem profesora, ci, którzy podpisywali traktat, nie znali całej jego treści.
Teraz mamy głosować za konstytucją liczącą 262 strony (z protokołami i deklaracjami 474 strony - PAP). Nikt z moich znajomych profesorów tego jeszcze nie przeczytał - powiedział Kieżun.
Ocenił, że obecność Polski w UE jest pożądana, ponieważ "Polska jest w sytuacji podbramkowej ze względu na imperializm Rosji". Jesteśmy w sytuacji stałego zagrożenia - uważa prof. Kieżun.
Jednak również duże zagrożenie stwarza, jego zdaniem, fatalna struktura administracyjna Unii. Profesor uważa, że wynikiem tej złej organizacji, w której nie obowiązuje zasada solidarności, jest m.in. bliska współpraca z Niemiec z Rosją - ponad głowami Polski.
Unia powinna być tak zorganizowana, by zabezpieczyć UE przed możliwością dyrektoriatu dwóch czy trzech największych potęg, a konkretnie Niemiec i Francji, do których ostatnio doskoczyła Hiszpania. Oni już są w wielkiej przyjaźni z Rosją - zauważył Kieżun.
W jego ocenie, Francuzi w swym referendum 29 maja odrzucą konstytucję UE. Wówczas będzie potrzeba opracowania porządnej konstytucji. Obecna nie była dobrze przygotowana - opracowała ją mała grupa ludzi, praktycznie bez porządnej dyskusji - powiedział. Najwyraźniej nie uważa on za taką dyskusję półtorarocznych obrad Konwentu Europejskiego, a następnie kilku miesięcy targów na forum Konferencji Międzyrządowej.
Zdaniem Kieżuna, konstytucja UE jest "jednym wielkim bełkotem". Jak dodał, taki dokument powinien móc przeczytać i zrozumieć każdy obywatel i powinna ona obejmować maksymalnie 40 stron.
Jak zauważył profesor, zadziwiająco dobrze w tej nieracjonalnej i nieuporządkowanej strukturze UE radzi sobie polska administracja. "Polak potrafi. Jesteśmy jednym z najzdolniejszych narodów świata" - ocenił.
Zgadza się on z opinią, że Polacy są jednak odsuwani od znaczących stanowisk w administracji unijnej. Polacy są wszędzie nielubiani i traktowani z pogardą. To nasza potworna wina, że przez ostatnie 16 lat nic z tym nie zrobiliśmy - powiedział.
Jego zdaniem, powodem tego negatywnego nastawienia są m.in. stereotypy i niewiedza na Zachodzie dotyczące udziału Polski w II wojnie światowej. Kieżun przypomniał m.in. sprawę używania przez zachodnie media określeń "polskie obozy koncentracyjne".
Profesor Kieżun jest specjalistą od zarządzania. W latach 80. i 90. wykładał na uniwersytetach amerykańskich i kanadyjskich. Był kierownikiem Zakładu Prakseologii PAN i profesorem Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Przez wiele lat był ekspertem ONZ ds. reform administracji. Aktualnie wykłada w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania im. L. Koźmińskiego w Warszawie.
Jako żołnierz Armii Krajowej uczestniczył w Powstaniu Warszawskim. W maju 1945 r. został aresztowany w Krakowie przez NKWD i wywieziony przez Syberię do łagru sowieckiego w Krasnowodsku nad Morzem Kaspijskim.