Prof. Hołda: występowanie do sądu ws. Rywina - niedobry precedens
Gdyby komisja śledcza wystąpiła do sądu o ukaranie Lwa Rywina za odmowę odpowiedzi na pytania, byłby to niedobry precedens - uważa prof. Zbigniew Hołda z lubelskiego UMCS. Przypomina o zakazie zmuszania do samooskarżania się.
22.02.2003 12:50
Podkreślił też, że to sam Rywin - jako przesłuchiwany - decyduje o tym, co naraża go na odpowiedzialność karną a co nie i za korzystanie z tego uprawnienia nic mu nie grozi. Jednocześnie, jego zdaniem, wniosek pełnomocników Rywina o dopuszczenie ich do kolejnych czynności jest "jednak zbyt daleko idący", bo nie ma tu pełnych analogii ze śledztwem prokuratury.
"Uchylanie się przez świadka od odpowiedzi na pytania zadawane mu przez przesłuchujących, to konstytucyjne prawo każdego człowieka. Już w prawie rzymskim wprowadzono zakaz zmuszania do samooskarżania się. Gdyby komisja śledcza zdecydowała się wystąpić do sądu o ukaranie pana Rywina karą porządkową, w świetle dalszych prac komisji byłby to niedobry precedens" - powiedział prof. Hołda, współtwórca polskiej procedury karnej. Mówił, że dotyczy to w szczególności takich sytuacji, gdy świadkiem jest osoba podejrzana w innym postępowaniu.
W jego opinii, istnieje wiele sposobów rozumienia kodeksowej formuły "uchylenia się" od odpowiedzi na pytanie, która mogłaby narazić przesłuchiwanego (lub jego bliskich) na odpowiedzialność karną. Na pewno jednak przesłuchiwany musi wysłuchać każdego z zadanych mu pytań i dopiero wtedy zdecydować czy i jak na nie odpowie.
"Nie musi to być stwierdzenie, że odmawiam odpowiedzi z powołaniem się na na tę okoliczność. Wyobrażam sobie też takie sytuacje, że świadek będzie milczał, albo powie tylko tyle, ile uzna za stosowne - tak jak zrobił to pan Rywin. Na pewno jednak - w tej sprawie przed komisją - to sam pan Rywin ocenia i decyduje co powiedzieć i nie ma prawnej metody by go przymusić do zeznań" - tłumaczył profesor.
"Niedobrym precedensem" byłoby też według prof. Hołdy nakazywanie sądowi badania kwestii związanych z zeznaniami Rywina przed komisją.
"Ja bym tą drogą nie szedł, żeby nie nadużyć reguły o zasadzie trójpodziału władz. Świat zna co prawda w niej wyłomy - tak jak np. amerykańskie śledcze komisje parlamentarne, ale tam jest inny, anglosaski system prawa - tam nie tylko świadek, ale również oskarżony ma konstytucyjny obowiązek mówienia prawdy i nie może składać fałszywych zeznań. W Polsce wyjaśnienia oskarżonego mogą być nieprawdziwe, bo to jego prawo do obrony, jego linia obrony" - tłumaczył.
Prof. Hołda uważa też, że wniosek pełnomocników Rywina o dopuszczenie ich do następnych przesłuchań innych osób przed komisją, jest za daleko idący.
"Z jednej strony mamy konstytucyjny zakaz samooskarżania się i możliwość ustanowienia pełnomocnika - i to wiąże również sejmową komisję. W tych granicach pan Rywin i jego pełnomocnicy mogą działać - bo jest to działalność defensywna, obrończa. Ale funkcjonowanie pełnomocników na dalszym etapie prac komisji, byłoby już raczej działalnością ofensywną z ich strony i tu nie doszukiwałbym się jednak porównań ze śledztwem. Wystarczy tyle, co jest" - zakończył prawnik. (mag)