PolitykaProf. Jan Widacki: ścigałbym za ujawnienie podsłuchów

Prof. Jan Widacki: ścigałbym za ujawnienie podsłuchów

Z prawa prasowego dziennikarze wyciągają tylko to, co jest im przydatne, a pomijają rzeczy niewygodne - stwierdził adw. prof. Jan Widacki w wywiadzie udzielonym "Gazecie Wyborczej".

Prof. Jan Widacki: ścigałbym za ujawnienie podsłuchów
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Turczyk

16.07.2014 | aktual.: 16.07.2014 06:04

Według niego nie da się obronić tezy, że ujawnienie rozmowy Rostowski - Sikorski służyło państwu czy interesowi społecznemu.

- Ja bym za to ścigał karnie z art. 267 par. 4 kodeksu karnego o bezprawnym pozyskiwaniu informacji i publikowaniu ich, mówi Widacki.

Jego zdaniem ta sprawa jest dobrym powodem, by odpowiedzieć na pytanie o granice wolności słowa i mediów. Bo ta wolność ma granice. Nie można się powoływać na wolność słowa, obrażając kogoś, rozpowszechniając kłamstwa czy informacje pochodzące z przestępstwa.

- Dziennikarze dokończyli dzieła przestępców - twierdzi Widacki. - Taka była intencja osób, które zakładały te podsłuchy, i dziennikarze tę intencję zrealizowali. Przestępcom chodziło o wywołanie zamieszania społecznego, a dziennikarze wykonali za nich tę robotę.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)